Lenin na bramie Stoczni Gdańskiej? Absurd! Idąc tym tokiem myślenia należałoby Katowicom przywrócić dawną nazwę Stalinogród

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Stanisław Bareja miałby niezły temat na film, przy którym nawet „Miś” odpadłby w przedbiegach. Włodzimierz Lenin powraca po trzydziestu latach do kolebki „Solidarności”!

Taką decyzję podjęły wywodzące się z Platformy Obywatelskiej władze Gdańska. Teraz ma być historycznie i na bramie Stoczni Gdańskiej z powrotem zawiśnie hasło „Proletariusze wszystkich zakładów łączcie się", a także napis z dawną nazwą stoczni „im. Lenina”. Jak o tym usłyszałam, to przyznaję, że w swojej naiwności pomyślałam, iż chodzi o scenografię do kręconego przez Andrzeja Wajdę filmu o Lechu Wałęsie, który – jak wiadomo – sam, w pojedynkę,  obalił komunizm. Ale nic z tych rzeczy!

Życie to nie je bajka i na budowanej replice bramy Stoczni Gdańskiej znajdzie się napis z doby PRL. Autorką pomysłu jest Dorota Nieznalska, znana ze skandalu, na którego przypominanie szkoda miejsca, kto pamięta ten wie o czym mówię, kto nie pamięta nic nie traci. Władze miasta uzasadniają umieszczenie na bramie stoczni napisu „im. Lenina” działaniem w imię… prawdy historycznej, że skoro w sierpniu 1980 patronem stoczni był wódz bolszewickiej rewolucji, to teraz należy o tym przypomnieć.

Doprawdy, ciekawe uzasadnienie. Jeśli weźmiemy je za dobrą monetę, to dlaczego nie przywrócić w Warszawie w miejsce ul. Jana Pawła II dawnej nazwy Juliana Marchlewskiego, dlaczego nie przywrócić pomnika Lenina w Nowej Hucie i w Poroninie, a Bolesława Bieruta w Lublinie? Przecież to też, jakby nie patrzeć, przypominanie tego, jak było. Idąc tym tokiem myślenia należałoby zdjąć neon znad głównego wejścia Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie i odsłonić wyryte w kamieniu słowa "Pałac Kultury i nauki imienia Józefa Wissarionowicza Stalina", a Katowicom przywrócić dawną nazwę Stalinogród. Jak szaleć, to szaleć. Będzie jeszcze bardziej historycznie.

Stoczniowców już nie ma, a Lenin wiecznie żywy, i coś w tym jest, bo ducha wodza rewolucji czuć nie tylko w warstwie symbolicznej, ale na przykład i w całej postawionej na głowie strefie euro. Przy okazji obchodów Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych” spotkałam się z pytaniami, dlaczego tak późno ustanowiono to święto, że w wolnej Polsce od ponad 20 lat obchodziliśmy je dopiero po raz drugi?

Pewnie, co racja to racja, rzeczywiście długo trzeba było czekać, nie mówiąc, że to była inicjatywa ustawodawcza prezydenta Lecha Kaczyńskiego, bez którego nie byłoby Muzeum Powstania Warszawskiego, gdyż poprzednicy z „układu warszawskiego” mieli zupełnie inne priorytety, jak np. tunel wzdłuż Wisły. Zaś pomysł ustanowienia święta 1 marca wysunął prezes Instytutu Pamięci Narodowej, śp. Janusz Kurtyka.

To właśnie 1 marca 1951 roku w więzieniu mokotowskim wykonano wyrok śmierci na siedmiu członkach IV Komendy Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Gdyby nie dekapitacja państwa polskiego 10 kwietnia 2010 roku połączona ze stratą części elity o niepodległościowych aspiracjach, to pewnie i dzień „Żołnierzy Wyklętych” byłby inaczej obchodzony, a nie tak jak w tym roku, gdy były to głównie społeczne, oddolne inicjatywy, a nie uroczystości oficjalne, państwowe.

Nie ma jednak jak widać pogody dla bohaterów podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego. Co innego sowieccy „wyzwoliciele”.

Na poznańskiej cytadeli, gdzie stoi wysoka kolumna z umieszczoną na środku pięcioramienną gwiazdą, symbolem Związku Sowieckiego, władze tego miasta uczciły żołnierzy Armii Czerwonej w rocznicę zdobycia przez nich Poznania 23 lutego 1945 roku. Pod pomnikiem sowieckich oprawców, których ofiarą padło około trzydziestu tysięcy mieszkańców Wielkopolski, wieńce złożyli Prezydent Miasta Poznania, Rada Miasta Poznania, Wojewoda Wielkopolski, Marszałek Województwa Wielkopolskiego, Zarząd Województwa Wielkopolskiego, Wymiar Sprawiedliwości Poznań, władze wyższych uczelni, emerytowani lotnicy wojskowi, Międzynarodowe Targi Poznańskie. Nikomu z wymienionych nie przeszkodziło w składaniu wieńców wyryte na tablicy pomnika nazwisko Józefa Stalina, największego zbrodniarza wszech czasów.

Poznań nie jest tu jakimś niechlubnym wyjątkiem. W Warszawie, w której wydatki się tnie na przykład na ochronę zabytków, zostanie mimo licznych protestów „pieczołowicie odnowiony” za około milion złotych pomnik Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni, przy ul. Targowej, zwany popularnie pomnikiem czterech śpiących. Na to są środki, nie ma natomiast zgody prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz na wzniesienie pomnika ofiar tragedii 10 kwietnia 2010. Prezydent stolicy nie widzi potrzeby upamiętniania – jak to się teraz mówi – w przestrzeni publicznej osób, które zginęły lecąc, by oddać hołd pomordowanym przez Sowietów w Lesie Katyńskim dwudziestu jeden tysiącom polskich oficerów, a nie ma nic przeciwko honorowaniu przez niepodległą Polskę żołnierzy stalinowskich, którzy polskich oficerów mordowali.

Nie ma jednak się co dziwić, bo jak wiadomo przykład idzie z góry, a głowa państwa prezydent Bronisław Komorowski 14 lutego nie zająknął się nawet o przypadającej tego dnia okrągłej siedemdziesiątej rocznicy utworzenia Armii Krajowej, a o święcie zakochanych to i owszem.  Nie zaskakuje więc i to, że w tym roku nie będzie państwowych uroczystości w Katyniu. Wpisuje się to w obecną mądrość etapu, która mówi aż nadto wyraźnie, kogo mamy czcić.

Jak najbardziej potrzebna jest w tej sytuacji podjęta miesiąc temu akcja Stowarzyszenia Koliber „Goń z pomnika bolszewika”, którego działacze postawili sobie za cel zwalczanie reliktów stalinizmu, których wciąż na polskich placach i ulicach skolko ugodno. Ambitny ten Koliber – nie dość, że akcja oznacza pełne ręce roboty, to jeszcze walkę z wiatrakami.

W Internecie krąży już nowa wersja skrótu PZPR. Byliśmy w końcu najweselszym barakiem w demoludach i chyba coś z tego zostało. Nowa siła przewodnia narodu to dziś PZPO. Polska Zjednoczona Platforma Obywatelska jest rzeczywiście godną następczynią pierwowzoru. W końcu jakie symbole taki charakter państwa. Jakby więc nie patrzeć żyjemy w neopeerelu, w kraju rządzonym przez partię utrwalaczy reliktów PRL.

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych