Salowa wpadła na salę z radosnym komunikatem - ordynator przyznał, że się pomylił i wręczył wdowie tego z sali siódmej, co go ordynator wczoraj operował, kwiaty oraz bombonierkę. Co za szlachetny człowiek - darła się salowa na całą salę, roniąc także łzę.
Szybka analiza oświadczenia salowej poprowadziła w kierunku ustalenia - czyją bombonierkę wręczył ordynator oraz czy salowa nie jest aby kochanką ordynatora lub przynajmniej sprząta u niego w domu, w godzinach pracy, jako że zależność - jak uczy doświadczenie- na ogół uzasadnia spontaniczne wzruszenia.
Szybko wyszło na to, że bombonierkę wręczyła żona tego, który ma być operowany przez ordynatora jutro. Zmartwiło to chorego, bo ustała motywacja ordynatora do porządnego wykonania zabiegu. Jako plus dla ordynatora przyjęto, że nie wręczył wdowie bombonierki, którą od niej dostał przed operacją obecnego nieboszczyka.
Zasępił się jednak ten, który ma być operowany jutro. Ma kilka możliwości. Na przykład - zrezygnować z usług ordynatora skłonnego do błędów,
Jest to opcja racjonalna, wszelako niewykonalna. Ordynator jest jedyny, bo inni lekarze już ze szpitala uciekli, na operację chory czekał pół roku, nadto zgodził się na nią Narodowy Fundusz, co nakłada na chorego pewne obowiązki i brak wyboru.
Zatem nie ma on jak uciec z jednostki leczniczej, pozostaje mu tylko przymilić się do ordynatora przez wyrównanie stanu bombonierek w jego biurku.
Jest to opcja zawodna, bo wyraźnie widać, że ordynator nie lubi czekoladek, skoro je rozdaje pod byle pretekstem. Gorzej, że to już opcja ostatnia.
Pozostaje tylko wiara oraz wiara w sondaże, co trudno uznać za opcję. Wiara jako taka nie jest w modzie, o sondażach lepiej nie mówić.
Znalazł się chory w sytuacji beznadziejnej, zatopił się więc w modlitwie, której potrzebę podsunęła mu logika.
Podobnie i my winniśmy się modlić, co dodatkowo uzasadnia żądanie przyznania koncesji Telewizji Trwam.
Oto sternik nawy naszej przyznał się do pomyłki.
Więc nie jest nieomylny. Tworzy to konfuzję kilku pań redaktorek, które na nieomylności sternika zbudowały swą karierę, spycha na margines twórców, którzy na ACTA akurat korzystali i przywraca stan "jestem za, a nawet przeciw", który jak wiadomo destabilizuje obecnie sytuację rodzinną autora powiedzonka, zaś dla Państwa raczej jest niekorzystny. Malkontenci pytać będą o ewentualną pomyłkę przy konstrukcji budżetu, reformy prawa cywilnego oraz wygonienia Chińczyków z autostrady, bo za chwilę okaże się, że trzeba im będzie zapłacić odszkodowanie.
Może pomyłką było też zdegradowanie urzędu najwyższego, powierzonego Wielkiemu Ortografowi dla pilnowania żyrandola oraz Izby, kierowanej przez udatną byłą minister, która też się pomyliła.
Nawet numer z małą Madzią i milczącym żołnierzem nie przykrywa już pewnego wrażenia jazdy bez trzymanki, jak to chłopaki określają niebezpieczne ewolucje na rowerze.
Na minister Muchę nie ma co liczyć, chyba że sięgnie do pomocy swej krawcowej. Na ministra finansów też. Minister finansów nakrzyczał w Sejmie, przywołując problem Narodu oraz wspierania obcych. Z okrzyków wyniknęło, że obcych już nie należy popierać, co niewątpliwie odbiorą jako zachętę do inwestycji.
Naród też siedzi ogłupiały, bo słyszał dotąd, że jest społeczeństwem i sam już nie wie, czy za krzyż chwycić i czekać Piłsudskiego, czy też zająć się swoimi sprawami, w poczuciu bezsilności. Na miejscu Kulczyka trochę bym się obawiał. Jak miedź opodatkowali, to i Kulczyka z kolegami też można, gdy Naród w potrzebie.
Już łby podnoszą niektórzy żurnaliści i pytają ministra sportu o trzecią ligę. Uznano to za niegodne i słusznie, bo jeszcze przyszłoby komu do głowy pytać ministra sprawiedliwości o sądy grodzkie. Szczęściem nie pytają o los filarów emerytalnych, które zapewnić nam miały wakacje na Hawajach. Jak makiem zasiał na ten temat a wygląda na to, że się Państwo pomyliło, przynajmniej jeśli wierzyć urzędującemu wicepremierowi.
Wymienić ministrów.
Jednych na drugich.
Nieosadzony jest Niesiołowski, który za idiotę uważał każdego przeciwnika ACTA. Słusznie więc przestał być wicemarszałkiem, ale do rządu może się nada, na przykład w ochronie środowiska, co zbliży go do minimum kompetencji.
Ministra środowiska, którego nazwiska nikt nie zna, wysłać do Belwederu, żeby zajął się pawiami.
W sprawie emerytów wprowadzić zabieg, który jest do pomyślenia. Zmienić kalendarz i wprowadzić dodatkowe lata, oznaczone literką a. Dzięki temu wiek się wydłuży w sposób niezauważalny i uniknąć można niepotrzebnych rozruchów. Przyszły rok byłby 2012a, zaś następny byłby dopiero 2013, co daje wynik znakomity i odsuwa trzynastkę jako ewentualnie niebezpieczną dla gabinetu.
Koniecznie wprowadzić parytety emerytalne dla kobiet w proporcji pół na pół. Który z mężczyzn się nie załapie, to jego strata, ale parytety będą zachowane i Europa odetchnie. W sprawie leków wydać jeszcze tysiąc rozporządzeń i wstrzymać import. Ludzie zajmą się czytaniem rozporządzeń i braku nie zauważą, chyba że ujawni się przez odejście do Domu Ojca pewnej grupy potencjalnych emerytów, co będzie z pożytkiem dla systemu.
Gdzieś tam wali się mocarstwo. Prezydent ustępuje, bo stracił poparcie większości, aż 52 procent mu nie ufa, więc odchodzi prosto w łapy prokuratury. Nikt nie martwi się o następcę
U nas rządowi nie ufa więcej, ale nikt nie ma odwagi żądać zmian, bo albo wyjdzie na Palikota, albo Schetynę, czyli kijek zamiast kijka, co każdy widzi.
A może rząd Fachowców niepartyjnych i bezstronnych?
Raz, że nie ma takich, dwa, że unieważniony kontrakt Kaplera skutecznie by zniechęcał.
Więc będzie, jak jest.
Najprawdopodobniej, w ramach działań prewencyjnych, dojdzie do aresztowania Kaczyńskiego pod zarzutem zamordowania kota albo - co najmniej - udręczenia zwierzęcia. Świadkami będą Kurski i Ziobro, którzy niejedno widzieli i sporo wiedzą.
Jakaś czystka w prasie też nie zaszkodzi, bo sporo się tam jeszcze pęta elementu niepewnego.
Mistrza Wajdę skierować do produkcji "Żelaznego Lorda", jednak bez scen demencji bohatera.
Koniecznie trzeba wydać ustawę o prawie do pomyłki i ustalić parytet pomyłek i decyzji trafnych. Pół na pół, żeby się zerowały.
Jak Prezydent nie podpisze, to ujawni istotę problemu i rozpocznie rywalizację o prawo do pomyłek.
W jeździe bez trzymanki.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/127332-jazda-bez-trzymanki-wiec-sternik-nie-jest-nieomylny-tworzy-to-konfuzje-kilku-pan-redaktorek-rysuje-krauze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.