Romney wycisnął Ohio . "Gdyby Gingricha nie było w wyścigu, Santorum wygrałby w Ohio z Romneyem z dużą przewagą"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP/EPA
PAP/EPA

Po wydaniu co najmniej trzy razy więcej pieniędzy, Mitt Romney pokonał w Ohio Ricka Santorum. Zwycięstwo ogłoszono krótko po północy czasu lokalnego. Zadecydowało ok. 12 tysięcy na ponad milion oddanych głosów. To był najważniejszy z 10 stanów, w jakich we wtorek odbyły się prezydenckie prawybory Partii Republikańskiej.

Gdyby w Ohio wygrał Rick Santorum, jego nazwisko zdominowałoby środowe czołówki gazet, dając mu potężny napęd do dalszej walki. Dlaczego? To najbardziej zróżnicowany stan w kraju, bez zwycięstwa w którym w listopadzie, żaden Republikanin nie wygra Białego Domu. Zwycięstwo ok. 12 tys. głosów (38-37 w punktach procentowych), dało tymczasem Romneyowi oddech potrzebny do dalszej walki, znacznie przybliżając go do nominacji. Ze „zdecydowanego lidera” stał się „nieuchronnym kandydatem” Dodatkowych delegatów dostarczyły mu zwycięstwa w Massachusetts, Virginii, Vermont i Idaho. A że mogło być inaczej niech świadczy fakt, że 12 tys. głosów zostało „zmarnowanych” – oddano je na kandydatów, którzy z wyścigu już się wycofali: Johna Huntsmana i Ricka Perrego.

Rick Santorum przedłużył swoje szanse wygrywając (stan na godz. 7 rano czasu warszawskiego w środę) w dwóch stanach Południa – Oklahomie i Tennessee oraz – co jest niespodzianką – w Dakocie Północnej. Newt Gingrich zwyciężył w rodzinnej Georgii. Ron Paul miał dużą szansę na pierwsze zwycięstwo –  na Alasce.

Ale najwięcej o stanie republikańskich prawyborów powiedziały trzy... zwycięskie przemówienia, wygłoszone... zanim ogłoszono wyniki w Ohio. Najpierw wystąpił Newt Gingrich, który w płomiennej mowie zwolennikom, którzy „wierząc w wielkie idee” dali mu zwycięstwo w Georgii. – Przeciwstawiamy siłę ludzi przeciw sile pieniędzy – mówił Gingrich, atakując jednocześnie „elity z Waszyngtonu i Nowego Jorku”. Według byłego marszałka Izby Reprezentantów, zwycięstwo w rodzinnym stanie potwierdza jego „strategię Południa” – skupienia się na walce o głosy w bardziej konserwatywnych południowych stanach kraju.

Problem w tym, że jak na razie na Południe przewagę ma... Rick Santorum: we wtorek wygrał w Oklahomie i Tennessee. Występując jako drugi, były senator ze stanu Pennsylwania też brzmiał jak zwycięzca i też bił w partyjną „elitę” próbującą za pomocą wpływów i pieniędzy (miliony dolarów na negatywne reklamy w telewizji w Ohio) narzucić Mitta Romneya jako nominata. Dodatkowo uderzył w gospodarczy populizm, deklarując że „nie pozostawi samym sobie” podupadajacych miast i miasteczek. Santorum przestrzegł, że wraz z wprowadzeniem obowiązku ubezpieczeń zdrowotnych (główne osiągnięcie prezydenta Obamy), liczba obywateli uzależnionych od rządu wzrośnie do 100 proc. -  To początek końca wolności w Ameryce. Raz rząd zacznie kontrolować Wasze życie, już Was mają – mówił Santorum w swoim najlepszym przemówieniu od prawyborów w Iowa.

Jako trzeci wystąpił Mitt Romney. Dziękując rywalom za wysiłek, stwierdził że dotychczasowa kampania uczyniła go „lepszym kandydatem”. Dalej – jak przystało na „nieuchronnego nominata” – skupił się na krytyce Baracka Obamy. – To nie wy zawiedliście, ale ten prezydent Was zawiódł – powiedział do Amerykanów w ciężkiej sytuacji gospodarczej. Jednocześnie obiecał im: „nie zapomnimy o Was, idziemy do przodu, prawdziwa zmiana nadchodzi”.

Podsumowując: to był dobry dzień dla Mitta Romneya. Wygrał Ohio, wygrał cztery inne stany (Massachusetts, Virginia, Vermont, Idaho), zgromadził dwustu plus delegatów. Dobrą wiadomością dla niego jest też... zwycięstwo Gingricha w Georgii. Oznacza ono, że były marszałek Izby Reprezentantów będzie kontynuował walkę o nominację. W ten sposób wielki blok głosów zwany w skrócie „każdy, tylko nie Romney” będzie dalej dzielony między dwóch rywali. Gdyby Gingricha nie było w wyścigu, Santorum wygrałby w Ohio z Romneyem z dużą przewagą. Ale nikt nawet nie liczy na to, aby na obecnym etapie wyścigu, ktokolwiek się wycofał. Bo dla każdego z czterech kandydatów, to prawdopodobnie ostatnia szansa w życiu na Biały Dom.

Paweł Burdzy z Chicago

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych