"Fakty" bez faktów. Durczok i Kolenda atakują portal wPolityce.pl za pytania o odpowiedzialność władzy. Ale głosu nam nie dają!

Tyle miejsca dostali w "Faktach" krytycy władzy. Fot. wPolityce.pl
Tyle miejsca dostali w "Faktach" krytycy władzy. Fot. wPolityce.pl

Do tego, że "Fakty" TVN to nie serwis informacyjny, ale w ogromnym stopniu zbiór zjadliwych, propagandowych felietonów, zdążyliśmy się już trochę przyzwyczaić. Ale mimo wszystko to, czego Kamil Durczok dokonał w poniedziałek wspólnie z Katarzyną Kolendą-Zaleską, szokuje. Oboje zaprezentowali bowiem materiał wedle najlepszych wzorców mediów państw niedemokratycznych, w których w krytyków władzy się bije, nie mówiąc jednak co ci krytycy dokładnie twierdzą. O co im chodzi? Co mają na myśli?

Tym razem praktykę tę zastosowano wobec wszystkich autorów portalu wPolityce.pl, którzy nie godzą się na zagadanie kolejnej katastrofy za obecnej władzy okrągłymi słówkami o sprawnej akcji ratunkowej i świetnie zorganizowanych pogrzebach. Którzy pytają o podstawową, polityczną odpowiedzialność rządu za bezpieczeństwo obywateli. Nasze argumenty zostały przez "Fakty" twardo, po partyjnej linii skrytykowane. Ale nikomu z grona redakcji głosu nie dano.

Zaczął Kamil Durczok, z grymasem niesmaku na twarzy wprowadzając materiał:

Kiedy na miejscu katastrofy politycy, choć uczciwie trzeba przyznać, że nie wszyscy, zaczęli swoją dobrze znaną wojnę. Już kilka godzin po tragedii słychać było oskarżenia i zarzuty: o niedoinwestowanie kolei, bałagan i brak kompetencji. Mimo nielicznych apeli by poczekać z sądami i wyrokami, dyskusja o katastrofie dość szybko stała się polityczną pyskówką.

Jak więc widać, mamy klasyczne zestawienie z czasów "Dziennika Telewizyjnego" w PRL. Przeciwstawienie pracującej ciężko dla dobra obywateli władzy i przeszkadzających, pyskujących szkodników.

Dalej pałeczkę przejmuje niezastąpiona w trudnych dla władzy chwilach Katarzyna Kolenda-Zaleska. Po krótkim wstępie, zaczyna to, za co jej płacą:

Polityczni komentatorzy sprzyjający opozycji nie mieli wątpliwości kto jest winny tragedii.

Potem pojawia się plansza z cytatem z naszego portalu:

Dobrze by było by władza, która generalnie nie grzeszy poważnym podejściem do spraw tej powagi wymagających, wyciągnęła wnioski.

Następnie - na tej samej planszy - słowa przypisane Janowi Pospieszalskiemu, że za tej władzy nie można się czuć bezpiecznie, że nie potrafi zadbać ona o bezpieczeństwo obywateli.

A dalej? Dalej seriami wyrazy oburzenia, jak można w ogóle władze oskarżać. I genialna fraza, że "politycy opozycji są bardziej powściągliwi od niektórych komentatorów".

Bo to też stary wzorzec - są dobrzy, konstruktywni krytycy władzy, i dobrzy. Ale ci źli już nie przemawiają - dwa małe cytaty to wszystko na co krytycy władzy mogą u Kolendy - Zaleskiej liczyć.Poza tym - czy tam w "Faktach" zanim coś napiszą oglądają się na polityków? Bo my mamy własny osąd.

I jeszcze na koniec - w "Faktach" słowem nie powiedziano, że nie dalej jak w lutym związkowcy kolejowi ostrzegali ministerstwo, że to co się dzieje, może doprowadzić do tragedii. Ani słowem. Jak widać "Fakty" to coraz bardziej takie fakty jak "Dziennik Telewizyjny" był dziennikiem za generała Jaruzelskiego.

Durczok z Kolendą-Zaleską sądzą, że wszystko da się zagadać, zakrzyczeć każdy apel o poważne podejście do spraw państwowych. Ale niestety, nieodpowiedzialne nominacje, skupienie na igrzyskach, rodzą skutki. Państwo nam się sypie, pięć lat lenistwa, owego "tu i teraz" zaczyna przynosić tragiczne konsekwencje. Nic tego nie zagada. To smutne i tragiczne. Ale milczeć nie możemy, bo medialne przykrywanie nieróbstwa i nieodpowiedzialności oznacza współodpowiedzialność za konsekwencje. A takie metody jak osłanianie władzy przećwiczone po tragedii smoleńskiej, tuszowanie jej błędów, atakowanie domagających się prawdy, prędzej czy później obrócą się przeciw ich autorom.

gim

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych