Każdy medal ma dwie strony i dlatego warto popatrzeć na tę weselszą, bo życie jest coraz bardziej ponure i ludzie nic tylko o emeryturach, lekach nie refundowanych i dziurawych autostradach. Jakby nie mieli większych zmartwień. Takich na przykład, że premier Tusk jest premierem i nikt nie wie dlaczego. Ci co wiedzą, bardzo się wstydzą, bo na niego i jego ponoć obywatelską partię głosowali. A partia, jak się okazało, ma obywateli w nosie. Należy mieć nadzieję, że z wzajemnością. Ale zanim lud pracujący miast i wsi dojdzie do rozumu, proponuję kilka wesołych obrazków z naszej wioski.
Oto Donald Tusk zarządził przegląd ministerstw i ministrów. Rezultaty nie mają żadnego znaczenia, bo wszystko co mówili jego ministrowie sprowadza się do "ple, ple, ple". Jak to w polityce naszych polityków bywa. Ale oto moją uwagę zwróciła informacja, podana niby mimochodem przez usłużnego redaktora TVN 24, mianowicie, że Tusk spotkał się z jakimś ministrem w "gabinecie owalnym". Nie wiedziałem, że premier Tusk ma taki gabinet - dodał nieśmiało żurnalista.
No, proszę, Tusk ma Oval Room, zupełnie jak Clinton albo Obama w waszyngtońskim Białym Domu. To jest to, nasz premier to nie tylko Herkules, o czym napomknął człowiek od Komorowskiego, Tomasz Nałęcz, on jest szefem mocarstwa nadwiślańskiego i taki owalny gabinet mu się należy. Taka sobie mała pijarowska wrzutka a jak brzmi. Tusk ma Oval Room, ale nie ma praktykantki Lewinsky, która przyczyniła się do rozsławienia owego pomieszczenia. Ale ma za to Palikota, Ewę Kopacz i Pawła Grasia. Gdyby prezydent Clinton dysponował takim towarzystwem, przestałby być prezydentem, bo by się załamał i zamiast szyldu "gospodarka głupcze" postawiłby na biurku napis "Clinton, głupcze". I poszedł do domu.
Wkrótce będziemy mieli większe wrzutki. Człowiek do specjalnych poruczeń Platformy Obywatelskiej i jej przywódcy, Janusz Palikot ma za zadanie przyciągnięcie do partii Tuska społeczno - kulturalnego marginesu, czyli młodych, niewykształconych acz ambitnych. I robi wszystko, aby jego "idee" weszły w życie. To dla jego zwolenników szykowana jest wrzutka, a właściwie wrzuta - obrady Sejmu nad projektami ustaw o in vitro i związkach partnerskich. W sam raz dla wywołanie burzy wokół spraw całkowicie marginalnych, jeśli zważy się, że państwo nęka niedowład ekonomiczny, finansowy i prawny. Przeciwnicy i zwolennicy różnych kierunków moralno - politycznych zaludnią telewizyjne studia, zatrują radiowe anteny i zamulą gazety. Takie eventy umilą życie pacjentom czekającym w kolejkach na lekarzy, poprawią stan zdrowia emerytów nie mogących wykupić lekarstw i zmienią pogląd na radary kierowców próbujących pokonać dziury, koleiny i awarie sieci, wszystko jedno jakiej.
I tak zejdzie nam do Euro 2012, jeśli do niego dojdzie. To znaczy dojdzie na piechotę z Berlina, Wiednia, Pragi czy Kijowa. Ale nie ma się czym martwić, bo jak zapowiedział minister finansów w roku 2025 Polska dogoni Unię Europejską. Unia Europejska to docenia i dlatego zafundowała nam fundusze na budowę farmy świerszczy i szarańczy. Rozumiem, świerszcz, owad sympatyczny i ćwierka za kominem albo za kaloryferem. A szarańcza to na co potrzebna? Czy szykuje się jakaś biblijna plaga? Jeśli tak, to w razie czego za wszystkie niepowodzenia wina spadnie nie na rząd, a na szarańczę. Na biurko Tuska w Oval Room najwyższa pora postawić hasełko: "Szarańcza, głupcze!". Bo potem może być za późno. Może się mianowicie sprawdzić słynne przysłowie: "Nec Hercules contra plures". Dla potrzeb zwolenników Palikota tłumaczę na nasze:" I Herkules d..., kiedy ludzi kupa". Przepraszam za wyrażenie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/127675-szarancza-glupcze-krystyna-grzybowska-dla-wpolitycepl-wkrotce-bedziemy-mieli-wieksze-wrzutki
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.