Thun będzie szefową delegacji PO w europarlamencie. Koncepcja gry z Europą jest ostatecznie wypierana przez naiwny euroentuzjazm

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Jacek Saryusz-Wolski. Fot. wPolityce.pl
Jacek Saryusz-Wolski. Fot. wPolityce.pl

Zmiana na stanowisku szefa delegacji PO w Parlamencie Europejskim jest związana z połową kadencji – przeprowadza się wybory na wszystkie funkcje. W tym przypadku to porażka Jacka Saryusza-Wolskiego. Kierował tą delegacją od roku 2004. Niemcy poprzysięgli mu zemstę, bo kilka lat temu pokonał ich kandydata Elmera Brocka w walce o przewodniczenie prestiżowej Komisji Spraw Zagranicznych europarlamentu.

W apogeum swoich wpływów Saryusz-Wolski był kojarzony z koncepcją rozpychania się Polaków w Unii Europejskiej. W roku 2007 to on był promotorem ostatecznie przegranej sprawy tak zwanego pierwiastka, czyli korzystniejszego dla Polski systemu liczenia głosów w unijnych organach. Ostatnio jego znaczenie ustawicznie malało. Przed rokiem przestał być wiceprzewodniczącym PO.

Chciał teraz kandydować na funkcję szefa Komisji Spraw Zagranicznych, ale w targach wewnątrz EPP Platforma zrezygnowała z tego stanowiska. Wolała w gruncie rzeczy mniej ważne stanowisko wiceprzewodniczącego europarlamentu dla Jacka Protasiewicza, który kierował kampanią wyborczą w wyborach krajowych w zeszłym roku. A kiedy Tusk odmówił mu w praktyce poparcia, Saryusz wycofał się także z rywalizacji o funkcję szefa delegacji.

Oficjalnie jego następcy nie wskazano. Z przecieków wynika, że zastąpi go Róża Thun, aktywistka Fundacji Schumanna. To oznacza ostateczny triumf postawy pełnego i gorliwego euroentuzjazmu, który ta europosłanka   z Małopolski prezentuje w polskich mediach. Postawy z powodu której podczas jednej z ostatnich debat w Strasburgu europosłowie PO nie bardzo kwapili się do obrony polskiego weta w sprawie walki z dwutlenkiem węgla, choć było ono dziełem ich rządu. Musiał to za nich robić Konrad Szymański z PiS.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych