Żeby zobaczyć jak wyglądała prymitywna propaganda nie trzeba oglądać „Dziennika Telewizyjnego”. Wystarczą „Fakty”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP / T. Gzell
fot. PAP / T. Gzell

To co dziś zrobił TVN, a konkretnie red. Dariusz Prosiecki z wiadomością o wydarzeniach w Parlamencie Europejskim:

http://wpolityce.pl/wydarzenia/25567-wysluchanie-w-brukseli-na-temat-katastrofy-smolenskiej-byly-dwie-eksplozje-kadlub-wywiniety-na-zewnatrz

niejednego telewidza zmusiło do przełączenia na kanał TVP Historia. Tam w porze „Faktów” są akurat powtórki „Dzienników Telewizyjnych” z lat 80. i w porównaniu z tym, co produkują czynownicy z ITI, można dostać rzetelniejszą porcję infomacji np. o kolejnej „poprawie sytuacji w zaopatrzeniu ludności”. Przynajmniej można się pośmiać i powspominać młodość.

Prosiecki swoją „informację” zaczął bezpośrednio od tego, że Jarosław Kaczyński powiedział o

wybuchach na pokładzie Tu-154.

Widz nie miał jednak szans dowiedzieć się, że prezes PiS występował po profesorze Marku Czachorze z Politechniki Gdańskiej i dr. Kazimierzu Nowaczyku z Uniwersytetu w Maryland, a obaj naukowcy nie zostawili złudzeń co do tego, że według ich wiedzy ślady kadłuba wskazują na eksplozje w jego wnętrzu. Z relacji Prosieckiego wyszło to co miało wyjść: szalony prezes wymyślił sobie wybuchy. Przeciętny widz TVN, jeśli nie widział transmisji z PE musiał być co najmniej zdumiony „wizją prezesa”. No ale przecież właśnie chodziło Prosieckiemu o ośmieszenie. Kto by się w jego redakcji przejmował faktami.

Potem Prosiecki szedł już równo po bandzie. Nie ma oczywiście sensu cytować całego jego bełkotu i prorosyjskiego ślinotoku. Warto zwrócić uwagę na dwa aspekty.

Prosiecki sformułował jedno ze zdań tak, jakby oczywistą prawdą było to, że samolot z polską delegacją podchodził do lądowania. A to, że nie podchodził jest nawet w raporcie Millera! O próbie lądowania mowa jest tylko w bezwartościowej makulaturze wyprodukowanej przez MAK i na tym etapie - widać – zatrzymała się wiedza redaktora z „Faktów”. Bliższa koszula ciału?

Na koniec swojej relacji Prosiecki wygłosił zdanie, którego końcowy fragment (cytuję z pamięci) brzmiał tak: „...jakoby Rosjanie niszczyli wrak”. Osoby niezorientowane w sztuczkach propagandowych mogą tego nie wiedzieć, ale środki wyrazowe typu „jakoby”, „miało być”, sugerują nie tylko dystans autora do danej wypowiedzi. Ich nagromadzenie w jakiejś relacji (a tak było właśnie w materiale Prosieckiego) ma spowodować wrażenie widza, że to reportaż co najmniej z domu wariatów.

Tylko kto w nim pacjentem? Na szczęście to nie Prosiecki o tym decyduje. http://www.youtube.com/watch?v=MddAcjhspe0

To co dziś zrobił TVN, a konkretnie red. Dariusz Prosiecki z wiadomością o wydarzeniach w Parlamencie Europejskim:

http://wpolityce.pl/wydarzenia/25567-wysluchanie-w-brukseli-na-temat-katastrofy-smolenskiej-byly-dwie-eksplozje-kadlub-wywiniety-na-zewnatrz

 

niejednego telewidza zmusiło do przełączenia na kanał TVP Historia. Tam w porze „Faktów” są akurat powtórki „Dzienników Telewizyjnych” z lat 80. i w porównaniu z tym, co produkują czynownicy z ITI, można dostać rzetelniejszą porcję infomacji np. o kolejnej „poprawie sytuacji w zaopatrzeniu ludności”. Przynajmniej można się pośmiać i powspominać młodość.

 

Prosiecki swoją „informację” zaczął bezpośrednio od tego, że Jarosław Kaczyński powiedział o „wybuchach na pokładzie Tu-154”. Widz nie miał jednak szans dowiedzieć się, że prezes PiS występował po profesorze Marku Czachorze z Politechniki Gdańskiej i dr. Kazimierzu Nowaczyku z Uniwersytetu w Maryland, a obaj naukowcy nie zostawili złudzeń co do tego, że według ich wiedzy ślady kadłuba wskazują na eksplozje w jego wnętrzu. Z relacji Prosieckiego wyszło to co miało wyjść: szalony prezes wymyślił sobie wybuchy. Przeciętny widz TVN, jeśli nie widział transmisji z PE musiał być co najmniej zdumiony „wizją prezesa”. No ale przecież właśnie chodziło Prosieckiemu o ośmieszenie. Kto by się w jego redakcji przejmował faktami.

Potem Prosiecki szedł już równo po bandzie. Nie ma oczywiście sensu cytować całego jego bełkotu i prorosyjskiego ślinotoku. Warto zwrócić uwagę na dwa aspekty.

Prosiecki sformułował jedno ze zdań tak, jakby oczywistą prawdą było to, że samolot z polską delegacją podchodził do lądowania. A to, że nie podchodził jest nawet w raporcie Millera! O próbie lądowania mowa jest tylko w bezwartościowej makulaturze wyprodukowanej przez MAK i na tym etapie - widać – zatrzymała się wiedza redaktora z „Faktów”. Bliższa koszula ciału?

Na koniec swojej relacji Prosiecki wygłosił zdanie, którego końcowy fragment (cytuję z pamięci) brzmiał tak: „...jakoby Rosjanie niszczyli wrak”. Osoby niezorientowane w sztuczkach propagandowych mogą tego nie wiedzieć, ale środki wyrazowe typu „jakoby”, „miało być”, sugerują nie tylko dystans autora do danej wypowiedzi. Ich nagromadzenie w jakiejś relacji (a tak było właśnie w materiale Prosieckiego) ma spowodować wrażenie widza, że to reportaż conajmniej z domu wariatów.

Tylko kto w nim pacjentem? Na szczęście to nie Prosiecki o tym decyduje. http://www.youtube.com/watch?v=MddAcjhspe0

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych