Rafał Ziemkiewicz na stronach „Rzeczpospolitej” porównuje Adam Michnika do gwiazdora boksu, który „póki obalał kolejnych przeciwników, choćby i bezkarnym ciosem poniżej pasa, rechotał butnie i wygłaszał nad znokautowanymi pochwały prawa pięści”.
Kiedy jednak sam dostanie w zęby i nakryje się nogami, wypadłszy z lin woła do siebie adwokata i pozywa przeciwnika do sądu. O pobicie. Co w tej historii najbardziej groteskowe − sędziowie okazują się być pod tak wielkim urokiem gwiazdora, że do głowy im nie przyjdzie oskarżenie odrzucić.
W takim właśnie, rozgrywającym się na naszych oczach spektaklu,
rolę zakładu usługowego, wydającego na jego życzenie wyroki przeciwko zwycięskim rywalom z ringu, działający w imieniu III RP sędziowie, których obecny prezydent nazwał kiedyś „rozgrzanymi".
Wszystko za sprawą wyroku, jaki w mijającym tygodniu wydał warszawski sąd na Jarosława Marka Rymkiewcza (przeprosiny i 5 tys. zł na cel społeczny). Przypomnijmy:
Proces Rymkiewiczowi wytoczyła Agora za słowa z wywiadu dla „Gazety Polskiej” z 2010 roku. Poeta komentując walkę o krzyż przed Pałacem Prezydenckim mówił:
Polacy, stając przy nim, mówią, że chcą pozostać Polakami. To właśnie budzi teraz taką wściekłość, taki gniew, taką nienawiść - na przykład w redaktorach „Gazety Wyborczej”, którzy pragną, żeby Polacy wreszcie przestali być Polakami.
Jak dodał, redaktorzy „Gazety” są „duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski”.
Rodzice czy dziadkowie wielu z nich byli członkami tej organizacji, która była skażona duchem „luksemburgizmu”, a więc ufundowana na nienawiści do Polski i Polaków. Tych redaktorów wychowano tak, że muszą żyć w nienawiści do polskiego krzyża. Uważam, że ludzie ci są godni współczucia - polscy katolicy powinni się za nich modlić
Zdaniem Ziemkiewicza przy wyroku warszawskiego sądu „bledną dokonania sądownictwa PRL”. Publicysta „Rzeczpospolitej” i „Uważam Rze” pisze, że Michnik oraz dziennikarze „Wyborczej” wielokrotnie stosują ten sam mechanizm, za który skazano poetę, tyle że odwrócony.
Michnikowi nigdy nie drgnęła ręka, gdy oskarżał brane na cel osoby publiczne że są duchowym potomstwem „czarnej sotni" czy ajatollahami, nie wspominając już o jakobinach. Jako publicysta bez żenady sięga Michnik po retoryczny chwyt przypisywania innym intencji, jakich nigdy publicznie nie deklarowali. Jemu wolno było insynuować, że Jarosław Kaczyński (wówczas premier RP) chce sfałszować wybory, że dąży do władzy dyktatorskiej, chce zniszczyć demokrację. Jemu i jego sforze wiadome jest, co „naprawdę" myśli ojciec Rydzyk, i kto jest antysemitą, a jeśli temu zaprzecza, to obłudnie. Ale tylko jemu i tym, których do tego jako naczelny deleguje.
Ziemkiewicz pisze o kompromitacji polskiego wymiaru sprawiedliwości, który stosuje represje wobec tych, których polemika nie podoba się Michnikowi.
Fakt, że procesy o naruszenie dóbr osobistych, potocznie zwane „pyskówkami", na całym świecie grzęzną w subiektywnych ocenach, dając nieporównywalnie większe niż normalne procesy znaczenie retorycznym popisom i kazuistycznym sztuczkom prawników oraz „widzimisiu" sędziów. Ale to, jak od lat hula po polskich sądach Michnik, nie ma w sobie żadnej finezji − tyle, ot, co włamanie „na rympał". To jest po prostu żenujące łamanie przez orzekających sędziów zasad zdrowego rozsądku i reguł prawa.
Publicysta stawia pytanie, dlaczego sądy orzekają po myśli Michnika? I odpowiada: Bo „Michnik to Michnik”, co – jak zauważa – jest najgroźniejszym dla państwa aspektem tej sprawy.
W sprawie Stanisława Remuszki sąd uzasadnił wyrok tym, że „negatywne opinie o Adamie Michniku godzą w zasady współżycia społecznego". W ustnym uzasadnieniu wyroku na Rymkiewicza sędzia sądu apelacyjnego użyła argumentu (można to zobaczyć w internecie), że Adam Michnik jest osobą wybitnie zasłużoną, bo zawdzięczamy mu wolność. Zabrzmiało to bardzo podobnie, jak uzasadnienie przez Sąd odrzucenie przez pozwu za ewidentne oszczerstwo przeciwko Lechowi Wałęsie: Wałęsa, oznajmiła bez ogródek sędzia, jest wybitnym i wybitnie zasłużonym obywatelem, sugerując niedwuznacznie, że jako takiemu wolno mu więcej, niż obywatelowi zwykłemu. To oczywiste znaki, że sądy złamały tu podstawową od czasów Rzymian zasadę prawa, nakazującą im oceniać sprawę, a nie osoby zaangażowane w spór. Z taką właśnie haniebną praktyką w orzecznictwie kojarzą mi się sławne słowa Bronisława Komorowskiego „pani sędzia jest już rozgrzana, załatwimy to szybko".
Ziemkiewicz wysnuwa smutny wniosek:
Jeśli w III RP można kogoś ukarać grzywną za opinię, że Michnik jest duchowym spadkobiercą KPP i chce żeby Polacy przestali być Polakami, to znaczy, że można skazać każdego za każdą opinię.
I podrzuca pomysł, by prawnicy Jarosława Marka Rymkiewicza zwrócili się do ministra sprawiedliwości „z apelem o wniesienie skargi kasacyjnej na wyrok, kompromitujący polski wymiar sprawiedliwości i tworzący groźny dla wolności słowa precedens.”
znp, rp.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/129287-ziemkiewicz-o-wyroku-na-rymkiewicza-hanba-sadowa-michnik-jak-bokser-ktory-dostal-w-zeby
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.