Nie miałem momentu, żebym chciał rzucić ministerstwo. Choć, przyznaję szczerze, łatwy resort to nie jest. Ale cóż. Trudno zbudować system opieki zdrowotnej, który zadowoli wszystkich. To jest niemożliwe. Nie ma takiego państwa w Europie i na świecie, gdzie wszystko byłoby idealne
mówi Bartosz Arłukowicz w rozmowie z „Super Ekspressem”, przyznając, że jest typem zadaniowca, który zawsze kończy, co zaczął.
Minister zdrowia przyznaje, że zadania, które przed nim postawiono nie są łatwe, ale konieczne i służyć skierowane na dobro pacjentów.
Pewnie, że najlepiej byłoby wprowadzić wszystkie leki na listę. Tyle że tego nie wytrzyma nasz ani żaden na świecie system. Musimy się zastanowić, czy leczymy pacjenta trochę taniej starszymi lekami, czy może opłaca się zaproponować lek droższy i nowocześniejszy. Cena leku nie jest dla nas najważniejsza. Bierzemy pod uwagę również aspekt społeczny, np. ważne jest to, po którym leku pacjent szybciej wróci do zdrowia i do pracy. Myślę, że wprowadzanie nowych leków na listy zajmie nam trochę czasu. To musi być ciągły proces
- wyjaśnia szef resortu, starając się zagłuszyć niemilknące skargi pacjentów, aptekarzy i środowisk lekarskich.
Zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby nie było już takich emocji jak na początku roku
– obiecuje, zapowiadając jednak, że nowa lista leków refundowanych obowiązywać będzie już od marca. Kolejny raz pojawia się więc groźba zbyt późnego podania jej do wiadomości publicznej.
Moglibyśmy opublikować listę już dziś, ale cały czas trwają negocjacje cenowe z firmami. Chcemy zrobić tak, by była jak najlepsza dla pacjentów. Dlatego wciąż dopracowujemy szczegóły.
Zapytany o to czy zauważył, że ceny leków zdecydowanie wzrosły, odpowiada, że szacunki są rozbieżne.
Są różne raporty. Myślę, że realne skutki zmian - to, czy jest taniej, drożej, lepiej czy gorzej - będziemy mogli ocenić minimum za kwartał. A najlepiej za rok. Przyglądam się różnym symulacjom i analizom. Te szacunki są często rozbieżne. Musimy więc poczekać.
Minister Arłukowicz nie czuje się też rządowym zderzakiem.
Uśmiecham się, kiedy to słyszę. Jestem człowiekiem, który stara się podejmować decyzje świadomie. Staram się robić swoje. To, co lubię i na czym się znam. Oczywiście widzę, co się dzieje, ale staram się nie ulegać zbędnym emocjom. Konsekwentnie staram się realizować zadania, które przede mną stoją. Tego się nauczyłem w polityce
– odpowiada, zaznaczając, że nie zamartwia się też ewentualną dymisją.
Skupiam całą energię na tym, co robię. Wydaje mi się, że dobrze rozumiem kierunek, do którego zmierzamy w reformowaniu służby zdrowia. Staram się po prostu dobrze pracować.
Kwestia spadku popularności rządu i premiera także nie stanowi dla Arłukowicza powodu do ubolewania. Przyczyny takiego stanu rzeczy upatruje poza błędnymi działaniami rządu.
Moim zdaniem jest to skutek tego, że podejmujemy się trudnych, ale potrzebnych reform. To po pierwsze. Po drugie, jest to efekt powtórnego przejęcia rządów przez tę samą formację. Przypomnę, że zdarzyło się to po raz pierwszy od przemian ustrojowych. Po trzecie, musimy wziąć pod uwagę to, co dzieje się w Europie. Grecja, Hiszpania, Włochy. Protesty, niepokój społeczny. Nie żyjemy w izolacji. Taki jest teraz klimat na świecie. Swoją drogą muszę sprawdzić dla własnej ciekawości, czy jest gdzieś w Europie rząd, któremu rośnie w sondażach... Po prostu przyszło nam żyć w niespokojnym czasie
– podsumowuje Arłukowicz.
Więcej w weekendowym wydaniu Super Ekspressu
mall
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/127298-arlukowicz-wciaz-w-dobrym-nastroju-wydaje-mi-sie-ze-dobrze-rozumiem-kierunek-do-ktorego-zmierzamy-w-reformowaniu-sluzby-zdrowia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.