To być może jest najtrudniejszy etap w marszu na szczyt, sam samiutki szczyt

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

To być może jest najtrudniejszy etap w marszu na szczyt, sam samiutki szczyt (już tak blisko!). Bo jednak czarni mają wielu przyjaciół. Przychodzą do mnie ci ich przyjaciele, i kadzą, kadzą, chwalą, milą się, ale zawsze na końcu zrobią taką minę, żeby było widać, że są zatroskani, i pytają: czy musicie tak podgryzać ten Kościół? Bo tu mi mój biskup narzekał, nawet trochę jakby groził, bo nasi ludzie w terenie się niepokoją... Że nawet jak sami nie lubią czarnych, to jednak "Solidarności" Kościół pomagał, i może to już zostawić młodszym. I co ja mam tym troskaczom wszystkim powiedzieć? Jeszcze nie jest źle, zazwyczaj myślą, że to konkurencja z Palikotem. A przecież to stamtąd, ze szczytu, co tak blisko, płyną sygnały, że na tym polu powinienem się wykazać. Bez tego mogą nie zaufać tak do końca, tak jak trzeba.

Głupi nie jestem, sygnały to ja umiem czytać. Tak jak ten sygnał z finansowaniem Sierakowskiego i jego grupy. Widać, że docenili, że łapię myśl. Łapię w lot nawet, tak chyba można powiedzieć. Sam średnio ich lubię, w końcu jestem "konserwatywnym liberałem", ale no choice, muszę. Choć z czasem okazuje się, że oni - znaczy nie Sierakowski, tylko tamci - mają jednak rację. Jak z tym wycinaniem historii ze szkół. Historyk jestem, na początku bolało, ale dziś widzę, że to jedyna droga, żeby zniszczyć pisizm i jakiś zawsze możliwy neopisizm. To stamtąd ta nasza choroba, na nasza "nienormalność" się bierze (ostatnio coraz częściej wracam jednak do moich pierwszych refleksji). Tak, tu mają rację. Piłeczka, szaliczki w barwach narodowych, owszem, ale ta tutejsza historia to jednak toksyna. Brytyjska, niemiecka - to tak, to co innego. Jakaś normalniejsza jest.

No nic, już prawie, prawie. Jeszcze ze dwa latka, pewnie mniej, i posprzątane, i będę w historii. Jako ten, co ze wschodu, wszedł na sam, samiutki szczyt. Wszystko idzie zgodnie z planem.

Bardzo dobrze przyjęli ten sygnał z reformą emerytalną. Widzą, że umiem czytać sygnały. Nawet takie subtelne, bo to przecież poszło w papierach niskiej rangi. Ale to było ważne, słusznie Lewandowski zwrócił uwagę na ten papier. No i muszę mieć jakieś, jak to ładnie mówią, "credentials" reformatorskie. Będzie dobrze pasowało do sytuacji kontynentu (całego kontynentu!). Prasa będzie mogła pisać: "zreformował Polskę, teraz zreformuje Europę". Tak, dobrze mi to doradzili. Będzie dobrze brzmiało, a na jedną reformę sił nam wystarczy. Trochę ustąpię, skończy się na podniesieniu wieku emerytalnego o 2-3 lata, ale wrażenie radykalnej reformy tam, w Brukseli, pozostanie. Dziennikarze i tak nie wnikają w szczegóły. Oczywiście, jak nie chcą.

Teraz widzę wyraźnie, że ta sprawa z paktem fiskalnym była ważnym testem. Choć, muszę przyznać, bolesnym, bardzo bolesnym... Ta mina Angeli najgorsza. Nagle twój miły przyjaciel burczy i stawia do kąta... Taka z horroru trochę przemiana. Chwilę wcześniej prosiła, żeby prosić ją o przywództwo, bardzo jej zależało, żebyśmy to my byli, i żeby w Berlinie. I nagle te wszystkie narzędzia, te przecieki przeciwko mnie! Że w korytarzu mam siedzieć.

Tak jak w przypadku Smoleńska słusznie wytrzymałem, słusznie zniosłem to wszystko, choć bolało. Warto było. Sprawdzali mnie teraz, czy naprawdę rozumiem, czy nie pęknę pod wpływem tego "polskiego mitu honorowej walki do końca", jak to kiedyś ujęła. Ale nie, nie pękłem. Pokazałem, że znam reguły. Może chcieli mi powiedzieć, żebym znał swoje miejsce? Niepotrzebnie, niepotrzebnie. Myślą, że ja tego nie wiem. Choć nie ma się co obrażać, takie muszą być tam procedury.

Poza tym wszystko pod kontrolą. Pokazałem, że ani myślę budować jakieś regionalne sojusze. Że wiem, że z Centralą każdy może konsultować się i bratać do, a nawet czasem kłócić, do woli, ale między sobą, tu na wschodzie, lepiej się nie bratać za bardzo, bo może z tego znów wyrosnąć jakiś "jagiellonizm".

No i jednak pokonałem kaczyzm. W czasach Orbana (wspieram go, a jakże, ale EPP trochę pozwala, bo to nasz człowiek, i jednak socjalistom nie można pozwolić na wszystko) to będzie wyraźny sygnał dla wszystkich krajów. Takie "memento Tusk" do tych spiętych dyktatorków. Co prawda moi europosłowie donieśli mi, że dwóch niemieckich eurodeputowanych wyśmiało ich przechwałki w tej kwestii (coś mówili takiego: "sami, bez nas, to byście tam mieli własne Austerlitz, a nie Waterloo Kaczyńskiego), ale jednak i ja mam jakieś w tym zasługi.

Tak sobie myślę, że kluczem do tego wszystkiego jest to moje doskonałe wyczucie spraw, w których trzeba pytać, i tych, co nie trzeba pytać. Naprawdę to czuję, widzę taki nawet szacun w ich oczach.

PS. Coś o tym piszą w tym "Uważam łrze". Ktoś sypie. Kto chce mnie uwalić? No nic, trzeba mocniej depnąć Kościół, żeby wokół tego to wszystko skupić bardziej. Bo jednak łatwo spalić wszystko.

PS2. Na razie działa. W "Faktach" nawet dwa materiały o naszej "krucjacie" przeciwko czarnym, i to na początku. Dobrze.

Choć z drugiej strony: to jednak dziwne, że nie widzą newsa w tym, że wejdę na sam, samiutki szczyt (to do mnie będzie dzwonił Obama!). Pewnie z zawiści... Tak, w tym kraju zawsze naplują na tego, co odniesie sukces. Nawet na takiego, co wejdzie na sam, samiutki szczyt.

PS. Copyright idei dziennika - Łukasz Warzecha.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych