Lech Wałęsa: "Pojawia się po raz KOLEJNY koncepcja jakoby dowieziono mnie na strajk motorówką"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Jak informuje "Nasz Dziennik", Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego dysponuje nagraniem rozmowy funkcjonariuszy WSI, relacjonujących kulisy dowiezienia Lecha Wałęsy motorówką Marynarki Wojennej na strajk w Stoczni Gdańskiej:

20 listopada 2007 roku: dwaj funkcjonariusze Wojskowych Służb Informacyjnych spotykają się w warszawskim hotelu Marriott. Jednym z nich jest płk Leszek Tobiasz, który w niewyjaśnionych okolicznościach zmarł dwa tygodnie temu. W rozmowie pojawia się wątek kulisów dowiezienia Lecha Wałęsy motorówką Marynarki Wojennej na strajk w Stoczni Gdańskiej. W trakcie wymiany zdań pada nazwisko dowódcy wojskowego kutra - admirała Romualda Wagi - który później zrobił oszałamiającą karierę w czasie prezydentury Wałęsy. Nazwisko Wagi wielokrotnie przewija się również w raporcie z działalności Wojskowych Służb Informacyjnych.

"Nasz Dziennik" publikuje stenogram rozmowy pomiędzy Aleksandrem L. a Tobiaszem:

Aleksander L.: Wczoraj Tusk... powiedział, on... zapomniał, co mówił..., że [Andrzej] Gwiazda obraził [Bogdana] Borusewicza. (...) ponieważ powiedział, że pierwsza "Solidarność", to wszystko było sterowane przez bezpiekę.

Leszek Tobiasz: Czyli jednak było sterowane...

Aleksander L.: ...jak to było? Od początku było sterowane, a jak Wałęsę dostarczyli... awantura jest. Teraz Cenckiewicz...

Leszek Tobiasz: ...Cenckiewicz?

Aleksander L.: Cenckiewicz, ten z komisji likwidacyjnej. (...) On książkę pisze, bo ma dobre materiały. (...) On pisze prawdę.

Leszek Tobiasz: Cenckiewicz?

Aleksander L.: Tak, bo... Waga Andrzej [adm. Romuald Andrzej Waga - przyp. red.] był dowódcą kutra (...) który przewoził Lecha.

Leszek Tobiasz: Admirał później?

Aleksander L.: ...tak ...który przywoził Lecha,... od tyłu do stoczni, i Lecho został wsadzony do stoczni, wiadomo jak.

 

Lech Wałęsa skomentował sprawę na swoim blogu w... charakterystycznym dla siebie stylu:

Zgłaszam do Prokuratury i nie tylko

W trybie natychmiastowym oddaję do Prokuratury tą informacje i tych co publikują w tym Tych z Torunia .

To jest nie tylko Oczernianie kłamstwami  ,ale też podważanie prawdy Historycznej i mojej roli od początku od skoku przez płot i dalej .

Żyją jeszcze świadkowie z obu stron konfliktu , należy to dokładnie że szczegółami wyjaśnić .

Pojawia się po raz KOLEJNY koncepcja jakoby dowieziono mnie na strajk motorówką .

Przysięgam na wszystkie świętości , że ja w tym nie uczestniczyłem ,Więc sobowtór .

Jeśli taki scenariusz był realizowany przez służby ,są dowody i świadkowie to BYŁ  WYROK ŚMIERCI NA MNIE .

PYTANIE JEST TYLKO JAK MIAŁ BYĆ WYKONANY .

CZY NA ZASADZIE ZABIĆ AGENTA PRZY POMOCY STOCZNIOWCÓW?

CZY SOBOWTÓR WYPROWADZAŁ NA MIASTO STOCZNIOWCÓW A TAM KTOŚ KOŃCZY DZIEŁO ?. Innej możliwości nie ma .

Dlatego należy to potraktować bardzo poważnie i wyjaśnić wszystkie elementy.

Prośba o pomoc i o takową się zwracam do Prezydenta ,Premiera , Min Sprawiedliwości , ABW ,Prokuratury.

Lech Wałęsa

 

"Nasz Dziennik" cytuje także kilka opinii w tej sprawie - m. in. śp. Anny Walentynowicz:

Wszyscy pamiętają zapewne słynny, powielany na ksero, a także w różnego rodzaju wydawnictwach tekst ulotki kolportowanej przed wyborami prezydenckimi w 1995 r. przez Annę Walentynowicz. "Dlaczego okłamałeś wszystkich, mówiąc o przeskoczeniu płotu, podczas gdy na strajk 14.08.1980 r. zostałeś dowieziony motorówką z Dowództwa Marynarki Wojennej z Gdyni?" - pytała starającego się o reelekcję prezydenta i historycznego lidera gdańskiego strajku legendarna suwnicowa w liście otwartym. Walentynowicz miała pełną świadomość pozorowanego sporu między historycznym przywódcą "Solidarności" a wywodzącym się z PZPR liderem postkomunistów.

Prej

Ino szmal się liczy

Wrzaski, nagany, piętnowanie, wyszydzanie, karykatury i dowcipy – no i co? I tak to wszystko spłynie po obwinionym. Bo liczy się tylko jedno – szmal. Dostanie? Czy nie dostanie? Zabiorą to co nakradł?

Nie, nie zabiorą. Wrzawa i dzielne pokrzykiwania krytyków za chwilę ucichną . Będzie następna afera.

Różne robimy badania. Warto by sprawdzić jaki jest naprawdę efekt krytyki. Jak ona zamienia się w najbardziej dotkliwą ze wszystkich kar – finansową?

Bo mamy cośmy chcieli: kapitalizm! Nie trzeba odkopywać Marksa, to widać gołym okiem, a i czuć okropnie: nie masz? to Cię w ogóle nie ma!

Biedaki! Możecie sobie biegać po Krakowskim Przedmieściu w 20-30 tysięcy ludzi i tak Ci, którym płacą za łganie powiedzą, że było Was siedem (no, tysięcy!).

Czemu w żywe oczy łże gazeta, czemu o cały dzień opóźnia informację telewizja? Ślepe to, głuche? Nie! Dzieje się tak ponieważ nad chętnymi nawet do podania prawdy reporterami jest uzależniony kierowniczek, dyrektorek i jeszcze kilku innych „bezpieczniaków”, którzy strzegą stołków i w konsekwencji zarobków szefa. Jeśli nie dopilnuje mianowany wyleci jak z procy (np. w swoim czasie prezesa TVP Bronisława Wildsteina zaczęli usuwać już po miesiącu – Ci, którzy go przed chwilą mianowali).

Z właścicielem mediów – trochę inaczej. Ten sam musi pilnować: uzależniony jest przecież od reklam – państwowych można po prostu nie dać, a te z sektora prywatnego „wpływowymi metodami” ograniczyć.

I stąd monopol medialny władzy. Jednych wystraszyć, drugich przekupić. Bo przecież - nie oszukujmy się: ino szmal się liczy. Tu i teraz.

Słucham? Że są nieliczni, którzy się buntują. Owszem, trochę sobie pokrzyczą . Ale i tak przyjdą po koncesyjkę. Wcześniej lub później. KRRiTV czuwa. Czasy ROBCIO to już wspomnienie. KOR też dawno już… skorodował.

Zostaje tylko internetowa wolność. Na szczęście sam premier naszego rządu stanął na czele walki przeciw ACTA. Wierzę – On już tym wszystkim cwaniaczkom z zachodu pokaże. Odetchnęliśmy!

Tylko w Internecie jest bezcenzurowo i za darmo. Ci ideowcy to już tak zawsze robią za darmo. Za darmo (lub prawie za darmo – tak jak ja) piszą, za darmo się złoszczą i się domagają. A jeszcze prawników muszą opłacić.

Więc może jednak nie jest tak, że „ino szmal się liczy”?

Naiwni czwórkami wędrują do nieba. Ale chyba nie ma tam tłoku. Co innego w piekle. O tam to musi być gęsto. Smażą się złodzieje na wolnym ogniu. Ciekawe, którzy bardziej skwierczą: komercyjni czy państwowi. Z których większy smród i fetor? Myślę, że różnice są ze względu na nierówność położonych „zasług”. Np. damy lekkich obyczajów w ogóle nie powinny tam trafić. Bo przecież bynajmniej nie miały lekkiej pracy. Co inne taki zawodowy łgaż z jakiejś tam tv, radia czy szmatławca nawet o cięgle znaczącym tytule.

Kłamstwo dla dziennikarza to grzech największy. Wykluczający go automatycznie z zawodu. Tak przynajmniej być powinno. Oczywiście, że niestety tak nie jest. Bo ludzie bardzo szybko zapominają. Nie mają (goniąc właśnie za szmalem, żeby po prostu przeżyć) czasu na rozpatrywanie. Ale od czasu do czasu zbiera się gęsty tłum. Coraz większy. I idzie np. przez Krakowskie Przedmieście. Nadal lekceważony. Bo przecież nasz kraj kwitnie, mimo…etc. Ten tłum zagląda na razie w okna władzy. Ale może i zajrzeć w oczy.

Na skuteczność opieki BOR-u po smoleńskich doświadczeniach nie ma co liczyć. Te śmiesznie wysokie czapki i liczne gwiazdki nikogo nie powstrzymają. Kiedyś zbuntowani wychodzili z lasu i boru. Dziś ich siła z Internetu.

Nikt już nie będzie robił łaski uzurpując sobie posiadanie konstytucyjnej władzy. Jeśli depcze się cynicznie tę właśnie podobno świętą konstytucję - nie ma się prawa na nią powoływać. To „decyzje” KRRiT wyprowadzają ludzi w słusznym gniewie na ulice. Rada ma w nosie zdanie wielu znaczących ludzi, a plwa na tysiące oburzonych opierając się na rachunkach, których sama nie zna.

Biedna, wystraszona urzędniczka wylicza niewyliczalne – bo nawet nie wie KTO z ubiegających się o koncesje ILE MA. W tym ”rachunku” uboga „Trwam” (choć ponoć imperium) – nie ma rzekomo wystarczających pieniędzy. A sztucznie powite – i nie wiadomo czy z prawego łoża – spółki „córeczki” mają!? No, ale ile mają, to oczywiście tajemnica handlowa. Jedna Pani najwyraźniej decydująca w KRRiT „o życiu i śmierci” wyliczyła i to ma wystarczyć!

I nawet pytać o te tajemnicze pieniądze wstyd – zdaniem szefostwa ze Skweru Kardynała Wyszyńskiego (Prymas Tysiąclecia przewraca się w grobie!)

Chciałbym by na koniec było choć trochę optymistycznie: że jednak ten szmal to nie wszystko. Ale właśnie dostałem rachunek za prąd i mieszkanie. Cholera….

 

Stefan Truszczyński

24.02.2012 r.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych