Światowa gospodarka na rozdrożu
Napięcie wokół Iranu, na Bliskim Wschodzie, w Afryce Północnej, kolejne fale kryzysu zadłużenia w USA i UE, emancypacja krajów BRICS, spowolnienie w Chinach, Indiach i Brazylii, ledwo dychająca realna gospodarka przy spadającym światowym eksporcie - wszystko to powoduje, że liczba niekontrolowanych zmiennych scenariuszy rozwoju sytuacji i potencjalnych konfliktów na świecie z dnia na dzień rośnie.
Spirala zadłużenia w USA i UE
Od marca 2008 roku do chwili obecnej dług publiczny w USA wzrósł z 9,4 do 15,5 bln dolarów w rocznym tempie ponad 13 proc. według oficjalnych danych. W tym samym czasie nominalna wartość PKB przyrastała w tempie nie większym niż 2 proc. rocznie, a więc obrazowo mówiąc - o około 11 proc. wolniej. Nie ulega wątpliwości, że dług publiczny w USA wymknął się spod kontroli. O sytuacji bez wyjścia może świadczyć przyrost długu prywatnego. Przykładowo, suma kredytów zaciągniętych przez młodych Amerykanów na opłacenie kosztów nauki przekroczyła właśnie bilion dolarów.
Nie dziwi zatem, że na przestrzeni ostatnich 3 lat największym wierzycielem rządu federalnego USA stał się FED, pełniący w USA funkcję banku centralnego. Według agencji Bloomberg w styczniu br. zadłużenie USA wobec FED osiągnęło astronomiczną kwotę 1,66 bln dolarów. Dopiero drugim co do wielkości wierzycielem USA okazują się Chiny z 1,16 bln dolarów amerykańskich długów, a trzecim Japonia z 1,08 biliona. W czasach prosperity, przed 2007 rokiem, oba te kraje były w stanie udźwignąć aż do 40 proc. zadłużenia USA.
Na skutek perturbacji finansowych do stycznia br. ich procentowe zaangażowanie w największej na świecie gospodarce obniżyło się do blisko 14 proc. całości zadłużenia publicznego, a to z całą pewnością nie wróży dobrze wiarygodności finansowej USA.
Z pozoru nieco inna sytuacja ma miejsce w Unii Europejskiej. Co prawda Unia jako całość w przeciwieństwie do USA cieszy się zrównoważonym bilansem w handlu z resztą świata, to jednak i w tym przypadku mamy do czynienia z dychotomią i głęboką nierównowagą wewnątrz samej Unii. Kraje peryferyjne z południa Europy, ale też np. Polska, odnotowują znaczne deficyty w handlu z Niemcami, a ich długi rosną w zatrważającym tempie. W przypadku Polski według oficjalnych danych dług publiczny niemal podwoił się na przestrzeni ostatnich lat. Handel wewnątrz Unii w dużej mierze finansują banki z Niemiec i Francji. Właśnie one posiadają w swych portfelach najwięcej wątpliwych greckich czy włoskich obligacji państwowych. Zła sytuacja w Grecji i we Włoszech przekłada się na zły stan francuskiego i niemieckiego sektora bankowego. W ten oto sposób Niemcy zostały zmuszone do złożenia gwarancji w celu ratowania europejskich bankrutów na łączną kwotę 211 mld euro, która może już wkrótce wzrosnąć nawet do 280 mld w związku z powołaniem Europejskiego Mechanizmu Stabilności (EMS). A to przy kontrybucji w gotówce do EMS wysokości 22 mld euro. Kwoty te w sumie przekraczają daleko roczne dochody podatkowe Niemiec szacowane w tym roku na poziomie 250 mld euro! Tegoroczny deficyt finansów publicznych ma też być większy niż dotychczas planowany - sięgnie aż 34,8 mld euro. Niestety, nierównowaga między Niemcami a resztą Unii Europejskiej, podobnie jak ta między USA a Chinami, nadal się pogłębia. Zaostrza to napięcia w wymianie handlowej. Istnieje ryzyko, że zrodzi to kolejną fazę kryzysu i doprowadzi do protekcjonizmu, wzrostu cen, a w konsekwencji do zamieszek społecznych.
Dolar w światowym handlu
W 1971 roku USA podjęły decyzję odejścia od parytetu złota i dolar amerykański stracił gwarancje FED wymiany na ten kruszec. W zamian w 1975 roku USA i główni światowi gracze ostatecznie zgodzili się, że jedyną walutą rozliczeń w handlu ropą naftową pozostanie waluta amerykańska. Można zaryzykować twierdzenie, że rolę parytetu złota i zabezpieczenia dla dolara zaczęły odgrywać od tego momentu światowe zasoby ropy naftowej, ale także innych nośników energii, jak choćby gazu ziemnego.
Dziś niekwestionowana pozycja dolara amerykańskiego w światowym handlu chwieje się w związku ze stanowiskiem Iranu i rozwojem sytuacji na Bliskim Wschodzie. Iran deklaruje opcje handlu barterowego lub też możliwość zapłaty za ropę bezpośrednio w złocie. W odpowiedzi USA ogłosiły w zeszłym tygodniu sankcje wymierzone w potencjalnych partnerów Iranu. Spod ich działania wyjęto dziesięć krajów UE oraz Japonię. Stąd nie ulega wątpliwości, że sankcje wymierzono w Chiny i Indie, które w przeciwieństwie np. do Korei Południowej ciągle nie ograniczyły wymiany handlowej z Iranem. Z końcem marca w New Delhi mają spotkać się przedstawiciele krajów BRICS: Brazylii, Rosji, Indii, Chin i Republiki Południowej Afryki. Z pewnością kwestie porządku monetarnego na świecie jak sytuacja na Bliskim Wschodzie okażą się osią dyskusji. W ostatnią niedzielę rząd RPA zadeklarował, że wesprze chińskiego juana jako walutę rozliczeń między krajami BRICS. Państwa te planują też ustanowienie wspólnego banku, który miałby zająć się wspieraniem rozwoju gospodarczego na kontynencie afrykańskim. Choć cele spotkania wydają się szczytne, to mogą napotkać niechęć i retorsje ze stroną USA i UE.
Relacje transatlantyckie
Gdyby przed dziesięciu laty ktoś powiedział, że w przyszłości zarysuje się wyraźna linia podziału interesów między rozwiniętymi krajami basenu Oceanu Atlantyckiego a wschodzącymi potęgami gospodarczymi, jak Chiny, Indie czy Brazylia, i że inicjatywa strategiczna należeć będzie do tych ostatnich, uznałbym tę wizję za dalece nierealną. Jednak rzeczywisty rozwój sytuacji na świecie za sprawą kryzysu zadłużenia w USA i UE nie pozostawia złudzeń. Zachód traci dech i dystans. Przyjrzyjmy się zatem uważnie własnemu podwórku. Nie przebrzmiały jeszcze echa deklaracji zwrotu w strategii USA i skoncentrowaniu wysiłków na basenie Pacyfiku, gdy pięć wpływowych think tanków z Berlina, Paryża, Brukseli, Warszawy (demosEuropa) i Waszyngtonu rozpoczęło nawoływanie do zacieśnienia stosunków transatlantyckich i stworzenia obszaru wolnego handlu w basenie Atlantyku.
Argumentują, że kraje tego obszaru odpowiadają za 50 proc. światowej ekonomii. Inwestycje bezpośrednie USA w Europie i odwrotnie szacowane są odpowiednio na 1,9 i 1,7 bln dolarów. Po trzy miliony obywateli Unii i USA pracują po obu stronach Atlantyku w firmach bądź europejskich w USA, bądź amerykańskich w Europie. Wszystko pięknie, czy nie jest to jednak wołanie w próżni i melancholia za uciekającą świetnością. Wcale nie musi tak być.
Naprawa systemu finansowego
W kręgach politycznych po obu stronach Atlantyku zaczyna przeważać realna ocena sytuacji. Amerykanie gotowi są wysłuchać postulatów europejskich. Nie ulega wątpliwości, że za światowy kryzys odpowiada przede wszystkim rozdęty ponad miarę sektor finansowy, który dusi realną gospodarkę i ma przemożny wpływ na decyzje polityczne. Wiele dają do myślenie gigantyczne kredyty Europejskiego Banku Centralnego (EBC) dla europejskich banków na kwotę biliona euro w ciągu dwóch miesięcy, które po początkowej euforii na giełdach przyniosły ledwie obniżenie rentowności obligacji włoskich i hiszpańskich, a nie przełożyły się na poprawę koniunktury w realnej gospodarce. Według ostatniego raportu Międzynarodowego Funduszu Walutowego zagregowany światowy eksport po raz pierwszy od 2008 roku maleje, co może okazać się zapowiedzią nawrotu protekcjonizmu. Banki amerykańskie stanowią w USA najpotężniejszą siłę lobbingową - odpowiadają za 40 proc. finansowych kontrybucji dla partii politycznych. Im bardziej rosły ich aktywa podczas trwającego kryzysu, tym bardziej gotowe są za wszelką cenę podtrzymywać obecny chory stan rzeczy. Bez zmiany w architekturze finansowej i sposobach działania instytucji finansowych Zachód nie może liczyć na odzyskanie należnej pozycji w światowej gospodarce i będzie musiał pogodzić się z rolą kibica, gdy inni gracze rozgrywać będą zwycięskie partie na boisku. Nie pomogą tysiące stron traktatów (np. Dodd - Frank), otwartych na dowolne interpretacje firm prawnych, konsultingowych i wszelkiej maści lobbystów. Potrzebne są jasne reguły gry spisane na kilku, najwyżej kilkudziesięciu stronach. W pierwszej kolejności należy powrócić do zapisów Paktu Glass Steagall, oczywiście skrojonych na współczesną miarę. Rozdzielenie bankowości inwestycyjnej od komercyjnej powinno znaleźć się poza wszelką dyskusją. Należy też oddzielić handel papierami wartościowymi na własny rachunek od doradztwa na rzecz inwestorów zewnętrznych. Banki komercyjne powinny zostać ograniczone do działalności kredytowo-depozytowej. Oczywiście powinny ponosić odpowiedzialność za udzielane kredyty do momentu ich spłaty. Rynki finansowe należy czym prędzej okroić do wielkości realnej gospodarki poprzez wprowadzenie podatku Tobina od transakcji finansowych. Jeśli nowy podatek nie przyniósłby pożądanego skutku, należy rozważyć powrót do sztywnych kursów wymiany walut, do rozwiązania, które sprawdziło się przez z górą ćwierć wieku po konferencji w Bretton Woods.
Inicjatywa pozostaje w ręku USA
Nie sposób żyć dłużej na kredyt po obu stronach Atlantyku. Ostatnią przestrogą jest eskalacja napięć wokół Iranu i handlu ropą naftową. Odejście krajów BRICS od dolara jako waluty rozliczeń międzynarodowych zdestabilizuje równowagę na rynkach finansowych. Czasy wzmacniania dolara w sytuacji napięć na świecie przeszłyby do przeszłości, z katastrofalnymi, trudnymi do przewidzenia skutkami dla USA i UE, ale także dla Chin, Indii czy Brazylii. W dialogu międzynarodowym potrzebne są dziś jak nigdy umiarkowanie i rozwaga. Przy tym kości do gry pozostają w rękach administracji amerykańskiej. W jej mocy leży zapoczątkowanie zmian w systemie finansowo-bankowym i przeprowadzenie zdecydowanej i skutecznej reformy. Nawet za cenę zmiany na stanowisku prezydenta USA, który zdaje się nadmiernie ulegać wpływom niepoprawnej finansjery.
Jerzy Bielewicz dla Nasz Dziennik
Więcej na:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/129565-swiatowa-gospodarka-na-rozdrozu-od-marca-2008-roku-do-chwili-obecnej-dlug-publiczny-w-usa-wzrosl-z-94-do-155-bln-dolarow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.