J-23 znowu nadaje! Czy my naprawdę wciąż musimy hołubić sowieckiego szpiega?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

W kinach lada chwila pojawi się film o Hansie Klossie „Stawka większa niż śmierć”. W mediach już słychać nachalną i bezrefleksyjną promocję filmu oraz „polskiego Bonda”. Plakaty filmowe głoszą „Legenda powraca”.

Media zachwycając się Stawką wracają do utartych schematów z czasów komunistycznej propagandy. Oto dzielny polski wywiadowca w sercu III Rzeszy walczy o Polskę i polskie interesy. Tak Klossa przedstawiano w mediach od początku III RP. I dziś środki masowego przekazu wchodzą w ten utarty schemat. Jednak jest to narracja kłamliwa i manipulująca historią Polski. Warto więc przypomnieć, jak było naprawdę.

Hans Kloss był typową „matrioszką” sowieckich służb specjalnych. Jako wojskowy został wysłany przez sowietów do III Rzeszy, by realizować SOWIECKIE interesy i walczyć z Niemcami w imieniu Związku Sowieckiego. W filmie ukazana jest taktyka legendowania szpiegów na Zachodzie typowa dla sowietów. Pisał o niej m.in. Wiktor Suworow w książce „GRU”, czy Sławomir Cenckiewicz w książce „Długie ramię Moskwy”. Ten ostatni opisuje propozycje szefa wywiadu PRLowskiego ppłk Wojciechowskiego, który w 1966 roku postulował wprowadzenie w wojskowych służbach technik wzorowanych na rozwiązaniach GRU. Chodziło o porywanie na Zachodzie, szczególnie w USA, młodych ludzi, sprowadzanie ich do Polski, a następnie wysyłanie na ich miejsce wyszkolonych PRLowskich szpiegów. Taki szpieg korzystał z tożsamości porwanego obywatela zachodniego. Dzięki tej technice miał zagwarantowaną bardzo dobrą legendę w zachodnim społeczeństwie. Opierała się ona na życiorysie rzeczywistej osoby, porwanej przez służby komunistyczne i umieszczonej w Polsce.

Taką właśnie osobą był Hans Kloss, bohater Stawki. Pisze o tym Cenckiewicz w jednym z przypisów swojej książki:

W PRL w 1968 roku wyemitowano 18-odcinkowy serial Stawka większa niż życie, który traktuje o Polaku – sowieckim nielegale – Stanisławie Kolickim ps. J-23. Ze względu na swoje podobieństwo do oficera Abwehry – Hansa Klossa – Kolicki zostaje pod niego podstawiony („matrioszka”) i działa w Abwehrze, utrzymując łączność z centralą wywiadu sowieckiego w Moskwie.

Kloss był typowym sowieckim nielegałem, który udawał innego człowieka i informował Związek Sowiecki o działaniach III Rzeszy. Nie ma wątpliwości, że działał nie na rzecz Polski, tylko ZSRS, sowieckiego, zbrodniczego państwa, które 17 września 1939 roku zadało zdradziecki cios Polsce, a potem do 1989 roku okupowało nasz kraj. Państwa, które mordowało polskich bohaterów, które ograbiło nasz kraj, które do dziś wzmacnia patologiczne działania i hamuje ważne dla Polski procesy, który oplata swoimi mackami państwo.

Reżyser filmu o Klossie próbuje tłumaczyć, że jego Stawka jest inna niż poprzednie, że mamy do czynienia z nowym bohaterem, który nie ma nic wspólnego z sowieckimi służbami, w szczególności w NKWD. Jednak słowa te są puste. Nie mają znaczenia, ponieważ historyczne tło dowodzi, że nowa Stawka mówi o tym samym Klosie co poprzednia, o tym samym sowieckim nielegale, który wspiera ZSRS. Innego agenta w III Rzeszy w czasie II wojnie światowej być nie mogło.

Widząc zachwyt nad filmem o sowieckim szpiegu, oficerze związanym z formacją, której funkcjonariusze strzelali do polskich patriotów w Katyniu nie sposób spytać o stan polskiej tożsamości narodowej. Jest to bowiem kolejny element pokazujący, że w Polsce postępuje ogłupianie społeczeństwa, połączone z manipulowaniem polską historią. Wszystko po to, by wdrukować na nowo i wzmocnić w Polakach mentalną podległość m.in. wobec Rosji. Symbolicznym wydarzeniem jest fakt, że dziś po 20 latach wolnej Polski, media lansują sowieckiego szpiega, a władze stolicy bronią pomnika sowieckich żołnierzy, którzy mordowali Polskę. To smutny obraz stanu polskiego ducha.

Co ciekawe, Polska nie ma szczęścia do „polskich Bondów”. Tym określeniem nie tylko nazywano Klossa, ale również Mariana Zacharskiego czy Gromosława Czepmińskiego. Niestety wszyscy trzej swoją działalnością wspierali nie Polskę, ale Związek Sowiecki, a potem Rosję, lub patologiczne postsowieckie powiązania toczące polską rzeczywistość. Łatwość mediów do szukania „polskich Bondów” wśród sowieckich funkcjonariuszy służb daje wiele do myślenia…

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych