Informacja o nieprawidłowościach przy wykorzystaniu środków europejskich w Polsce i wstrzymaniu przez Komisje Europejską wypłaty 312 mln euro w ramach Programu Operacyjnego „Innowacyjna Gospodarka” jest niewątpliwie momentem zwrotnym jeśli chodzi o aurę doskonałości, kompetencji i profesjonalizmu w stosunku do Ministerstwa Rozwoju Regionalnego.
Do tej pory Ministerstwo było traktowane jako „wzorzec z Sevres” działania, zarówno przez polityków Platformy Obywatelskiej, jak też media. Minister Elżbieta Bieńkowska była jednym z najlepiej ocenianych polityków – nimb doskonałości rósł tym bardziej, im bardziej ogólnie wypowiadano się na temat pracy Ministerstwa. Tam jest dobrze, żeby nie powiedzieć doskonale – takie przekazy były na porządku dziennym. Tymczasem gdyby podjąć rzeczywiście dyskusję merytoryczną – ta jednak wymaga nudnych szczegółów i odniesienia się do wielu wskaźników i tabelek – rzeczywistość już taka różowa nie była. Wspomnieć należy tutaj chociażby o realnej groźbie utraty środków europejskich przeznaczonych na infrastrukturę kolejową w ramach Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko. W tym zakresie nie osiągnięto nawet 50% zakontraktowania środków. Komisja Europejska nie wyraziła do tej pory zgody na przesunięcie tych środków na drogi. Minister Bieńkowska wielokrotnie wyraziła przekonanie, że taka zgoda będzie. Rzeczywistość europejska jest jednak taka, że opiera się na dokumentach, a nie na przekonaniu Pani Minister.
Kolejne zagrożenia to słaba realizacja projektów związanych z społeczeństwem informacyjnym. To są duże projekty informatyczne, na przykład związane z internetem szerokopasmowym w regionach i świadczeniem usług elektronicznych przez władze publiczne. Nie najlepiej są wykorzystane środki europejskie na projekty energetyczne.
Wbrew zapewnieniom Minister Bieńkowskiej Polska wcale nie jest liderem w wykorzystywaniu środków unijnych. Z informacji uzyskanej w Komisji Europejskiej wynika, że Polsce jak dotąd zostały wypłacone środki z Brukseli w wysokości 26 mld, co stanowi 38% wszystkich środków na lata 2007-2013. Lokuje nas to na pozycji 11 wśród wszystkich krajów europejskich. Kiedy mamy problemy z kryzysem w Europie, w Polsce, ta absorpcja powinna być jednak szybsza i bardziej zdecydowana.
Wreszcie Rząd nie zabiega o środki europejskie należne Polsce na lata 2014 – 2020 w ramach polityki spójności. Eksperci (prof. J. Szlachta, prof. J. Zaleski, prof. A. Roznoch) wyliczyli, że gdyby przyjąć metodologię berlińską, według której zostały podzielone środki na politykę spójności UE w latach 2007 – 2013, to Polska powinna otrzymać ok. 100 – 120 mld euro. Rząd z zadowoleniem przyjął propozycję Komisji Europejskiej 80 mld euro. To był wariant przedwyborczy. Dziś już Minister E. Bieńkowska mówi o 72 mld euro. Rząd godzi się na zmianę funkcji i akcentów europejskiej polityki spójności z wyrównywania różnic rozwojowych pomiędzy regionami na wspieranie konkurencyjności, a więc silnych obszarów w Europie, co pozbawia na starcie Polskę około 40 mld euro.
Rząd nie wykorzystał Polskiej Prezydencji do zadbania o nasze interesy związane z rozporządzeniami przedstawionymi przez Komisję Europejską dotyczącymi polityką spójności w latach 2014 – 2020. Rząd „przespał” Prezydencję. Od momentu ogłoszenia propozycji Komisji Europejskiej czyli od października do grudnia 2011 roku, to prawie trzy miesiące na to, żeby nad tymi propozycjami jako kraj prezydencji się pochylić, żeby do tej propozycji się odnieść, żeby w ramach Unii Europejskiej tworzyć pewne sojusze na rzecz pozytywnych dla nas - Polski, czy krajów nowych członkowskich, nowych krajów Unii Europejskiej, rozwiązań. Polska nie zrobiła tak naprawdę w tym czasie nic, albo bardzo niewiele. To jak się prowadzi prezydencję, pokazują nam Duńczycy teraz, którzy dokładnie w tym samym temacie, czyli jeżeli chodzi o politykę spójności po roku 2013 mówią wprost, że oni jako kraj prezydencji, płatnik netto nie zamierzają robić wiele, aby ten budżet był jak największy. Wręcz przeciwnie podpisali się pod listem 11 największych krajów płatników netto, krajów europejskich, które domagają się zmniejszenia budżetu Unii Europejskiej o 120 miliardów euro. Z czego duża część ma dotyczyć polityki spójności. Duńczycy i duńska prezydencja, potrafi i wierzy, że jak się ma prezydencję trzeba o tych sprawach mówić,
a Polska prezydencja milczała uznając, że nie warto o polskie sprawy podczas prezydencji zabiegać.
Propozycje przedstawione przez Komisję Europejską są niekorzystne dla Polski i innych krajów objętych do tej pory polityką spójności, co potwierdzili eksperci: Prof. Tomasz Grosse (PAN), dr Jerzy Kwieciński (BCC), Prof. Marek Kozak (Uniwersytet Warszawski), Prof. Jacek Szlachta (SGH), Prof. Janusz Zaleski (Politechnika Wrocławska) podczas debaty „Fundusze Europejskie – realistyczne spojrzenie na przyszłość zorganizowanej 9 lutego 2012 roku przez Akademię Samorządności pod patronatem Prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego.
W kwestii wykorzystania środków unijnych, a więc również pracy Ministerstwa Rozwoju Regionalnego nie chodzi ani o utyskiwanie i ganienie, ani też – w kontrapunkcie – stawianie na piedestale Pani Minister. W tej sprawie nie wolno ani gloryfikować, ani przemilczać czegokolwiek tylko patrzeć w te nudne tabelki i rozporządzenia oraz odpowiednio je analizować – na szali jest bowiem sprawa ważniejsza – nasza pozycja gospodarcza i społeczna w przyszłości, to jak się będzie zmieniał i rozwijał nasz kraj. Czy więc w Unii Europejskiej będziemy zyskiwać czy tracić?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/127588-czy-stracimy-w-unii-europejskiej-wbrew-zapewnieniom-minister-bienkowskiej-polska-wcale-nie-jest-liderem-w-wykorzystywaniu-srodkow-unijnych
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.