Smoleński raport NIK pokazuje państwo polskie pozbawione nie tylko elementarnej sprawności, ale wręcz instynktu samozachowawczego.
1. Na stronie internetowej Najwyższej Izby Kontroli można dziś przeczytać "raport smoleński", czyli wyniki kontroli przygotowania przez kancelarię Premiera i inne instytucje rządowe, m.in. MSWiA, MSZ, BOR.
O przeprowadzenie tej kontroli prosiłem prezesa NIK Jacka Jezierskiego w liście, jaki do niego skierowałem 14 lipca 2010 roku. Mam poczucie satysfakcji, że prezes NIK pozytywnie zareagowała mój wniosek i nakazał przeprowadzenie tej kontroli. Z drugiej jednak strony wolałbym nigdy nie przeczytać tego, co w smoleńskim raporcie NIK przeczytałem. Jest tam bowiem obraz państwa pozbawionego już nie tylko sprawności, ale wręcz pozbawionego instynktu samozachowawczego.
2. Okazuje się z raportu NIK, że państwo polskie w kwietniu 2010 wysyłało państwowe delegacje na lotnisko, którego nie było. W Smoleńsku nie ma bowiem czegoś, co według przepisów prawa lotniczego i procedur ochrony nazywa się lotniskiem. Tam było kartoflisko, w którym śmigłowiec miał prawo wylądować, a nie wielki pasażerki samolot, 7 kwietnia z premierem, a 10 kwietnia z prezydentem na pokładzie. W pierwszym przypadku lot w kartoflisko zakończył się szczęśliwie, w drugim tragicznie.
3. Raport NIK urzędowo potwierdza też wcześniejsze podejrzenia, że obu wizyt nikt nie zabezpieczał ani nie sprawdzał. Nie było BOR-u, nie było sprawdzenia lotniska, nie było zabezpieczenia, nie było prognozy pogody, jak u Kononowicza - nie było niczego. No bo procedury przewidują sprawdzanie i zabezpieczanie lotnisk, a kartoflisk to już nie.
4. NIK potwierdziła też, że całe zabezpieczenie obu wizyt, premiera i prezydenta oddano w ręce władz rosyjskich. To jakby niedźwiedziowi pasiekę powierzyć do zabezpieczenia.
5. Raport NIK jednoznacznie obciążą winą urzędy i osoby podległe rządowi i zdejmuje ostatecznie wszelki cień z oceny zachowania śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego kancelarii, bo tak samo jak prezydent, w kartoflisko został wcześniej odprawiony premier. Kancelaria Prezydenta miała przygotować wieńce, ale przecież nie lotnisko, nie zabezpieczenie i ochronę Głowy Państwa, gdyż to jednoznacznie należało do służb podległych rządowi.
Patrząc na smoleński raport NIK, ale też szerzej na obraz państwa już druga kadencję rządzonego przez Donalda Tuska, coraz częściej mam wrażenie, że wszyscy lecimy w jakieś wielkie kartoflisko...
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/128380-wojciechowski-raport-o-lotach-w-kartoflisko-jakby-niedzwiedziowi-pasieke-powierzyc-do-zabezpieczenia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.