Spuścizny rodu Michnika nie należy utożsamiać z historią narodu polskiego. Kilka słów o nienawiści do Polski

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Wikipedia.pl
Fot. Wikipedia.pl

Marcin Wojciechowski z „Gazety Wyborczej” po raz kolejny dał argument tym, którzy sądzą, że środowisko tej właśnie gazety odpowiada za kryzys polskości, walkę z patriotyzmem i państwem polskim, odpowiada za budowę atmosfery, w której polskość jest niszczona i zwalczana, w której promuje się najeźdźców a nie obrońców, a okupacja staje się powodem do wdzięczności i dumy okupowanych. Dziennikarz w swoim tekście zasugerował, że polską spuścizną i tożsamością narodową są zbrodnie stalinowskie oraz komunizm narzucony nam przez Sowietów. Wzywał, by stanąć wreszcie w prawdzie i przyznać, że Polacy mordowali, prowadzili obozy koncentracyjne po II wojnie światowej, że są również narodem sprawców (apelował o to także Bronisław Komorowski w Jedwabnem).

Autor tekstu w „GW” pomylił zdaje się wspólnotę narodową ze społecznością swojego własnego medium. Nie mierz miarą swojego środowiska panie publicysto! - chciałoby się powiedzieć Wojciechowskiemu. Fakt, że cała „Gazeta Wyborcza” kontynuuje tradycje rodzinne jej redaktora naczelnego, że przyjmuje je za swoje i twórczo rozwija nie oznacza jeszcze, że można zdradzieckie i zbrodnicze praktyki włączać do historii narodu polskiego. To w historii rodziny Michnika mieści się zdrada Polski i stalinowskie zbrodnie. Jego rodzice pełnili w II RP funkcję agentury sowieckiej, działając w partii komunistycznej. To jego ojciec został skazany za zdradę stanu przez polski sąd, jego matka była zasłużoną działaczką komunistyczną, donosząc również na swoich kolegów. Z relacji dotyczących procesu łuckiego, w którym skazany został m.in. Ozjasz Szechter, w postawie oskarżonych widać przebijającą wrogość i nienawiść do Polski i polskości. One napędzały członków Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy do działania na rzecz sowietów i spiskowania przeciwko Polsce. To w końcu przyrodni brat Michnika ma na rękach krew polskich patriotów, mordowanych w czasie PRLu przez sądowych katów pokroju Stefana M., jak dziś nazywa się go w mediach.

Osoba wywodząca się z takiego środowiska musiała uważać, że Polska i polskość to ciało obce, że ośrodek lojalności jest gdzie indziej. I zaraz po 1990 roku naczelny „Gazety Wyborczej” bakcylem nienawiści do Polski zaraził kierowaną przez siebie gazetę. Dowodzą tego lata antypolskiej działalności „GW”. Obrona ludzi komunistycznego reżimu, walka z lustracją, uznanie, że Kiszczak i Jaruzelski to ludzie honoru i patrioci, walka ze środowiskiem polskich narodowców, agresywne i kłamliwe teksty o obchodach Święta Niepodległości, opowiadanie o PRLu i stanie wojennym z perspektywy głównie komunistów to jedynie wycinek niszczenia przez „GW” Polski. W ramach tej działalności „Gazeta” włącza się również w relatywizowanie pojęcia okupant. W lipcu 2010 w „Gazecie” Roman Czaja tłumaczył, dlaczego powinniśmy być wdzięczni Krzyżakom za okupowanie naszego kraju, kilka miesięcy później, „GW” mocno popierała budowę pomnika w Ossowie, dziś walczy o stołeczny pomnik upamiętniający czerwonoarmistów walczących z Polską, obecnie próbuje rozpuścić zbrodnie sowieckie i komunistyczne w tożsamości polskiego narodu.

Gazeta” od lat jest głównym narzędziem, ośrodkiem i inicjatorem osłabiania polskości w kraju. I nie byłoby to aż tak przerażające, gdyby nie fakt, że ogromna część polskich elit wciąż ma niewolniczy stosunek do tej gazety. Wśród nich jest wielu znaczących ludzi, którzy mają wpływ na polską rzeczywistość. Co gorsze, gazetkę z Czerskiej jak wyrocznie traktuje również sam Donald Tusk i jego formacja polityczna. Jak kiedyś przyznał to jest właśnie „jego gazeta”. I on wypełnia sumiennie polecenia redakcji „GW”. Jeśli więc ktoś się dziś dziwi, że w Polsce czcimy najeźdźców i okupantów, niech przestanie. Dziwić się nie ma czemu. Trzeba zwalczać. Nie kupować, nie klikać, pisać o „GW” tylko wtedy, gdy demaskuje się jej niegodziwość i kłamstwa. Trzeba z nią walczyć i czekać, aż runie. A że runie to pewne. Kłamstwo nie może trwać...

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych