Na początek zagadka.Czy jest jakiś kraj w Europie, w którym ambasador RFN otwarcie grozi dziennikarzom jakąś formą odpowiedzialności, jeśli nie będą pisać o Niemcach tak jak należy pisać? Tak. To Polska.
Każdy, kto szczegółowo przytacza takie oszczerstwa w formie pisemnej i obrazowej, zaznaczając tylko na marginesie, że są to wypowiedzi innych, i pozostawiając ostatecznie jako niedomówienie, czy sam – przynajmniej częściowo – podziela te zniewagi, musi liczyć się ze skierowaniem pod jego adresem zarzutu propagowania takich porównań. To w najwyższej mierze nierzetelne.
Te cytat to nie wymimek z rozporządzenia króla Prus dotyczący odpowiedniego zachowania się polskojęzycznej prasy w rejencji Posen. To fragment listu ambasadora Niemiec Rüdigera von Fritscha do dziennika „Rzeczpospolita”.
http://www.rp.pl/artykul/9157,830543-Wrogosc-nas-rani.html
Ambasador RFN nie grozi jedynie za „pisanie oszczerstw”. Zagrożony jest każdy, kto te „oszczerstwa przytacza” lub „podziela te zniewagi”. A kto będzie decydował, czy wytypowany przez ambasadora dziennikarski „przestępca” faktycznie „podziela te zniewagi”? Ano zgadnij koteczku – jak mawiał śp. Stefan Kisielewski.
Być może przedstawiciel sąsiedniego kraju poczuł moc i siłę po tym, jak władze Polski zaczęły straszyć dziennikarzy odpowiedzialnością sądową, jeśli nie wyhamują w kwestii rzecznika Grasia?
A może to już nadszedł ten czas, aby pokazać mieszkańcom dorzecza Wisły i Odry prawdziwe oblicze „niemieckiej Europy”, o którą błagał Radosław Sikorski podczas swego expose w Berlinie?
Tak czy inaczej Niemcy przekroczyli kolejną granicę. A na horyzoncie nie widać nikogo i niczego, co mogło by powstrzymać ten marsz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/127917-pogrozki-z-berlina-niemcy-przekroczyli-kolejna-granice