W zasadzie można by stworzyć oddzielną rubrykę poświęconą minister sportu, pani doktor Musze, co wygina śmiało ciało w ramach narodowej rozgrzewki u bram wciąż zamkniętego Stadionu Narodowego.
Dziś następczyni m.in. Mirosława Drzewieckiego robi furorę fragmentem wywiadu dla RMF FM:
- A jest pani w stanie dotrzeć do problemów trzecioligowego hokeja na lodzie?
- Proszę mi wierzyć, że te problemy są już opracowywane w resorcie, chociaż one są gdzieś tam na 35. miejscu albo 98.
- Za trzecioligowy hokej to niech się pani nie bierze, bo tej ligi nie ma. Tak przykładowo mówię…
- Ale ja generalnie o hokeju mówię, bo nawet wczoraj rozmawiałam o szkoleniach w hokeju, które leżą i które nie istnieją. Ale w tej chwili priorytetem jest Euro i przygotowanie się do Euro.
To zacne, że pani minister chce rozwiązywać problemy nawet w dziedzinach, które nie istnieją. I nieco żenujące, że daje się tak łatwo podpuszczać.
Choć to druga, mniej jednak istotna, strona medalu dotyczącego kompetencji Joanny Muchy i kolejnego etapu rozkładu resortu sportu, który wprowadziła do Pałacu Blanka przy Senatorskiej.
Być może Państwo nie pamiętają, ale ministerstwo sportu było jednym z najbardziej rzucających się w oczy w poprzedniej kadencji, a przynajmniej do wakacji 2010 roku, kiedy to ostatecznie urwano łeb aferze hazardowej.
Nie bez kozery wspomniałem Mirosława Drzewieckiego. Początek kadencji Muchy przypomina mi bowiem właśnie tego platformianego specjalistę od Orlików, dopłat do automatów o niskich wygranych i rezygnacji z budowy II etapu Narodowego Centrum Sportu.
Jednym z odprysków afery z Rychem, Zbychem i Mirem był wątek Marcina Rosoła, miłego młodego człowieka, który – jak się okazało – z dobrego serca załatwiał bliższym i dalszym znajomym pracę w resorcie bądź spółkach (PL 2012, NCS) od ministerstwa zależnych.
Przed rokiem wspólnie z Bartkiem Wróblewskim pisaliśmy o tym w „Uważam Rze”. Przypomnijmy, jak to wyglądało. Marcin Rosół takie listy słał do znajomych urzędników:
W załączeniu przesyłam CV klienta od Mira (...) zależy mi, aby realizacja nastąpiła jak najszybciej, forma umowy dowolna, o pracę, zlecenie, termin na pół roku, kwota między 6 a 8 brutto PLN.
Przypomnij, że to jest ten gość od Mira, dla którego robiliśmy już przymiarki, i o którym już z nim rozmawiałem w sobotę.
Sprawa jest pilna, człowiek jest od Drzewieckiego (...) proszę załatw mu cokolwiek, ale musi to być członek jakiegoś zarządu, sprawa jest naprawdę pilna.
Udało się. „Gość od Mira” został prezesem państwowej spółki. Znaleźliśmy też trzy kolejne przypadki osób, które szukały pracy korzystając z pośrednictwa Marcina Rosoła. Jedna została głównym specjalistą w jednym z departamentów Ministerstwa Sportu, druga – specjalistą w spółce PL2012 przygotowującej piłkarskie Euro, trzecia – w Narodowym Centrum Sportu. Rosół zarzekał się, że wszyscy byli fachowcami z doskonałym cv.
Śledztwo w tej sprawie umorzono.
Co zrobiła w pierwszych tygodniach po objęciu stanowiska Joanna Mucha?
Zatrudniła jako wiceszefa Centralnego Ośrodka Sportu Marka Wieczorka, swojego znajomego, właściciela zakładów fryzjerskich. Wydawało się, że to branża dość odległa od sportu (choć sportowcy lubią mieć modne fryzury), ale pani minister mu zaufała, a premier stwierdził, że trzeba dać człowiekowi parę miesięcy na wykazanie się.
Nierozstrzygnięta pozostaje kwestia, czy będzie dbał o strzyżenie tylko Muchy czy całego rządu.
To, co różni tę nominację od działań ekipy sprzed trzech lat to fakt, że ważne nominacje dla znajomych nie przechodzą już przez niepewne ręce szefa gabinetu politycznego, lecz dba o nie sama minister.
No i jednak bohaterowie afery hazardowej przynajmniej wiedzieli o sporcie dużo więcej od obecnej minister.
PS. Jeśli panu premierowi wystarczy cierpliwości dla faworyta Joanny Muchy, na państwowych parkingach może zabraknąć samochodów. Służbowa octavia pana Wieczorka – jak donosi TVN Warszawa – została rozbita już po kilku dniach. Nie wiadomo jeszcze, w jakich okolicznościach i kto wówczas siedział za kierownicą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/127110-mucha-jak-rosol-od-kompromitujacych-wypowiedzi-pani-minister-wazniejsze-sa-nominacje-afera-hazardowa-niczego-nie-nauczyla
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.