Kolejne wydarzenia w historii wojny europosła Adama Bielana z pismem "Newsweek". Teresa Torańska, choć podobno chora, przerwała milczenie i udzieliła wywiadu portalowi Tomasza Lisa. Twierdzi w nim, że spotykała się z europosłem wiele razy, a część wywiadu przedstawiła mu przed wieloma miesiącami.
Sam europoseł odbył w poniedziałek rajd po mediach. Najzabawniejsze było jego starcie z dziennikarzem Polsat News, który próbował go przekonać, że nie powinien atakować osoby „z 40-letnim dorobkiem”. W TVN 24 Bogdan Rymanowski zacytował z kolei w krótkiej rozmowie wszystkie argumenty Torańskiej zawarte w wywiadzie dla portalu Lisa. Mimo to po zakończeniu rozmowy Jarosław Kużniar, gospodarz pasma, ogłosił, że nie może tego tak zostawić – przecież Adam Bielan atakuje Teresę Torańską. I jeszcze raz odczytał fragmenty z jej wywiadu, już cytowane przez Rymanowskiego.
Z kolei Newsweek, i to może najciekawsza wiadomość, zapowiada drugą część wywiadu. Tym razem obejmuje on materiał, którego Bielan nigdy nawet nie widział. Zdaje się, że tygodnik chce iść na całość, w nadziei na podniesienie sprzedaży.
Zapytaliśmy o to Adama Bielana.
- Teresa Torańska udzieliła wywiadu portalowi Tomasza Lisa. Twierdzi w nim, że spotykała się z Panem wiele razy.
- Pani Torańska manipuluje. Rozmowy do książki o Katastrofie Smoleńskiej miały miejsce dwukrotnie. 28 września 2010 roku i 3 marca 2011. Jak widać te spotkania były przedzielone długą przerwą. Pani Torańska twierdzi, że miesięczną.
- Podobno przy okazji drugiego spotkania przekazała Panu maszynopis z rozmową z tego pierwszego.
- Teresa Torańska kłamie. Nie dość, że nie otrzymałem od niej maszynopisu, to nawet nie miała go ze sobą. Fragment tekstu do książki, przesłała mi e-mailem dopiero 27 stycznia 2012 roku. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłem w ogóle jakikolwiek tekst od pani Torańskiej.
- Co Pan z nim zrobił?
- Ponieważ pani Torańska poinformowała mnie, że książka ukaże się na piątą rocznicę katastrofy, a więc dopiero za trzy lata, zająłem się pilniejszymi sprawami, a materiału nie przeczytałem. Po kilku tygodniach otrzymałem kuriozalną propozycję publikacji wywiadu prasowego i jego tekst. Przypomniałem wówczas pani Torańskiej, że nie udzielałem jej wypowiedzi dla prasy. Ona jednak nalegała na spotkanie. Spotkaliśmy się osobiście – po raz trzeci i ostatni.
- Twierdzi, że unikał Pan kontaktu nie odzywał się wiele miesięcy.
- Pomiędzy 8 marca, gdy otrzymałem tekst z rzekomym wywiadem, a 16 marca, kiedy spotkaliśmy się osobiście, przerwa wynosi 7 dni. Poza tym, musieliśmy się jakoś w trakcie na to spotkanie umówić, prawda? Odbyło się ono w pierwszym wolnym terminie po moim powrocie do kraju z posiedzenia plenarnego Parlamentu Europejskiego w Strasburgu. Przyzna pan redaktor, że nie unikałem kontaktu i nie upłynął nawet miesiąc. Po raz kolejny powiedziałem pani Torańskiej, że nie zgadam się na wywiad prasowy, a przesłany mi tekst nie odpowiada treści naszej rozmowy. Temu zresztą Teresa Torańska w udzielonym wywiadzie nawet nie zaprzecza.
Za to wbrew temu, co w nim twierdzi, nie raczyła mi podać nazwy pisma, w którym wywiad ma się pojawić. Była wtedy zresztą na rozdrożu między Wprost i Newsweekiem, więc nie wiem, czy sama wiedziała, gdzie to opublikuje.
- Torańska mówi, że Pan udzielał wywiadu jej osobiście, a nie jakiemukolwiek pismu.
- Można to porównać do sytuacji, w której wyraża pan zgodę na umieszczenie swoich wypowiedzi o dzieciach w poradniku dla rodziców, a zamiast tego pańska wypowiedź jest publikowana w artykule promującym pedofilię.
- Dziennikarka powołuje się na Europejską Konwencję Praw Człowieka, która gwarantuje wolność słowa.
- Cieszy mnie, że pani Torańska zwróciła swoją uwagę na problem wolności słowa. Wolność ta polega przecież także na tym, że dana osoba decyduje o tym co chce powiedzieć, i na tym, że osoba ta decyduje kiedy i gdzie chce się wypowiedzieć. Równocześnie z właściwą sobie konsekwencją, sama pani Torańska opowiada się za autoryzacją. Gdyby nie gwarancja autoryzacji w polskim prawie, nie rozmawiałbym z panią Torańską.
- Newsweek zapowiada drugą część wywiadu z Panem.
- I to jest najbardziej skandaliczne. O ile ta część już wydrukowana została mi przez panią Torańską przysłana, o tyle ta druga jest mi zupełnie nieznana. Nawet gdybym chciał ją autoryzować, nie miałem do tego okazji. Newsweek razem z panią Torańską przekracza kolejne granice.
- Co Pan z tym zamierza zrobić.
- Zamierzam wystąpić na drogę sądową. A czy zamierzam jeszcze apelować do pisma o wstrzymanie drugiej części? Mój adwokat wysłał w tej sprawie pismo do Axel Springer. Ale wysyłał też w poprzednim tygodniu – z wiadomym skutkiem.
Rozmawiał mar
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/129828-bielan-gdyby-nie-gwarancja-autoryzacji-w-ogole-nie-rozmawialbym-z-toranska
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.