Kochasz Zawód – mów prawdę i nie bój się. "Teraz próbuje się robić sensacje z obsadzaniem naczelnych, którzy przeskakują ze stołka na stołek"

Przed laty w telewizyjnym „Wieczorze z Dziennikiem” szef Cześnin posadził przed kamerą aż trzech na raz. Ale i tak decydował facet z Biura Prasy w Białym Domu. Dłużej nie znaczy mądrzej, głośniej to niekoniecznie prawdziwie.

Czy wiecie co się zmieniło?

Gierek dostał kredyty - i u ludzi i na zachodzie. - On coś tam chciał – mówią mi bezrobotni z dawnego „czerwonego Zagłębia” a Ruskie kazali ładować pieniądze w sektor zbrojeniowy. Przegrzano! I splajtowano.

Uśmiechała się „trójca” z „Wieczoru z Dziennikiem”, lała się surówka i wręczano paszporty. Do czasu. Potem tąpnęło.

Teraz też jest dobrze. Statystycznie. Znowu nie ma kompetentnych, by nam wyjaśnili: potrzebny pakt stabilizacyjny - czy to ruchy pozorne (ani groźne, ani pożyteczne – tak wynikało z łamańców, które wykonywał minister Rostowski w rozmowie w TVN); dlaczego mamy sprzedać „Lotos”  - skoro jest dochodowy; dlaczego rząd wychodzi z propozycjami, których nie uzgodnił jeszcze we „własnym łonie”?

Dlaczego nie ma zawodowców z autorytetem, dziennikarzy – którzy potrafią tłumaczyć sprawy gospodarcze? Czy Unia jest po to, by likwidować nasze stocznie? Otwiera się szansa przed węglem, którego mamy dużo - ale podpisaliśmy cyrograf ograniczający jego spalanie. Zasypaliśmy kopalnie: np. w Dąbrowie Górniczej wszystkie trzy! Przydzielono nam w Unii pieniądze na kolej – ale ich nie wykorzystamy!

W latach 70-tych coraz dłuższe były artykuły ekonomiczne. Nikt tego oczywiście nie czytał. Teraz próbuje się robić sensacje z obsadzaniem naczelnych, którzy przeskakują ze stołka na stołek. Niech skaczą dalej, bo sprzedaż periodyków spada.

Za łgarstwa najbardziej obrywają brukowce. Ale tak naprawdę to ich kłamstwa mniej szkód niosą niż wywiady, a więc i lansowanie - niekompetentnych, zupełnie nie przygotowanych do powierzanych im funkcji gospodarczym decydentów. Milczek – Pawlak, który liczy już tylko na własne dzieci, niedawny partyjny konkurent premiera Grabarczyk nie poczuwa się do winy więc przyjął marszałkowy stolec, a jego nie wykonane zadania przejął jeszcze większy amator w tej tematyce bezkrytyczny wobec swojej niekompetencji i ciągle bezkarny - jak Kopacz, Arłukowicz i cała ta bezradna rada, która liczy na czerwcowy cud nad Wisłą!

Ale cudu nie będzie! To że dostaniemy na boisku – mniejsza. Gorzej, że czekamy na jakiegoś Godota.

Telewizja Polska nadal nie wie co robić z sobą samą. Nadal jej polityczni decydenci wybierają to, co można pokazać, a co pokazać nie należy. W popularnych ciągle jeszcze sygnałach Dnia w Radio przeprowadza się rozmowę z p. Luftem, a po kilku dniach raz po raz z przewodniczącym Dworakiem. Oni mają otwarty mikrofon, a ci którym odmówili koncesji – nie. Gdzie zasada wysłuchania obu stron. Dlaczego prowadzącym Sygnały godzą się, by wykorzystywano ich jako statywy do mikrofonów?!

Czy Prezydent, Premier nie rozumieją, że ludzie których desygnowali do KRRiTV – kompromitują ich właśnie, ośmieszają władzę i w żywe oczy  naigrywają się z demokracji. Dlaczego teraz sąd ma decydować za tą kosztowną instytucję – same roczne wynajęcie budynku Rady to milion złotych.

Z ekranów dobiega nieustający wrzask reklamy, szmirzy się szmira i wylewa pornografia. Ale nic to? Bezradna Rada martwi się czy biedne, ale określane gdzie indziej jako imperium O. Rydzyka będzie w stanie wypełnić zobowiązania finansowe, których się podejmuje. Nie martwi się zupełnie czy nieznani konkurenci „Trwam” to zrobią!

Niech teraz sąd decyduje – słyszymy.

Najważniejszy czas by rzeczywiście sąd zajął się  - ale nie koncesjami, ale Krajową  Radą Radiofonii i Telewizji, która prowokuje niepokoje społecznie i wzbudza gniew społeczny ludzi, z których drwi.

05.03.2012 r.