"Wyborcza" przeciw obchodom Dnia Żołnierzy Wyklętych. "Zostawcie tych żołnierzy", "W czyim imieniu i komu to służy"

"Zostawcie tych żołnierzy" - apeluje tuż przed obchodami Dnia Żołnierzy Wyklętych (1 marca) Seweryn Blumsztajn w redakcyjnym komentarzu "Gazety Wyborczej".

Blumsztajn zaczyna od "sportretowania" organizatorów obchodów - że to "żałobnicy smoleńscy", "skrajna nacjonalistyczna prawica", kluby "Gazety Polskiej", "patriotyczni kibole", "nieodzowny profesor Jan Żaryn" i oczywiście działacze PiS.

A więc ci, którzy rzekomo "konsekwentnie próbują zawłaszczyć wszystkie patriotyczne symbole i zbudować swoją, "prawdziwie polską", wersję najnowszej historii":

W tej wersji bohaterami są tylko ci, którzy do komuny strzelali - reszta to zdrajcy. Nie ma w takiej historii miejsca na wszystkie formy obywatelskiego oporu, na powojenną walkę PSL, październikową rewoltę w 1956 r., na KOR czy po prostu na pracę odbudowywania kraju. (...)

To jest prawdziwa "polityka historyczna" w praktyce. Patriotyczny wrzask i szmira, historyczne prostactwo czy wprost kłamstwo. I głośny krzyk: Polska! Polska!

Jak tu nie krzyczeć "Polska! Polska!", skoro tak wielu tak potężnych krzyczy dziś "Precz z Polską, precz!"? Blumsztajn stosuje przy tym klasyczną metodą "Gazety" - nie być formalnie przeciw, by być realnie przeciw:

"Żołnierze wyklęci" byli od początku ulubionym tematem historyków IPN. Słusznie, bo przez dziesiątki lat pisać o nich nie było wolno. (....) Teraz los tego straconego pokolenia - tak wielu z nich nie chciało już strzelać, a do lasu zapędziły ich z powrotem represje UB - zawłaszczony ma być przez tych, którzy ciągle udają, że "są w lesie". Heroicznie walczą z komuną, biją się o prawdziwą prawdę historyczną, stoją - a właściwie maszerują - na straży suwerenności.

I zapalając świeczkę na grobie jakiejś stalinowskiej ofiary, będziemy się teraz zastanawiali, w czyim imieniu i komu to służy.

"Komu to służy" - ważne pytanie. W pewnym sensie - klasyczne. Na pewno nie służy tym, którzy - jak komentator "Wyborczej" Marcin Wojciechowski - ledwie kilka dni temu wpisywali stalinizm do polskiego dziedzictwa narodowego:

(...) po wojnie Polska była już państwem. Niesuwerennym, ale jednak państwem. Wszak III RP zachowała ciągłość prawną z PRL. Uznaje prawo z tamtego czasu, dyplomy wyższych uczelni, decyzje administracyjne, zmiany własności, chyba że coś przeprowadzono z naruszeniem prawa.

Uchylanie się od terminu "polskie obozy koncentracyjne" z okresu powojennego jest więc niepoważne. To wygodne umycie rąk z niegodziwości popełnionych przez stalinowski PRL. Łatwo wszystko zwalić na komunistów albo Sowietów. Ale zbrodni komunistycznych dokonywali najczęściej Polacy. Szeregowymi wykonawcami nie byli przysłani z Moskwy oficerowie lecz ludzie - często różnej narodowości, w tym żydowskiej - ale utożsamiający się z Polską, mający polskie dokumenty, nazwiska, mówiący po polsku.


Przy takim postawieniu sprawy,  zapalenie świeczki na grobie "jakiejś stalinowskiej" ofiary służy po prostu przywróceniu pamięci o żołnierzach niezłomnych, o ofiarach komunistów. Pamięci o tych, którzy naprawdę "utożsamiali się z Polską".

W szerszym planie - zapalanie świeczek 1 marca służy Polsce. Bo Polska pod opieką "Wyborczej" szczególnie bezpieczna nie jest.

Zabawne są przy tym oskarżanie przez "Wyborczą" organizatorów Dnia Wyklętych o "zawłaszczanie losu straconego pokolenia". Gdyby nie tacy ludzie jak prof. Żaryn, Fundacja Pamiętamy czy śp. Lech Kaczyński - pies z kulawą nogą by się o Wyklętych nie upomniał.

I jeszcze jedna uwaga: jakże często lewica atakuje prawicę za brak programu pozytywnego, za wieczny negacjonizm. Czasami - słusznie. Ale gdy prawica konsekwentnie i sprawnie organizuje Dzień Żołnierzy Wyklętych, gdy oddolnie, bez wsparcia państwa (z którego lewica korzysta stale) organizuje dużą akcję społeczną - też źle.

Formułując kilka dni temu obronę stalinistów jako ludzi "utożsamiających się z Polską" Wojciechowski stwierdził, że w obozach NKWD (według niego - "polskich obozach koncentracyjnych") - siedzieli nie tylko "niemieccy jeńcy, ludzie oskarżeni - zasadnie bądź nie - o współpracę z III Rzeszą", ale także - "żołnierze antykomunistycznego podziemia", a więc Żołnierze Wyklęci.

Zgodnie z zaleceniami "GW" mamy więc utożsamić się ze stalinowskimi oprawcami, i jednocześnie - nie powinniśmy ich ofiarom zapalać świeczek.

Urocza propozycja.

Pat

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych