Czy czują Państwo - na mniej niż 100 dni przed piłkarskim Euro 2012 - dreszczyk emocji przed wielką imprezą? Imprezą tak wielką, że zapewne nie zdarzy się już naszemu pokoleniu być gospodarzem czegoś podobnego. Czują Państwo?
Ja, niestety, nie czuję. I gdy rozmawiam z bliższymi i dalszymi znajomymi - mam poczucie, że oni też nie czują. Znaczy się rozumowo wiedzą, że to ważne, że super, że będziemy wspominać - ale sercem nie czują. Nie rozmawiają o tym, co najwyższej biernie słuchają doniesień rozentuzjazmowanych nowymi stadionami mediów. Mam nieodparte wrażenie, że więcej adrenaliny czuliśmy jako naród przed wyjazdem Polaków na mistrzostwa świata czy Europy do innego państwa.
To prawda, że gdzie wzrokiem nie rzucić, tam Euro. Ale w ogromnej większości to reklamy, obok których nauczyliśmy się przechodzić raczej obojętnie. Niby je widzimy, ale nie widzimy.
Skąd ta obojętność?
Może stąd, że obok kosmicznych stadionów i odnowy kilku dworców, Euro nie przyniosło nam skoku cywilizacyjnego (a i stadiony przestaną się podobać, gdy do wszystkich dotrze, że są rezultatem kosztownej gigantomanii)? Może.
A może Polakom żyje się coraz gorzej, i nie są w nastroju do świętowania? W końcu minister Rostowski to arcymistrz dyskretnego dojenia domowych budżetów. Może.
A może to kwestia zmęczenia zimą, i gdy tylko wiosenka nam buchnie, zaraz się rozentuzjazmujemy? Może.
Ale może przyczyna jest inna, a mianowicie taka, że w Polsce rządzonej przez Donalda Tuska prawie wszystko dzieje się od góry, a nie od dołu. Innymi słowy, w tej Polsce "społeczeństwo obywatelskie" to tak naprawdę społeczeństwo animowane grantami - widoczne tylko wówczas, gdy centrala rozpisze konkursy na granty, zaakceptuje wnioski i prześle pieniądze. Tak to działa. Więc jeżeli zdążą sypnąć groszem, to może coś się ruszy, może będzie radośniej. W razie kompletnego dramatu szkoły dostaną grzeczne polecenie i zaraz zaangażują młodzież "w lepienie kotylionów". A jak nie zdążą - to każdy ma swoje życie, swój komputer, i ruszał się nie będzie. Chyba, że z powodu ACTA.
Owszem, są w Polsce ludzie, którym się chce samym z siebie - prawdziwe społeczeństwo obywatelskie. Tak się jednak składa, że dziś władza nie uważa tych ludzi za pełnoprawnych obywateli, więc swoją obywatelską energię zużywają oni na budowę tzw. drugiego obiegu, lub też zwyczajnie odwracają głowy, bo z każdej lodówki płynie do nich przekaz, że nie pasują.
Ten marazm musi martwić, bo przecież wypadałoby pokazać światu coś więcej niż piękne stadiony i zamiecione ulice. Wypadałoby pokazać nas, Polaków, z naszą historią, naszymi wartościami. W sumie - naszą wspólnotę.
No właśnie - może problem w tym, że nie jesteśmy dziś wspólnotą? Partia miłości stała się partią smętnego panowania nad "groźną" mniejszością, a wszystko trzyma się tylko dlatego, że establishment poprzysiągł Kaczyńskiemu, że go do władzy nigdy nie dopuści. Witalności i radości, nawet optymizmu, w tej konstrukcji już nie ma, bo wszyscy widzą, że jest niewydolna, i że wcale nie wyrywa nas z peryferyjności, ale wręcz przeciwnie - peryferyjność utrwala. Ale trwać toto musi.
Podzieleni Polacy nie lubią dziś siebie samych. Ci po stronie władzy czują, że zdaniem władzy - także tej medialnej, dla przeciętnego odbiorcy równie ważnej jak władza polityczna - polskości przesadnie lubić nie należy. Ci, co trwają po stronie opozycji, polskość lubią, ale Polska ich nie lubi. Jak to trafnie ujął prof. Zybertowicz, mamy naród bez państwa i państwo bez narodu.
Na szczęście kiedyś to się skończy, może nawet już niedługo. I wtedy znów będziemy się cieszyć i Polską, i sobą. Nawet bez Euro.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/128495-czy-czuja-panstwo-na-mniej-niz-100-dni-przed-pilkarskim-euro-2012-dreszczyk-emocji-przed-wielka-impreza
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.