Ciekawy wywiad z Ryszardem Bugajem w Rzeczpospolitej. I od razu zmanipulowany cytat na stronie Wyborczej. Nie umieją inaczej? Choć raz?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. www.ruchpalikota.org.pl
fot. www.ruchpalikota.org.pl

Zacznijmy po bożemu, czyli od manipulacji "Gazety Wyborczej". Wiemy, że portal przypomina w tym momencie starego dziadunia powtarzającego to samo. Ale co poradzimy, kiedy autorzy GW sprawiają już wrażenie parodiujących samych siebie. Ale przynajmniej dają okazję do zaanonsowania ciekawej pozycji w innej gazecie.

Fragment sobotniego przeglądu prasy Witolda Gadomskiego na stronie Wyborcza.pl:

„>>PlusMinus<<, weekendowy dodatek do "Rzeczpospolitej", poświęcony jest niemal w całości lewicy. Jak na gazetę, o opinii prawicowej - dość zaskakujący temat. Z Ryszardem Bugajem, ulubionym przez dziennikarzy prawicowych lewicowcem rozmawia Piotr Zaremba: "Widzę rozwiązania, i to właśnie lewicowe" - mówi Bugaj. "Dług publiczny powstał (...) dlatego, że na skutek nierówności społecznych pogorszyły się relacje między popytem i podażą. Tu jestem keynesistą. Deficyt rósł, bo popyt był strukturalnie słaby".

- A pana recepty to ? - pyta Zaremba.

"Trudno je zastosować w świecie tak bardzo zglobalizowanym" - odpowiada Bugaj.

Cały on. Wie wszystko o wszystkim. Pryncypialnie krytykuje, wytyka błędy. A pytany o własne recepty, dyskretnie milczy”.

Czytamy tę zgryźliwą pointe Gadomskiego i dech nam  zapiera. Bo wystarczy dołączyć kilka następnych zdań aby ten zarzut okazał się całkiem gołosłowny. Zacytujmy dłuższy fragment.

„Bugaj:  Trudno je realizować w ramach gospodarki tak bardzo zglobalizowanej. Taka czy inna polityka w ramach jednego państwa nie wystarczy. Ale opowiadam się za większą równością dochodów, bo tam gdzie podział jest mniej równy tam mamy gorszy popyt, nawet jeśli przepływ kapitału łagodzi to zjawisko. Przed ostatnim kryzysem finansowym nierówności społeczne były tak wielkie jak przed wielkim kryzysem w roku 1929.

Zaremba: A Pan chce te różnice wyrównywać?

Bugaj: Na przykład przez politykę podatkową. Pewnie nie w Szwecji, ale w USA i w Polsce także  wszystkie podatki są łącznie degresywne, czyli odwrócone. Biedni płacą więcej niż bogaci. Buffet słusznie nawoływał w Ameryce do wprowadzenia systemu, w którym on będzie płacił więcej niż jego sekretarka.  Ale jest też pytanie o interwencję państwa. O to czy rynek powinien być w pełni otwarty. Robisz wszystko aby ściągać wszelkie inwestycje, czy je sobie trochę wybierasz, preferujesz jedne, hamujesz inne.

Zaremba: W konsensusie waszyngtońskim nie ma na to miejsca.

Bugaj: To jest przykład tego, ze wszyscy, łącznie z socjaldemokratami doszli do ściany. Jest też pytanie o rolę sektora publicznego. Neoliberałowie chcą jego likwidacji. A ja go bronię nie tylko w przypadku naturalnego monopolu. Także po to aby budować wyspy rozwoju technologicznego. Dobrze to robi Francja, Anglia machnęła na to ręką.  My mamy wybór: być wschodnią flanką Unii Europejskiej, to jest nawet opłacalne. Ale pozostaniemy drugą kategorią, krajem peryferyjnym. Czy postawić na scenariusz francuski. Nawet Jan Krzysztof Bielecki zaczął stawiać na taki scenariusz, choć kiedyś krytykował za to takich ludzi jak ja”.

Można zrozumieć, że Gadomski, publicysta o poglądach liberalnych, uważa to co mówi lewicowiec starej daty Ryszard Bugaj za nonsensy. Ale niech stanie na ubitej ziemi argumentów, a nie poprzez przerwanie cytowanej wypowiedzi, sprowadzenie jej do jednego zdania,   robi z niego hamletycznego niezgułę. To zwyczajnie nieuczciwe.

Zresztą ciężko wyczuć, czy chodzi tak naprawdę o różnice w programach ekonomicznych.  W dalszej części wywiadu Ryszard Bugaj  mocno atakuje Gazetę Wyborczą i jej naczelnego Adama Michnika.

Niedawno Daniel Passent ogłosił na łamach „Polityki”, że „Rzeczpospolita” upada przez dwóch autorów: Piotra Zarembę i Krzysztofa Masłonia. Zapomniał tylko dodać, że obaj ci komentatorzy poddali krytycznej analizie jego dopiero co wydaną książkę. Czyżby Gadomski szedł w ślady Passenta? Wstyd.

A wywiad warto przeczytać w sobotnim "Plusie Minusie" w całości, nawet gdy poglądy Bugaja odrzucamy. Przekonuje, że europejskie socjaldemokracje poszły zbyt daleko w przyjmowaniu neoliberalnej krytyki ich doktryny. W Polsce widzi dobrze zainstalowany obóz liberalny, któremu  przeciwstawić się powinien szeroki front reprezentujący plebejską publiczność, sceptyczny wobec zbyt daleko posuniętej globalizacji i zbyt radykalnych przemian obyczajowych.

Zaremba pyta, czy obozem takim nie jest PiS. Bugaj daje wyraz swojemu rozczarowaniu. Kiedyś w to wierzył, teraz widzi w polityce Kaczyńskiego zbyt wiele zwrotów. Przypomina liberalną politykę podatkową Zyty Gilowskiej. Ale obiecuje, że będzie się tej partii bacznie przyglądał. Dalszy ciąg warto zacytować w całości:

„Zaremba: SLD i Ruch Palikota to lewica?

Bugaj: To moja smutna porażka, że tak je nazywają. I nie chodzi mi już nawet o to, że SLD wywodzi się z PZPR, choć fakt, że żąda dziś rozliczenia IV RP, to ponury paradoks. To zresztą paradoks nie tylko Leszka Millera, ale na przykład Gazety Wyborczej, która konsekwentnie przeciwdziałała rozliczaniu PRL. Ale te formacje zaprzeczają mojej wizji polityki. SLD ani Palikot z bliską mi tradycją socjaldemokratyczną nie mają nic wspólnego.

Zaremba: Z wersją Blaira czy Schroedera też nie?

Bugaj: Z tą niestety mają. Dlatego mówię o swojej porażce. Ja już nawet nie protestuję, gdy ich nazywają lewicą. Wolę powtarzać: skoro opanowaliście dyskurs, to ja nie jestem z lewicy. To trochę dotyczy też takich grup jak Krytyka Polityczna.

Zaremba: Krytyka Polityczna publikuje czasem książki czy artykuły nawołujące do zwrotu w polityce społeczno-gospodarczej. W Pana duchu.

Bugaj: Zauważam to i odróżniam Sierakowskiego od komunistów. On w sprawach społeczno-gospodarczych jest we mgle. Ale przynajmniej czasem się nimi zajmuje. Wcześniej interesował się tylko homoseksualistami i rozprawą z „tym cholernym państwem narodowym”. Nie jestem jednak zgodzić się z Krytyką Polityką, gdy akceptuje każdego, niezależnie od przeszłości. Dla mnie jest problem wiarygodności w polityce. A Leszek Miller, najbardziej liberalny polski premier,  wyjmuje dziś z kapelusza socjalne postulaty. Trudno sobie wyobrazić większy cynizm.

Zaremba: Palikot nie wygrywa tej konkurencji?

Bugaj: On mnie razi estetycznie. Jest zresztą w stanie powiedzieć wszystko, jeśli uzna że to oplacalne. Niedawno zapowiedział podatek liniowy, ale z wyłączeniem 2 i pół tysiąca złotych jako kwoty wolnej. Przecież to by oznaczało nieomal całkowitą likwidację dochodowego podatku. Ale on tego nie wie.  I ta jego menażeria, ten Rozenek. To wice-Urban, redagujący gazetę, która była rynsztokiem. W roku 1995 powiedziałem coś złego o SLD, a „Nie” zamieściło moją podobiznę, jak wychylam się z pękniętej prezerwatywy. Przypominam sobie ten styl, gdy widzę mojego dawnego kolegę Seweryna Blumsztajna z plakatem „P…, nie rodzę.

Zaremba: Ale Blumsztajn to symbol otwarcia się Wyborczej w lewo, także w sprawach gospodarczych. Nie czuje Pan satysfakcji, gdy tamtejsi dziennikarze rodem z Krytyki Politycznej nawołują w Wyborczej do prospołecznego otwarcia.

Bugaj: Sam pisałem coś takiego już dawno temu, i wtedy to się nie mogło u Michnika ukazać. Tak, czuję satysfakcję, ale jest to satysfakcja gorzka. I widzę w tym szukanie ideologii dla najbardziej obskurnych środowisk. Gazeta Wyborcza to partia z dożywotnim liderem. Kiedyś stawiał na alians Unii Wolności z SLD, dziś stawia na Palikota. Ja na to patrzę z odruchem wymiotnym, który bynajmniej nie dotyczy jednak tylko Palikota.

Zaremba: Kogo jeszcze?

Bugaj: Kiedyś oglądałem Adama Michnika u pana Wojewódzkiego. Wyłączyłem, kiedy Wojewódzki zapytał: „Słyszałem, że policja dzwoniła do pana, kiedy pan ruchał”. Michnik nie odpiął mikrofonu, nie wyszedł. Rechotał. To po prostu szambo. Ale to nie przeszkadza GW  prowadzić  krucjaty przeciw IV RP pod pryncypialnymi hasłami. Kaczyński nie jest dla mnie wzorcem demokracji, ale w 2007 roku Michnik oskarżał go gołosłownie o zamiar sfałszowania wyborów. Doceniam prospołeczne teksty w Wyborczej, ale tam nic się nie ukazuje bez celu.

Zaremba: Z Krytyką Polityczną, także z Gazetą Wyborczą dzieli Pana stosunek do państwa narodowego.

Bugaj: Jacek Żakowski ogłasza, że Unia Europejska to najważniejszy lewicowy projekt. Nie zgadzam się z tym, choć naturalnie europejska klasa polityczna jest bardzo sprawna, umie finansować wszystkich, także swoich krytyków – ze wspólnych podatków. Dlatego opinia o Unii jest lepsza w elitach niż u zwykłych ludzi. Ja jednak nie wyobrażam sobie demokracji poza państwem narodowym. Ona zawsze jest zanurzona w tradycji, w kodach kulturowych. Europa nie stanie się Stanami Zjednoczonymi. Integracja przy wszystkich fasadach w postaci „silniejszego” Parlamentu Europejskiego to będzie tak naprawdę duet Merkozy.

Zaremba: Widzi Pan kogoś na lewicy, kto budzi w Panu nadzieję?

Bugaj: Małe, niszowe środowisko skupione wokół pisma Obywatel. Poza tym widzę niewiele. Chyba nie bardzo pasuję do tych czasów, gdy kryterium oceny jest osobisty sukces”.

Uwagi o lewicowym przechyle Gazety Wyborczej w sprawach społeczno-gospodarczych też muszą boleć Gadomskiego. Tylko, dlaczego wyżywa się na Bugaju?

rop

 

 

 

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych