"Ile patriotycznych manifestacji, będących wołaniem o elementarną sprawiedliwość, będzie jeszcze oglądać Warszawa?"

Manifestacje patriotyczne są od połowy XIX wieku nieodłącznym elementem życia naszej stolicy. Po Powstaniu Styczniowym mieszkańcy Warszawy wielokrotnie demonstrowali swoje poparcie dla różnych idei lub protestowali przeciwko bieżącym wydarzeniom. Robili to często z narażeniem własnego życia i zdrowia, narażając się na różnorakie represje ze strony sprawujących aktualnie władzę.

Najwcześniejszą taką demonstrację w naszym mieście był pogrzeb wdowy po gen. Józefie Sowińskim (legendarnym obrońcy Woli podczas Powstania Listopadowego) – Krystyny. Odbył się na cmentarzu ewangelicko-reformowanym w dniu 11 czerwca 1860r. i zgromadził bardzo dużo uczestników.

Pierwszą, naprawdę masową i jawnie religijno-patriotyczną demonstracją były obchody trzydziestej rocznicy Powstania Listopadowego. Miały one miejsce 29 listopada 1860r. obok kościoła Karmelitów przy ul. Leszno. Wzięło w nich udział kilkaset osób różnych stanów, w tym również kobiety, co było na owe czasy nowością. Śpiewano pieśni narodowe, a studenci rozdawali portreciki Jana Kilińskiego, Tadeusza Kościuszki i patriotyczne broszurki. Po raz pierwszy zmieniono słowa w pieśni „Boże coś Polskę…” z : „Ojczyznę wolną pobłogosław Panie” na : „… racz nam wrócić Panie”. Historyczną ciekawostką jest fakt, że tę towarzyszącą wielu pokoleniom Polaków pieśń napisał A. Feliński na cześć cara Aleksandra II …

25 lutego 1861r., w rocznicę bitwy pod Olszynką Grochowską, na Rynku Starego Miasta zebrał się kilkudziesięciotysięczny tłum z narodowymi flagami, chorągiewkami i wielkim transparentem z Orłem Białym. Został natychmiast brutalnie rozpędzony przez policję. Było wielu rannych i około trzydziestu aresztowanych.

Już dwa dni później, 27 lutego 1861r. pochód złożony z młodzieży akademickiej, rzemieślników i wielu innych warszawiaków utworzył się przy kościele Karmelitów. Z ul. Leszno, poprzez ul. Długą i Stare Miasto miał udać się pod Pałac Namiestnikowski, ówczesną siedzibę carskiego gubernatora Warszawy. Na placu Zamkowym został zaatakowany przez policję. Części ludzi udało się przedrzeć przez carski kordon na Krakowskie Przedmieście, gdzie przy kościele Bernardynów napotkali przypadkowy kondukt pogrzebowy. Rosjanie myśląc, że to jest następna grupa demonstrantów zaatakowali bernardynów. Manifestanci obrzucili ich kamieniami. Wtedy na pomoc policji ruszył oddział Kozaków, strzelając do protestujących. Od kul zginęło 5 osób (uczeń, robotnik, dwóch obywateli ziemskich i czeladnik krawiecki). Następnego dnia delegacja miejska zażądała od namiestnika Królestwa Polskiego – M. Gorczakowa uwolnienia więźniów politycznych i zgody na uroczyste pogrzeby poległych. Uroczystości te odbyły się 2 marca, porządku pilnowała straż obywatelska, złożona głównie ze studentów (utworzona w ciągu jednej nocy!). Wojska i policji w ogóle nie było na ulicach. W Warszawie ogłoszono żałobę narodową, a na trasie konduktu podczas jego przemarszu pozamykano sklepy i restauracje. Podczas uroczystego nabożeństwa w kościele  Św. Krzyża grali przedstawiciele Instytutu Muzycznego i śpiewały największe gwiazdy warszawskiej opery.  Po mszy świętej ruszył orszak pogrzebowy, na czele którego, po raz pierwszy w historii Warszawy, szli razem duchowni katoliccy, protestanccy i żydowscy. W uroczystościach wzięła udział zawrotna , jak na tamte czasy, liczba 150 tysięcy żałobników. Na cześć tych zabitych, pochowanych na cmentarzu Powązkowskim, jego główna brama (potocznie zwana Św. Honoraty) nosi nazwę „Bramy Pięciu Poległych”.

8 kwietnia 1861r. miała miejsce następna demonstracja, najbardziej krwawa ze wszystkich, które odbyły się w stolicy w XIX w. Manifestanci zgromadzeni na placu Zamkowym zostali ostrzelani przez carską policję. Od pierwszej salwy zginął między innymi zakonnik, który szedł na jej czele z wysoko uniesionym w górę krzyżem. Po jego śmierci krzyż podniósł z ziemi i stanął na czele pochodu  17-letni uczeń pochodzenia żydowskiego – Michał Landy. Niestety zginął chwilę potem od drugiej salwy Rosjan. Ogółem śmierć poniosło około stu osób, a kilkaset zostało rannych.

10 października 1861r. wielotysięczne zgromadzenie warszawiaków towarzyszyło w ostatniej drodze swojemu arcybiskupowi – Antoniemu Melchiorowi Fijałkowskiemu. Była to największa manifestacja patriotyczna w naszym mieście przed Powstaniem Styczniowym.

15 października 1861r. odbyła się demonstracja patriotyczna z okazji rocznicy śmierci Tadeusza Kościuszki. Policja natarła na maszerujących, którzy zaczęli się chronić w okolicznych kościołach. Rozjuszeni carscy żołdacy po raz pierwszy nie uszanowali eksterytorialności świątyń. Spacyfikowali katedrę Św. Jana, aresztując w niej 1878 osób. Po tym wtargnięciu carskich żołnierzy na znak protestu administracja diecezji zamknęła aż do odwołania wszystkie kościoły i kaplice w Warszawie. Ponownie zostały otwarte dopiero na początku następnego roku przez arcybiskupa Zygmunta Szczęsnego Felińskiego.

Wzrost nastrojów rewolucyjnych w Rosji, a konkretnie tzw. „krwawa niedziela” w Petersburgu (22 stycznia 1905r.) spowodował  również masowe demonstracje w Warszawie. Na wieść o rozruchach w rosyjskich miastach warszawski generał-gubernator M. Czertkow wprowadził w całym Priwislańskim Kraju „wzmocnioną ochronę” nakazując brutalnie rozpędzać wszystkie demonstracje. Pomimo tego 28 stycznia odbyły się w Warszawie dwa wiece studenckie, na Politechnice i Uniwersytecie Warszawskim. Do tych manifestacji przyłączyła się także młodzież gimnazjalna. Domagano się zorganizowania Zgromadzenia Konstytucyjnego, utworzenia republiki demokratycznej, nauczania w języku polskim i swobody działania stowarzyszeń młodzieżowych. Rosjanie odpowiedzieli masowymi represjami : zamykaniem szkół, wysiedlaniem i aresztowaniem protestujących.

Na dzień 1 maja 1905r. wszystkie partie socjalistyczne w stolicy zapowiedziały manifestacje i przemarsze. Główna demonstracja zorganizowana przez Socjaldemokrację Królestwa Polskiego i Litwy (SDKPiL) zgromadziła kilka tysięcy uczestników. Została krwawo rozpędzona w Alejach Jerozolimskich przez carskich żołnierzy. Zginęły wtedy 32 osoby, a setki znowu zostały ranne.

Pół roku później, 1 listopada 1905r. odbyła się najtragiczniejsza w skutkach warszawska manifestacja patriotyczna XX wieku. Była ona efektem podpisanego 30 października 1905r. przez cara Mikołaja II manifestu konstytucyjnego, na którego podstawie Polacy uzyskali prawo posiadania własnych posłów w rosyjskiej Dumie. Korzystając z tego, że generał-gubernator  zakazał przeszkadzania w manifestacjach pod ratuszem, na placu Teatralnym, zaczął zbierać się tłum ludzi. Z balkonu Teatru Wielkiego orkiestra grała „Boże coś Polskę” i „Międzynarodówkę”. Ponieważ w budynku ratusza znajdował się także areszt, ludzie zaczęli domagać się uwolnienia więźniów politycznych. Entuzjazm wzbudzili wychodzący z więzienia skazani. Gdy jednak okazało się, że są to tylko zwykli kryminaliści, manifestanci zaczęli szturmować więzienie. Wtedy z bocznych ulic wjechała na plac carska kawaleria. Dowodzący nią oficer krzyknął do tłumu : „Pozdrawiam was w imieniu konstytucji!” i dał znak do szarży. W jej wyniku zginęło 40 osób, a około 200 zostało rannych.

3 listopada 1905r. odbył się w naszym mieście pierwszy duży wiec SDKPiL, a 5 listopada kilkutysięczna demonstracja organizowana przez Endecję, domagająca się przyznania autonomii w ramach państwa carów.

W czasie I wojny światowej okazją do manifestacji swojego patriotyzmu mieli warszawiacy w rocznicę Konstytucji 3 maja w 1916r., kiedy to obchody tego wydarzenia zgromadziły we wspólnym pochodzie kilka tysięcy ludzi.

Już w wolnej Polsce 2 listopada 1925r. tysiące mieszkańców Warszawy odprowadziły zwłoki nieznanego polskiego szeregowca do, właśnie powstałego na placu Saskim, Grobu Nieznanego Żołnierza. Trumnę ze zwłokami ekshumowanego z lwowskiego cmentarza bezimiennego obrońcy tego miasta przywieziono rano pociągiem z Lwowa na warszawski Dworzec Główny. Trumna przewieziona została na armatniej lawecie Alejami Jerozolimskimi, Nowym Światem, Krakowskim Przedmieściem do katedry Św. Jana. Po mszy świętej odprawionej przez kardynała Aleksandra Kakowskiego żałobny orszak skierował się na plac Saski, gdzie przy dźwięku kościelnych dzwonów zwłoki złożono do grobowca pod kolumnadą Pałacu Saskiego. Tysiące warszawiaków idących w patriotycznej procesji nie mogąc pomieścić się na placu (ze względu na trwającą rozbiórkę Soboru Newskiego mógł zmieścić tylko 3 tysiące ludzi) wypełniły wszystkie sąsiednie ulice.

12 maja 1935r. zmarł w Belwederze pierwszy marszałek Polski – Józef Piłsudski. Uroczystości pogrzebowe Naczelnika Państwa odbyły się 15 maja. Po zakończeniu mszy świętej w katedrze trumna została złożona przez ministrów rządu RP na lawecie armatniej ciągniętej przez 6 białych koni. Dziesiątki tysięcy mieszkańców stolicy szły w żałobnym kondukcie Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem, Alejami Ujazdowskimi, ul. 6-go Sierpnia (dziś ul. Nowowiejska) na Pola Mokotowskie. Tam odbyła się wojskowa defilada, po której trumna została przewieziona odkrytym wagonem do Krakowa, na Wawel. W Warszawie, pomimo trwającej podczas uroczystości gwałtownej burzy z piorunami, w kondukcie pogrzebowym i wzdłuż trasy  jego pochodu ścisk ludzi był tak wielki, że parę osób stratowano.

Jedyne naprawdę radosne manifestacje patriotyczne odbywały się w stolicy Polski w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Demonstrowano wtedy swoją radość z odzyskania niepodległości w kolejne rocznice uchwalenia Konstytucji 3 Maja, pokonania bolszewików w 1920r. (15 sierpnia), czy wreszcie 11 listopada 1938r., kiedy to po raz pierwszy obchodzono ten dzień, jako państwowe Święto Niepodległości.

Okres II wojny światowej i niemieckiej okupacji uniemożliwił w sposób oczywisty jakiekolwiek patriotyczne pochody w Warszawie. Ale czy Powstanie Warszawskie nie było największą i najtragiczniejszą patriotyczną manifestacją naszego miasta?

Po roku 1945 władze komunistyczne skutecznie uniemożliwiały demonstrację prawdziwych uczuć patriotyzmu Polaków. Tylko podczas obchodów procesji Bożego Ciała tysiące ludzi miało okazję pokazać swoje prawdziwe, patriotyczno-religijne zachowania.

Dnia 22 października 1948r. zmarł w stolicy Prymas Polski kardynał August Hlond. Podczas przenoszenia jego trumny do kościoła seminaryjnego przy Krakowskim Przedmieściu na całej trasie pochodu stały tysiące ludzi. Pomimo tego, że żeby utrudnić ludziom uczestnictwo w tych uroczystościach władze komunistyczne specjalnie w tym dniu urządziły uroczysty pogrzeb na Powązkach 31 członków PPR zabitych przez Niemców, zmuszając warszawiaków do udziału w tej ceremonii. Na pogrzeb Prymasa przybyły tysięczne rzesze wiernych w  wielkiej, patriotycznej manifestacji.

Powstanie „Solidarności” obudziło u wielu mieszkańców naszego kraju nadzieje na odzyskanie, jeżeli nie niepodległości, to chociaż większej autonomii w ramach tzw. „demoludów”. Kolejną , bardzo smutną demonstracją w stolicy był pogrzeb Prymasa kardynała Stefana Wyszyńskiego. Kolejka wiernych do oddania ostatniego hołdu Prymasowi Tysiąclecia sięgała kilkaset metrów (kościół seminaryjny – plac Zamkowy). Msza święta w intencji zmarłego odprawiona 31 maja 1981r. zebrała na placu Zwycięstwa (obecnie plac Marszałka J. Piłsudskiego) dziesiątki tysięcy wiernych.

Po wprowadzeniu stanu wojennego komuniści z całą brutalnością rozpędzali coroczne manifestacje w dniu podpisania Porozumień Sierpniowych (31 sierpnia), Konstytucji 3 Maja, czy rocznicy 13 grudnia. Jakiekolwiek manifestowanie w tych dniach było do tego stopnia zakazane, że nawet za wywieszenie narodowej flagi można było dostać mandat. Zatrzymani podczas tych demonstracji byli bestialsko bici przez milicję i ZOMO, przeganiani przez tzw. „ścieżki zdrowia”, aresztowani na podstawie „dekretu o stanie wojennym”. Mój szkolny kolega wracający z manifestacji 13 grudnia 1983r. za to, że szedł chodnikiem z biało- czerwoną flagą został „zgarnięty” do milicyjnej Nyski. Tam został pobity i wyrzucony z niej przez tylne drzwi w czasie jazdy samochodu na moście Poniatowskiego. Tylko refleksowi kierowcy jadącego za „suką” samochodu zawdzięcza to, że żyje. Tak władza ludowa traktowała tych, którzy odważyli się na patriotyczne demonstracje.

Pierwszą masową manifestacją przeciwko władzy komunistycznej po wprowadzeniu stanu wojennego był pogrzeb zamordowanego przez milicję warszawskiego maturzysty Grzegorza Przemyka. Kondukt pogrzebowy idący w dniu 19 maja 1983r. na trasie plac Wilsona – cmentarz Powązkowski zgromadził dziesiątki tysięcy ludzi.

Bardzo znaną i popularną formą patriotyczno-religijnych zgromadzeń w stanie wojennym były comiesięczne msze święte za Ojczyznę odprawiane przez ks. Jerzego Popiełuszkę w kościele  Św. Stanisława Kostki przy placu Wilsona. Chętnych do uczestnictwa w tych nabożeństwach było tak dużo, że księża odprawiali mszę z balkonu na zewnątrz kościoła. Podczas liturgii poezję patriotyczną recytowali znani aktorzy scen warszawskich.  Po zamordowaniu Kapelana Solidarności przez SB władze komunistyczne w obawie przed wielotysięcznym konduktem pogrzebowym, nad którym nie będą mogli zapanować, zgodzili się na pochowanie księdza Jerzego przy kościele Św. Stanisława Kostki. Pogrzeb męczennika , który odbył się 3 listopada 1984r. zgromadził kilkaset tysięcy ludzi. Trumna przykryta była sztandarem „Solidarności” i stułą obok której stały patena i kielich. Po raz pierwszy po wprowadzeniu stanu wojennego jawnie powiewały setki sztandarów „Solidarności” . Trumna niesiona była przez warszawskich hutników z Komitetu Zakładowego „Solidarności” . Ponure milczenie powitało przybyłych przedstawicieli władz, a burza oklasków przywitała delegacje zdelegalizowanego związku zawodowego i korpusu dyplomatycznego państw zachodnich. Homilię wygłosił Prymas Polski. Przemawiający Lech Wałęsa zakończył swoje wystąpienie słowami : „Spoczywaj w spokoju. Solidarność żyje, bo Ty oddałeś za nią swoje życie”. Gdy trumna była umieszczana w grobie dziesiątki tysięcy ludzi spontanicznie odśpiewało pieśń „Ojczyzno ma…”. Nawet najtwardsi mężczyźni mieli zły w oczach …

Kolejnym smutnym powodem do wyjścia na ulice  mieszkańców naszego miasta była śmierć papieża Jana Pawła II. Nazajutrz po 2 kwietnia tysiące ludzi zebrało się w godzinie Jego śmierci w alei Jana Pawła II ustawiając się milczącym, żałobnym szpalerze. Z remizy przy ul. Chłodnej wyjechały wozy strażackie i razem z obecnymi tam radiowozami policji o 21.37 włączyły syreny.  Był to przejmujący, monumentalny i niepowtarzalny widok. 3 kwietnia mszę w intencji Papieża na placu Marszałka J. Piłsudskiego odprawił bp Piotr Jarecki. Warszawiacy aż do dnia pogrzebu Ojca Świętego przychodzili tłumnie na ulicę Jego imienia ustawiając wzdłuż jezdni setki zapalonych zniczy. Główne uroczystości żałobne odbyły się na tym samym placu 5 kwietnia. Msza święta koncelebrowana przez prymasa Józefa Glempa i biskupów z całej Polski zgromadziła prawie 300 tysięcy ludzi.

Wydawać by się mogło, że w obecnych czasach nie będzie już powodów do tego typu patriotycznych manifestacji. Niestety po 10 kwietnia 2010r. historia zatoczyła kolejny raz swoje ponure koło. Po Katastrofie Smoleńskiej najpierw tysiące ludzi czekały na trasie przejazdu na trumnę Pana Prezydenta  Lecha Kaczyńskiego, następnie Jego Małżonki i wszystkich ofiar tej tragedii. Dziesiątki tysięcy ludzi godzinami czuwało na Krakowskim Przedmieściu w niekończącej się wielodniowej patriotycznej manifestacji. Potem w wielogodzinnych kolejkach do Pałacu, żeby Pierwszej Parze RP oddać ostatni hołd. Na koniec w milczącym kondukcie żałobnym na trasie Pałac Prezydencki – katedra Św. Jana.

Dzisiaj znów musimy maszerować. Co miesiąc, każdego 10-go po mszy świętej w katedrze w intencji ofiar, wyruszamy dobrze znaną wielu pokoleniom Polaków trasą naszej patriotycznej manifestacji. Znów musimy protestować przeciwko niechęci obecnej władzy do wyjaśnienia prawdziwych przyczyn tej największej po II wojnie światowej polskiej katastrofy. Znów towarzyszą nam aktorzy warszawskich teatrów. Znów musimy upominać się o pamięć o polskim Prezydencie. Znów musimy zmieniać słowa pieśni „Boże coś Polskę …”. Jak długo jeszcze będziemy musieli maszerować ? Ile patriotycznych manifestacji, będących wołaniem o elementarną sprawiedliwość, będzie jeszcze oglądać Warszawa?

Jarosław Lewandowski

za: warszawskipis.pl

Krwawe rozgromienie manifestacji na placu Zamkowym 08.04.1861r.

Laweta ze zwłokami Nieznanego Żołnierza w kondukcie pogrzebowym w Warszawie

 

Pochód patriotyczny 3maja 1916r. w Warszawie

Pochód patriotyczny 3maja 1916r. w Warszawie.JPG

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych