Mario Puzo: „Ojciec Chrzestny”
Przez uchylone drzwi gabinetu Dona Tuskone Paul Graś obserwował czekających w sekretariacie ministrów. Graś był rzecznikiem i Consigliori Ojca Chrzestnego, czyli jego doradcą i jako taki zajmował najważniejsze podległe stanowisko w interesach Rodziny. Obaj z Donem rozwiązywali wiele zawiłych problemów w tym pokoju.
Kiedy Don Tuskone wszedł, Graś podał mu listę. Don Tuskone skinął głową i powiedział:
– Zostaw Nowaka na koniec.
Graś wyszedł do sekretariatu i wskazał palcem na ministrę Muchę. Ministra spuściła pokornie głowę i bez słowa wkroczyła do zaciemnionego gabinetu. Don Tuskone siedział za biurkiem, paląc grube cygaro i gładząc się w charakterystyczny sposób po policzku. Ministra, cały czas milcząc, podeszła do Ojca Chrzestnego, który podał jej swą dłoń do ucałowania.
– Siadaj – powiedział, lekko się krzywiąc. Paul Graś dyskretnie stanął za fotelem swojego mentora.
Przez chwilę trwało milczenie. Ministra została przyjęta do rodziny stosunkowo niedawno, ale znała już zasady, które w niej panowały. Wiedziała, że może zacząć mówić dopiero gdy poprosi ją o to Don Tuskone.
– Nie idzie ci najlepiej – rzekł w końcu Ojciec Chrzestny. – Nasze interesy zaczynają cierpieć z powodu twojej nieudolności.
Milczący Graś dyskretnie podsunął Donowi plik papierów.
– Mam tu wyniki badania fokusowego sprzed paru dni – ciągnął Don Tuskone. Z pewną satysfakcją dostrzegł, że siedzącej na skraju fotela ministrze zaczęły się lekko trząść ręce. Lubił, kiedy członkowie jego rodziny go szanowali, ale wiedział, że szacunek uzyskuje się także poprzez wzbudzanie strachu. Strach zaś brał się stąd, że nie znali dnia ani godziny. Od początku wiedzieli, że są jedynie zderzakami. – Wynika z nich, że jesteś jednym z najsłabszych punktów Rodziny – mówił dalej. – O, na przykład tutaj – przesunął palcem po linijkach tekstu. – Najczęstsze skojarzenia z tobą, jakie wskazywali badani, to: idiotka, kretynka, dyletantka, pozerka… Sama rozumiesz, to nam przynosi konkretne szkody…
Don Tuskone przerwał i przyglądał się, jakie wrażenie zrobiły jego słowa. Lata kierowania Rodziną nauczyły go, że im mniej słów i im spokojniej wypowiadanych, tym większą budzą nerwowość. I tym razem się nie zawiódł. Ministra zbladła, skurczyła się na fotelu i sprawiała wrażenie, jakby miała się rozpłakać. To był moment, kiedy Ojciec Chrzestny mógł okazać doskonale odmierzone miłosierdzie. Wstał z fotela i przeszedł na drugą stronę biurka. Jedną dłonią podniósł twarz ministry w swoją stronę, podejmując ją za podbródek, a drugą bardzo delikatnie poklepał Muchę po policzku.
– Nie bój się – powiedział. – Po prostu powiedz, dlaczego tak jest.
– Ja… – zaczęła ministra łamiącym się głosem. – Ja wiem, że nie wszystko jest świetnie, ale ja się na tym sporcie kompletnie nie znam. Ledwo odróżniam hokej od bejsbola i carlingu. Na Stadionie Narodowym wszystko się sypie… Boję się, że w najlepszym wypadku uda się go jakoś przepchnąć do Euro, a potem… Pismaki są okrutni, kpią ze mnie, a ja nawet nie mogę sobie popłakać, jeśli nie dostanę pozwolenia od signora Ostachowicza.
Don Tuskone wrócił na swój fotel.
– Masz miesiąc – powiedział bardzo łagodnym głosem. – Przez ten czas muszę zobaczyć wyraźną poprawę. To dużo czasu, poradzisz sobie. Ale jeśli po miesiącu poprawy nie będzie… – Ojciec Chrzestny zawiesił głos. – Pamiętasz, co znalazł w swoim łóżku signor Bogdan Klich?
Ministrą wstrząsnął dreszcz. Wszyscy znali tę historię: signor Klich obudził się pewnego rana i z przerażeniem odkrył pod kołdrą odcięty koński łeb. Nikt nie miał pojęcia, jak łeb się tam znalazł, ale sprawa była jasna: jeszcze tego samego dnia Klich podał się do dymisji.
– No dobrze, idź już – powiedział Don Tuskone do ministry. Graś ujął ją delikatnie pod rękę, podniósł z fotela i wyprowadził drugimi drzwiami. To też mieli opracowane. Chodziło o to, żeby czekający nie widzieli wychodzącego, co wzmacniało w nich poczucie niepewności.
– Kto jest następny? – spytał Don Tuskone, pociągając cygaro.
– Signor Siemoniak – odparł Consigliori i ruszył w stronę głównych drzwi do gabinetu Ojca Chrzestnego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/127915-warzecha-wyimki-z-klasyki-don-tuskone-przyjmuje-petentow-jak-u-mario-puzo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.