Od upadku PRL-u minęło niemal 22 lata, a Polacy nadal nie chcą zinterpretować swojej rzeczywistości. Ba, ciągle nie chcemy (nie możemy, nie wolno nam…) znaleźć środka wyrazu dla zobrazowania sytuacji, w jakiej się znaleźliśmy. Wielu z nas nie chce zauważyć, że pod pretekstem niewtrącania się państwa w gospodarkę rząd traci nad nią kontrolę. Nie zauważa się sprzeczności, że polski kapitał we własnym państwie kurczy się, a rozwój gospodarki jakimś cudem rośnie. Nasi przywódcy biadają po cichu, że nie mamy swojego narodowego produktu (poza bryndzą, oscypkami), ale za to społeczeństwo polskie może delektować się pięknymi supermarketami, zalewem obcego towaru i bakiem pracy. Z wojskiem jest jeszcze gorzej. Wystarczy spojrzeć na ich mundury i krok w defiladzie (poza oczywiście kompanią reprezentacyjną). Co innego policja, tu zachowano jakiś szyk i werwę. No cóż, wojsko ma swoje rozkazy, a policja swoje.
O świadomości współczesnych Polaków lepiej nie wspominać. W ostatnim dwudziestoleciu żaden rząd nie zaprotestował np. przeciwko „polskim obozom koncentracyjnym”, przeciwko szkalowaniu Polaków w świecie, żaden też nie starał się z sukcesem zmienić obrazu Polaka na Zachodzie, nie zwrócił się też do wyjeżdżających z prośbą o godna reprezentację polskiego imienia. Antypolonizm przybiera różne postacie, i mało kto zauważa, że mamy tu do czynienia z atakiem na polską kulturę. Mamy do czynienia z próbą wyeliminowania do cna wszystkiego, co polskie – najpierw w Europie, a potem ze świadomości samych Polaków. Należy dodać – w dużej mierze rękami samych Polaków.
Drugą Rzeczpospolitą i szlachtą bardzo skrupulatnie zajął się PRL. I tak większości namieszał w głowach, że do dziś ich obraz w opinii społecznej jest jednoznacznie negatywny. Okres I i II RP oraz zaborów zamknął się dla nas, a skoro tak, to ich dorobek kulturalny, polityczny i historyczny poszedł w niepamięć. W tysiąc dziewięćset czterdzieści pięć lat po Chrystusie, czy jak kto woli: od początku naszej ery zaczynamy budowę wszystkiego od nowa: państwa, narodu, kultury, rodziny itd. to dopiero jest sanacja nad sanacjami! Druga RP to analfabetyzm, zacofanie i sanacja, a szlachta to nadal banda wyzyskiwaczy i pijaków, którzy o niczym innym nie myśleli, jak tylko o buncie i powstaniach… Ciekawe, jak to się stało, że gdy zabrakło tradycyjnej inteligencji wychowanej na wypracowanych przez szlachtę ideałach i wzorcach, polska świadomość nagle złamana została jak trzcina? Pozostał jeszcze romantyzm, ten rozpracowuje III RP – z coraz większym sukcesem. A są to przecież filary polskiej kultury nowożytnej. To wszystko czyni się w imię nie do końca zinterpretowanej poprawności politycznej. Nie do końca, bo obywatel zaczyna nie wiedzieć, który paragraf na niego czeka i którym może oberwać po krzyżu. Pogrążeni w takiej poprawności nie zauważamy, że nasza nowożytna kultura (po upadku państwowości) ukształtowana została właśnie na niepoprawności politycznej: Mickiewicz, Słowacki, Krasiński, Norwid, Wielka Emigracja, historycy przełomu XIX i XX, Piłsudski, potem 20-letnia niepodległość i Polskie Państwo Podziemne, a następnie „Solidarność”. Czym byłaby polska kultura europejska bez wkładu tych ludzi i bez tych instytucji? Walcząc z tym dorobkiem mordujemy własną duszę i zubożamy europejska kulturę z elementów demokratycznych. Europa Środkowo-Wschodnia przez długie lata przeciwstawiała się czterem totalitaryzmem i w tym czasie zebrała ogromny potencjał wiedzy, który dopiero teraz bardzo powoli zaczyna przebijać się na światło dzienne.
W jaki więc sposób zwięźle zobrazować rzeczywistość, w jakiej się znaleźliśmy? Może poprzez konfrontację dwóch obrazów, jakie się wyłaniają z wywiadu z prof. Zygmuntem Baumanem (Polityka nr 50 (2482) z 11.12.2004, Niezbędnik inteligenta, s.3-9) i artykułu prof. Andrzeja Zybertowicza (Gazeta Polska 08.02.2012). Warto zwrócić uwagę na datę wywiadu z prof. Baumanem – odbył się w pół roku po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej.
Prof. Zygmunt Bauman
Nie miejsce tu na szerszą analizę. Będą cytaty. Mottem przewodnim jest kłamstwo we współczesnym świecie.
Cytaty: „…wojna z kłamstwem nie jest do wygrania. Kłamstwo jest wieczne i wszędobylskie”. „Współzależność globalna powoduje, że przyczyny naszego położenia wymykają się spod ludzkiej obserwacji. To tworzy niespotykaną w dziejach przestrzeń dla wielkiego kłamstwa i manipulacji”. „Każdy może nas okłamywać bezkarnie”. „Dziś eksperci, intelektualiści i mędrcy coraz częściej kłamią”. „Równie łatwo można obalić lub uzasadnić najsłuszniejszą i najgłupszą tezę!”.
Kłamstwo więc ma przełożenie praktyczne. W dalszej części wywiadu Bauman odwołuje się do Bahtina, którego teoria władzy mówi, że jej natura oparta jest na strachu: kosmicznym (potężne fale, urwiska, niebotyczne góry), z którego czerpie religia, filozofia, kultura oraz na strachu oficjalnym, na którym wspiera się władza. „Mistrzem w tej dziedzinie był Stalin, który potrafił tak sterroryzować społeczeństwo, że ludzie najbardziej mu posłuszni […], byli mu wdzięczni za to, że nie wsadził ich do mamra”.
„Od czasów Bismarcka państwo brało na siebie obronę przed kolejnymi groźbami, aż po II wojnie przybrało postać państwa socjalnego”. „Ten model się kończy. Współczesne państwo nie umie już ubezpieczyć swoich obywateli od osobistych nieszczęść”. „Ceduje odpowiedzialność na siły rynku i przemyślność jednostki. Kto nie da sobie rady, staje się <ludzkim odrzutem>. Świat współczesny jest światem <spisywania na straty>. Co jest nieprzydatne, albo się znudzi – zostaje wyrzucone. Najpierw coraz obficiej trafiały na śmietnik rzeczy. Teraz trafiają tam ludzie, kategorie społeczne, narody, kontynenty. <Odpadem globalizacji> stała się Afryka. […] Każdy z nas, niemal z dnia na dzień może stać się odpadem”. W powyższych cytatach warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy: 1. że słowa te wypowiadane są w pół roku po wstąpieniu Polski do UE, 2. Że wyróżniki mają jeszcze dość wstydliwy dobór. Te ostatnie prawdopodobnie wykonane zostały w redakcji i są jednak wyraźnie symboliczne, dla zachowania jeszcze starej etykiety. „Odpad globalizacji”, „ludzki odrzut” ujęte są jeszcze w cudzysłowie. Pozostały kontekst odsłania się już w całej krasie. W katolickich społeczeństwach coś takiego nie mieści się w głowie. „Totalitaryzm” w tym ujęciu jest pojęciem dośc łagodnym.
Chciałoby się zawołać: a co na to Kościół, współtwórca cywilizacji łacińskiej? Gdzie jakaś umowa społeczna, która przynajmniej od czasu Oświecenia przeinterpretowywana była wielokrotnie, a która dla społeczeństwa powinna być jakimś punktem odniesienia? Jak widać liberalizacja każdej dziedziny życia prowadzi w kierunku siły jako źródła prawa. Człowiek silniejszy będzie mógł bezkarnie znieważać lub rabować słabszego, a silniejsze państwo wymuszać na słabszym bezwzględną uległość, np. pod pozorem zwiększenia przestrzeni językowej. Grupa państw może np. uznać że Polska nie ma prawa dostępu do morza, bo posiada zbyt daleką odległość od gór. Itd.
W toku rozmowy wyłonił się problem bezpieczeństwa. W języku angielskim termin ten ma dwa odpowiedniki: security i safety. Security dotyczy bezpieczeństwa socjalnego (stałość zarobków, bezpieczeństwo od biedy…), safety dotyczy głównie integralności cielesnej. Zauważa też zależność: „im mniej security, tym hałaśliwsza jest walka z tytoniem, z przemocą w rodzinie, chuliganami itd. W Ameryce obsesja antynikotynowa zaczęła się wraz z neoliberalizmem”. Ta uwaga dotyczy oczywiście instrumentu (kuchni) władzy. I dalej: „Uruchomił się mechanizm samonapędzający – im więcej strachu, tym więcej krzątaniny wokół alarmów i zamków. Im więcej krzątaniny, tym przemożniejszy strach”. „W wieloetnicznych społeczeństwa dzisiejszego Zachodu oznacza to erozję zaufania i społecznej spójności […]. A końcowy rezultat jest taki, że strasznie mało robi się aby przygotować nas do życia na zglobalizowanej planecie i bezpiecznego współżycia”.
„Wzrost PKB to w istocie rzeczy globalne mega kłamstwo[…] bo PKB notuje ilość pieniędzy, które w obrębie jakiejś gospodarki przeszły z reki do ręki”. „Rządy chlubią się wzrostem PKB, ale nie mówią, w jakim stopniu jego wzrost podnosi jakość życia, a w jakim ją niszczy”. „ Z punktu widzenia PKB lepiej jest, gdy pracuje pan 50 km od domu”. Wówczas traci się pieniądze na dojazdy i stołuje na mieście. „Kiedy do cna rozpadnie się rodzina i wszyscy wylądujemy na stołówkach czy fast foodach, to zapewne ubędzie nam szczęścia i człowieczeństwa, ale PKB wzrośnie.
„Współczesna gospodarka w coraz większym stopniu opiera się na tym, że wymyśla się nowe (albo pozornie nowe) produkty, a potem za pomocą potężnej propagandy, rozbudza się nowe pragnienia wtłaczając ludziom, że bez tych produktów nie będą szczęśliwi. Media żyjące z reklamy nie mogą nie brać udziału w wielkim kłamstwie konsumenckiej cywilizacji”. „Źródłem niedoli jest eskalacja pragnień, które muszą wyprzedzać możliwości ich zaspokojenia. Inaczej zawali się gospodarka oparta na konsumpcji”. „Ta gonitwa nigdy się nie kończy”. „Ponowoczesna konsumpcja to bezwzględnie uzależniający nałóg”. „Dawka konieczna, by pokonać frustrację, stale rośnie”. „To kłamstwo rządzi ludzkimi marzeniami i poprzez ludzkie marzenia dominuje nad światem”. „Dyskurs zamyka się w obrębie horyzontu jednostki”. „Ktoś kiedyś powiedział, że konsument jest wrogiem obywatela”. „Konsument jest tylko zainteresowany zaspokajaniem osobistych pragnień. Nie myśli o kłamstwie i prawdzie”. „A dochodzenie do prawdy wymaga skupienia i mozołu […]. Gdy debata sprowadza się do strzałów słowo-kęsami, odróżnienie prawdy od kłamstwa, staje się niemożliwe. Błyskotliwość zastępuje dociekliwość, a brak skrupułów troskę o dotarcie do prawdy”.
Prof. Andrzej Zybertowicz
Jakąż mamy odpowiedź na opis, jaki przedstawił Bauman. Można powiedzieć, że Polacy w krótkim czasie doskonale dostosowali się do istniejącej sytuacji. Można z tego się cieszyć, można na ten temat wypisywać przeróżne dyrdymały. Nie sposób jednak ukryć, że owo dostosowanie nie wynika z przyjętej taktyki, jakiegoś przemyślenia, lecz z podatności na propagandę i manipulację. W tej gonitwie za marchewką jesteśmy kompletnie bezbronni, bo droga ostatnich 20 lat prowadziła prosto na opisany przez Baumana śmietnik. Dziś wg Zybertowicza Polacy są narodem bez państwa, a państwo polskie nie posiada narodu. A „nasza polskość jest na tyle słaba, że nie umiemy rozpraszać wątpliwości tych wielu naszych rodaków, którzy raz po raz zastanawiają się czy dzieje Polski nie są aby pasmem ciągłych nieporozumień”. I nie jest to problem nowy, bo na to pytanie odpowiadał niemal cały XIX wiek. Przez polskie mózgi przetaczała się ta sama wątpliwość: polska droga była anomalią, odstępstwem od wzorca europejskiego, czy tez polską specyfiką? Wydaje się, że na to pytanie odpowiedziano już dość wyczerpująco, nie mniej jednak widać, że szkoła ostatnich 70 lat swojego egzaminu nie zdała.
„Mamy państwo bez narodu – pisze Zybertowicz – gdyż elity władające obecnie kluczowymi ogniwami władzy nie są kontrolowane przez zintegrowaną kulturowo i organizacyjnie wspólnotę polityczną […]. Nie są kontrolowane, bo w Polsce dojrzałej wspólnoty narodowej po prostu nie ma”. „W naszym kraju elity – polityczne, gospodarcze i medialne – swoją więź ze społeczeństwem kultywują w ramach wielopiętrowego klientelizmu […]. Klientelizm jest antyrozwojowy i szkodliwy dla państwa”. „Naród z przetrąconym kręgosłupem, którego blisko połowa odwróciła się od spraw publicznych, nie jest dla elit ani suwerenem, ani partnerem, z którym się trzeba liczyć, Taki naród jest ciemną masą, którą łatwo jest manipulować”.
„Jednocześnie zbiorowość, która nie rozumie mechanizmów władzy, która jest pełna urazów do polityki i polityczności, nie jest w stanie posługiwać się najważniejszą z politycznych organizacji – państwem”. „Przez ostatnie 20 lat zadanie odrodzenia swoistej rekonstrukcji narodu, nie zostało w ogóle w sposób programowy zainicjowane”. „Elity polityczne rzadko są bytem samoistnym […]. Nie tylko w Polsce elity często autonomizują się i podejmują grę z tymi aktorami, którzy mają zasoby na tyle poważne, by elity musiały z nimi współgrać. Z kim? Z oligarchami i najsilniejszymi grupami interesów, z elitami politycznymi państw obcych, głównie tych, które mają w Polsce najpoważniejsze interesy (tj. Rosja, Niemcy i USA) […] i prawdopodobnie też z grupami biznesowo-mafijnymi (gł. ze Wschodu). W efekcie można mówić o zjawisku przechwycenia państwa przez nieformalne, a zatem w trybie demokratycznym nieuprawnione do rządzenia krajem, grupy interesów”.
„Dlaczego sytuacja powyższa nie jest elementem zbiorowej świadomości Polaków? „Wielu Polaków nie chce przyjąć do wiadomości swojej współodpowiedzialności za obecny stan kraju, za niesprawne państwo, za kiepską kondycję narodu”. Jest to więc pułapka podwójnej próżni. Tyle Zybertowicz.
I co dalej?
Opis Baumana jest opisem świata, którego nie chcemy i nie akceptujemy, a który wbrew naszej woli wciąga nas w swoje piekło – i pożera żywcem. Jego akceptacja, z punktu wodzenia kanonów cywilizacji łacińskiej, byłaby akceptacją patologii. Walka z kłamstwem jest walką o przetrwanie cywilizacji łacińskiej. Walkę z kłamstwem muszą podjąć instytucje państwowe. Opis Zybertowicza, który ma jakiś pośredni związek z opisem Baumana, jest próbą zwrócenia naszej uwagi na kwestie fundamentalne dla naszego narodowego bytu. Ale z przykrością trzeba przyznać, że informacja ta trafia w trzecią próżnię – w co najmniej 20-letni okres strukturalnej dezinformacji, który przełożył się na ogólny brak odpowiedzialności Polaków wobec przyszłości i brak odpowiednich elit. Jakże fakt ten rażąco koliduje z przemówieniem Jana Pawła II w Sejmie w 1999 r., w którym kilkakrotnie wspominał o dobru wspólnym… Może już czas z uwagą wysłuchać kazań Piotra Skargi, przeczytać dzieła J. L. Popławskiego, Piłsudskiego, Dmowskiego, a potem zaniechać, zabójczej dla naszego oglądu, granicznej perspektywy roku 1945. Przed tym rokiem istniało Polskie Państwo Podziemne, Istniała niepodległa Druga Rzeczpospolita, bez znajomości których nie jesteśmy w stanie niczego zrozumieć. Dla komunistycznego reżimu były one większym wrogiem niż dogorywająca polskomyśląca inteligencja. To, że w ciągu 50 lat i dalej, głównie komunistom, udało się zasypać pamięć i świadomość o nich, jest naszą kolejną klęską. I nie można mieć pretensji do Polaków za to, że tak bardzo zgłupieli skoro przez cały okres PRL-u i III RP, nie było komu przekazać odpowiedniego modelu i odpowiednich wzorców. Jeżeli mamy się uderzyć w piersi, to wszyscy.
Wracając do kłamstwa… Ma ono to do siebie, że musi znaleźć słuchacza. Gdy jego nie znajdzie, kłamstwo ginie, przestaje istnieć. Kłamstwo żeruje na naszym niedoinformowaniu, na naszej naiwności i niewiedzy. Niewiedza zapładnia kłamstwo i daje mu życie, dlatego jest ono w takiej cenie. Oczywiście pojedynczy człowiek nie może wiedzieć wszystkiego, nie jest w stanie się obronić przed potęgą kłamstwa rodzimej cywilizacji. Ale nie powinien paść ofiara jej patologii. Państwo swoim zasobem wiedzy powinno bronić obywatela przed kłamstwem, oczywiście nie tym prozaicznym, lecz systemowym, biznesowo-mafijnym, czy totalitarnym. Rola Kościoła jest tutaj trudna do przecenienia. Wiedza kulturowa i cały 1000-letni dorobek państwowy powinien być własnością obywateli i narodu. Wszystko, co niszczy kulturę narodową powinno być zwalczane mocą państwowego prawa. Demokracja wymaga wykształcenia i odpowiedzialności, a wiedza obywatela powinna blokować kłamstwo. Tam, gdzie nie starczy wiedzy obywatela, powinna bronić go wiedza państwa. Zybertowicz na spotkaniu w Klubie Ronina (05.03.12) dodaje – prawda musi mieć odpowiednie instytucje, bo inaczej przegra.
Bauman opisuje załamanie się naszej cywilizacji, na każdym poziomie: człowieka, rodziny, kultury, narodu i państwa. Inne cywilizacje podobnych problemów nie mają. I mają mniej pieniędzy. A więc ratuj się kto może, i jak może!!!
Musimy mieć jednak świadomość, że rzeczywistość dzisiejsza jest bardziej skomplikowana, bowiem młodzież nie jest zainteresowana wolnością polityczną, lecz wirtualną. Właśnie w przestrzeni komputerowej realizuje swoją potrzebę wolności. Sojusznika mają nie w kulturze, która trzyma człowieka na uwięzi, lecz w zdemoralizowanej cywilizacji. To nie rodzice, którzy nie są w stanie nad niczym zapanować, są odpowiedzialni za ten stan. To byłoby zbyt proste. Tu cywilizacja okazuje się silniejsza od rodziny, kultury i państwa – razem wziętych. Siła konstrukcji i siła destrukcji są nieporównywalne. Człowiek staje się zakładnikiem uwarunkowań, które sam stworzył. Siła demoralizacji cywilizacyjnej wygrywa z odpornością człowieka. Brak zasad w świecie, to kompletny brak wyobraźni. Społeczeństwa cywilizacji łacińskiej zachowują się tak, jakby nie miały swoich przewodników. Polacy jednak mają do czego wracać. Nam kolonializm jest obcy, ale musimy mieć świadomość, że wydobyć się z tego bagna możemy tylko o własnych siłach idąc w kierunku wiedzy o sobie samych – jak przed odrodzenie m II RP.
Cywilizacja oparta na eksploatacji najniższych instynktów, musi zginąć. Energetyczne zasoby ludzkie są niewyczerpalne, bo życie jest odnawiane, rzecz jednak w tym, że energia ludzka idzie nie „w parę lecz w gwizdek”. Widać to na przykładzie demografii i sztuki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/129726-pojedynek-swiatow-od-upadku-prl-minely-22-lata-a-polacy-nadal-nie-chca-zinterpretowac-swojej-rzeczywistosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.