Bielan: Gdyby nie gwarancja autoryzacji, w ogóle nie rozmawiałbym z Torańską

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Kolejne wydarzenia w historii wojny europosła Adama Bielana z pismem "Newsweek". Teresa Torańska, choć podobno chora, przerwała milczenie i udzieliła wywiadu portalowi Tomasza Lisa. Twierdzi w nim, że spotykała się z europosłem wiele razy, a część wywiadu przedstawiła mu przed wieloma miesiącami.

Sam europoseł odbył w poniedziałek rajd po mediach. Najzabawniejsze było jego starcie z dziennikarzem Polsat News, który próbował go przekonać, że nie powinien atakować osoby „z 40-letnim dorobkiem”. W TVN 24 Bogdan Rymanowski zacytował z kolei w krótkiej rozmowie wszystkie argumenty Torańskiej zawarte w wywiadzie dla portalu Lisa. Mimo to po zakończeniu rozmowy Jarosław Kużniar, gospodarz pasma, ogłosił, że nie może tego tak zostawić – przecież Adam Bielan atakuje Teresę Torańską. I jeszcze raz odczytał fragmenty z jej wywiadu, już cytowane przez Rymanowskiego.

Z kolei Newsweek, i to może najciekawsza wiadomość, zapowiada drugą część wywiadu. Tym razem obejmuje on materiał, którego Bielan nigdy nawet nie widział. Zdaje się, że tygodnik chce iść na całość, w nadziei na podniesienie sprzedaży.

Zapytaliśmy o to Adama Bielana.

 

- Teresa Torańska udzieliła wywiadu portalowi Tomasza Lisa. Twierdzi w nim, że spotykała się z Panem wiele razy.

- Pani Torańska manipuluje. Rozmowy do książki o Katastrofie Smoleńskiej miały miejsce dwukrotnie. 28 września 2010 roku i 3 marca 2011. Jak widać te spotkania były przedzielone długą przerwą. Pani Torańska twierdzi, że miesięczną.

 

- Podobno przy okazji drugiego spotkania przekazała Panu maszynopis z rozmową z tego pierwszego.

- Teresa Torańska kłamie. Nie dość, że nie otrzymałem od niej maszynopisu, to nawet nie miała go ze sobą. Fragment tekstu do książki, przesłała mi e-mailem dopiero 27 stycznia 2012 roku. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłem w ogóle jakikolwiek tekst od pani Torańskiej.

 

- Co Pan z nim zrobił?

- Ponieważ pani Torańska poinformowała mnie, że książka ukaże się na piątą rocznicę katastrofy, a więc dopiero za trzy lata, zająłem się pilniejszymi sprawami, a materiału nie przeczytałem. Po kilku tygodniach otrzymałem kuriozalną propozycję publikacji wywiadu prasowego i jego tekst. Przypomniałem wówczas pani Torańskiej, że nie udzielałem jej wypowiedzi dla prasy. Ona jednak nalegała na spotkanie. Spotkaliśmy się osobiście – po raz trzeci i ostatni.

 

- Twierdzi, że unikał Pan kontaktu nie odzywał się wiele miesięcy.

- Pomiędzy 8 marca, gdy otrzymałem tekst z rzekomym wywiadem, a 16 marca, kiedy spotkaliśmy się osobiście, przerwa wynosi 7 dni. Poza tym, musieliśmy się jakoś w trakcie na to spotkanie umówić, prawda? Odbyło się ono w pierwszym wolnym terminie po moim powrocie do kraju z posiedzenia plenarnego Parlamentu Europejskiego w Strasburgu. Przyzna pan redaktor, że nie unikałem kontaktu i nie upłynął nawet miesiąc. Po raz kolejny powiedziałem pani Torańskiej, że nie zgadam się na wywiad prasowy, a przesłany mi tekst nie odpowiada treści naszej rozmowy. Temu zresztą Teresa Torańska w udzielonym wywiadzie nawet nie zaprzecza.

Za to wbrew temu, co w nim twierdzi, nie raczyła mi podać nazwy pisma, w którym wywiad ma się pojawić. Była wtedy zresztą na rozdrożu między Wprost i Newsweekiem, więc nie wiem, czy sama wiedziała, gdzie to opublikuje.

 

- Torańska mówi, że Pan udzielał wywiadu jej osobiście, a nie jakiemukolwiek pismu.

- Można to porównać do sytuacji, w której wyraża pan zgodę na umieszczenie swoich wypowiedzi o dzieciach w poradniku dla rodziców, a zamiast tego pańska wypowiedź jest publikowana w artykule promującym pedofilię.

 

- Dziennikarka powołuje się na Europejską Konwencję Praw Człowieka, która gwarantuje wolność słowa.

- Cieszy mnie, że pani Torańska zwróciła swoją uwagę na problem wolności słowa. Wolność ta polega przecież także na tym, że dana osoba decyduje o tym co chce powiedzieć, i na tym, że osoba ta decyduje kiedy i gdzie chce się wypowiedzieć. Równocześnie z właściwą sobie konsekwencją, sama pani Torańska opowiada się za autoryzacją. Gdyby nie gwarancja autoryzacji w polskim prawie, nie rozmawiałbym z panią Torańską.

 

- Newsweek zapowiada drugą część wywiadu z Panem.

- I to jest najbardziej skandaliczne. O ile ta część już wydrukowana została mi przez panią Torańską przysłana, o tyle ta druga jest mi zupełnie nieznana. Nawet gdybym chciał ją autoryzować, nie miałem do tego okazji. Newsweek razem z panią Torańską przekracza kolejne granice.

 

- Co Pan z tym zamierza zrobić.

- Zamierzam wystąpić na drogę sądową. A czy zamierzam jeszcze apelować do pisma o wstrzymanie drugiej części? Mój adwokat wysłał w tej sprawie pismo do Axel Springer. Ale wysyłał też w poprzednim tygodniu – z wiadomym skutkiem.

 

Rozmawiał mar

 

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych