Roman Kluska: "każdego roku Sejm uchwala kolejne setki ustaw, każda ustawa to kolejne ograniczenie, kolejny wymóg"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Roman Kluska odbiera nagrodę z rąk prymasa-seniora kard. Józefa Glempa podczas gali w Sekretariacie Episkopatu Polski, Z prawej przewodniczący Rady Fundacji "Solidarna Wieś" Sławomir Siwek. PAP/Andrzej Hrechorowicz
Roman Kluska odbiera nagrodę z rąk prymasa-seniora kard. Józefa Glempa podczas gali w Sekretariacie Episkopatu Polski, Z prawej przewodniczący Rady Fundacji "Solidarna Wieś" Sławomir Siwek. PAP/Andrzej Hrechorowicz

Przyznana mi Nagroda im. ks. bp. Romana Andrzejewskiego jest dla mnie mobilizacją, abym nie ustał w połowie tej drogi, którą idę, choć jest trudno - przyznał w rozmowie z KAI Roman Kluska.

Fundacja „Solidarna Wieś” postanowiła uhonorować tego byłego prezesa firmy komputerowej Optimus, a obecnie rolnika produkującego ser z koziego mleka nagrodą przyznawaną osobom szczególnie zasłużonym dla rozwoju wsi i rolnictwa.

Publikujemy rozmowę z Romanem Kluską, laureatem Nagrody im. ks. bp. Romana Andrzejewskiego za rok 2011.

KAI: Jest Pan chyba człowiekiem, który lubi wyzwania i im one są trudniejsze tym dla Pana lepiej. Jak spojrzeć na Pana życiorys to takich wyzwań było sporo. Założył Pan firmę komputerową Optimus, która była pierwszą prywatną spółką na rynku podstawowym warszawskiej giełdy, po czym zdarzył się trudny w Pana życiu epizod niesłusznego oskarżenia ze strony prokuratury, a następnie niejako rzuca się Pan na jeszcze głębszą wodę w postaci hodowli owiec i produkcji serów. Zatem im trudniejsze wyzwania tym, jak wspomniałem, lepiej?

Roman Kluska: Mogę jedynie odpowiedzieć, że staram się sukces osiągnąć pracą. Jeżeli jest ciężko to trzeba po prostu więcej pracować i to jest chyba jedyna skuteczna recepta w jakiejkolwiek rzeczywistości, czy rolniczej czy przemysłowej.

KAI: W różnych swoich wystąpieniach wielokrotnie Pan podkreślał, że czymś co zawsze Panu przeszkadzało w działalności była opieszałość administracyjna, biurokracja. Czy na przestrzeni lat, w Pana opinii, ta sytuacja choć trochę się zmieniła?

- Trudno być tutaj optymistą. Niestety sytuacja nie tylko się nie zmienia ale z każdym rokiem jest gorzej. Przecież każdego roku Sejm uchwala kolejne setki ustaw, każda ustawa to kolejne ograniczenie, kolejny wymóg. Raz dla rolników, raz dla przedsiębiorców, raz dla kogoś innego, ale każda kolejna regulacja to z jednej strony koszt dla państwa, bo państwo podejmując jakieś regulacje musi za tę regulację zapłacić, z drugiej natomiast strony jest to obciążenie dla obywatela, ponieważ musi się do tej regulacji dostosować, poświęcić swój czas i pieniądze.

KAI: Domyślam się, że także podczas zakładania hodowli owiec biurokracja dała się Panu we znaki?

- Każda działalność w tej chwili obciążona jest znacznym udziałem bariery biurokratycznej i z każdym rokiem jest gorzej. Dotyczy to, w bardzo dużej części, również rolników. Popatrzmy na ogromną administrację związaną z dopłatami z Unii Europejskiej, czy na obowiązującą wszystkich, w tym rolników, batalię z odbiorem jakiejkolwiek inwestycji budowlanej. Gdy buduje się dom, czy halę fabryczną przejście przez odbiór jest drogą przezwyciężania barier biurokratycznych. Wreszcie każdy rodzaj działalności to przepisy branżowe, ograniczenia i wymogi z tym związane, i to nie tyko ze sprawozdawczością, ale spełnianiem całej masy niepotrzebnych wymogów, które nie wiadomo czemu i po co służą, poza zabieraniem czasu obywatela. Żyje się i pracuje coraz trudniej, ale przede wszystkim pogarsza się przez to konkurencyjność polskiej gospodarki, bo czas który inni przeznaczają na przygotowanie lepszego produktu, my przeznaczamy na „parę w gwizdek”, która nic nie daje, poza spełnieniem wymogów biurokratycznych.

KAI: Dlaczego zajął się Pan właśnie produkcją rolniczą, produkcją mleka i serów?

- Mleko i sery, jeżeli o owcach mowa, to jest nie tylko żywność, ale również lekarstwo, to żywność bardzo zdrowa. W moim wypadku, a nie stosuję GMO, czyli roślin genetycznie modyfikowanych, staram się aby w tych serach nie było nic poza mlekiem, myślę że taki prawdziwy, dobry produkt, jest czymś co jest dzisiaj ludziom potrzebne w tym czasie produkowania żywności przypominającej tylko żywność, często bez smaku, naszpikowaną najprzeróżniejszymi środkami chemicznymi, która powoduje z pewnością jakąś część chorób cywilizacyjnych. Zaproponowanie naturalnej żywności, takiej jak wiele lat temu, opartej wyłącznie na mleku owczym i czystości, bez modyfikacji genetycznych, jest wyzwaniem, przetarciem szlaków i myślę, że znajdzie wielu naśladowców.

KAI: Człowieka sukcesu nie można zrozumieć bez działalności filantropijnej, bez pomocy innym, bo Pan też tak działa?

- To nie jest moim zdaniem wielka filantropia, to raczej podzielenie się częścią tego, co udało m się wytworzyć.

KAI: Był Pan zaskoczony przyznaniem Nagrody im. Ks. Bp. Romana Andrzejewskiego...

- To prawda. Ona przede wszystkim oznacza dla mnie zobowiązanie, abym nie ustał w połowie tej drogi, którą idę. Jest trudno. Nie ukrywam, że powrót do naturalnej produkcji sera nie jest rzeczą łatwą, jest pokusa, żeby stanąć, że już wystarczy tego, co zrobiłem. Ta nagroda jest mobilizacją, wezwaniem, aby dojść do końca.

Rozmawiał Rafał Łączny KAI, Sil

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych