Piszę ten tekst w dzień pogrzebu półrocznego dziecka, które zmarło w Sosnowcu w strasznych okolicznościach, na naszych oczach. Do tej pory nie zabierałem na ten temat głosu. Obowiązek komentowania wszystkiego, także tego, o czym nie mamy zielonego pojęcia, uważam za jeden z kretynizmów naszej epoki. I nie zamierzam mu ulegać.
Tyle że z jednej sprawy, kryminalnego dochodzenia prawdy, zrobiło się spraw kilka. Dziś w zasadzie nic nie jest neutralne. Z każdego zdarzenia wyziera pytanie o naszą cywilizację.
Przetoczył się na naszych oczach ciąg chaotycznych dyskusji o rolę i odpowiedzialność mediów. Akurat nie jest to przypadek ani całkowicie nieuzasadnionego ich wścibstwa, ani pełnej manipulacji. Ktoś słusznie zauważył, że to sama rodzina dziecka, w tym matka, prawdopodobny sprawca zdarzeń, te media zaprosiła. Nieomal do własnego domu. Trudno też sobie wyobrazić aby cały kraj emocjonował się przez dziewięć dni domniemanym porwaniem, a potem nagle przestał się tym zajmować.
A równocześnie wszyscy dziś wzywają do wstrzemięźliwości, nieferowania wyroków. Mam wrażenie, że i niektórzy obrońcy kobiety, która stała się przyczyną wydarzeń, i niektórzy jej oskarżyciele, przekroczyli granice. Bo spekulowali, insynuowali, wtrącali się w coś, o czym wiedzieli z trzeciej ręki. A co było wyjątkowo delikatną materią ludzkich uczuć.
Naturalnie najstraszniejsze słowa, z pełnym poczuciem bezkarności, padły w Internecie ze strony anonimowych uczestników debaty. Ale czy tylko? W programie Tomasza Lisa cztery panie o wykształceniu psychologicznym licytowały się deklaracjami: nie grzebmy w tym, nie podsycajmy emocji. Po czym ta która najgłośniej do tego wzywała, zajęła się analizowaniem relacji głównej bohaterki z teściową. A inna pani psycholog sądowa rzuciła posądzenie na ojca dziecka. A jeśli się panie mylicie? Naprawicie panie krzywdę zadaną komuś w powszechnie oglądanym programie? Nawet jeśli tego nie chciałyście, wpisałyście się w logikę igrzysk.
To także pytanie, jak dalece stawiać tamę ludzkiej ciekawości. Nie można było powiedzieć: sprawa nie istnieje. Przestajemy się nią interesować. Dziennikarze muszą się interesować. Ale miałem chwilami wrażenie, że ci co najbardziej oburzali się na gawiedź, sami dawali przykład niezdrowej ekscytacji. – Jak pan znalazł te rękawiczki? – pytała Monika Olejnik detektywa Rutkowskiego czyniąc z historii kolejny odcinek sensacyjnego serialu.
Sam detektyw to skądinąd najdoskonalszy produkt tego systemu. W „kropce nad i” występował w pół dnia po nieudanym samobójstwie swojej narzeczonej. Potrafilibyście tak? A on potrafił.
Były i przykłady najprawdziwszej żenady. Oto w "Newsweeku" Bogusław Chrabota, dyrektor z Polsatu zaapelował aby uszanować śmierć dziecka. Podpisuję się obiema rekami. Ale kilka stron dalej wywiad z Rutkowskim opatrzono sesją zdjęciową: detektyw z obnażonym torsem. Niby to nie o dziecku, ale to widowisko jest przecież spowodowane jego śmiercią. Nie ma to jak się bawić nad rozgrzebanym grobem niemowlaka.
Były też przykłady skrajnej ideologizacji zdarzenia. Michał Karnowski pisał tu przed tygodniem o próbie wykorzystania całej historii do wielkiej wojny z macierzyństwem. A Wiktor Świetlik zapytał, kiedyż to Magdalena Środa zajmie się przy tej okazji Kościołem.
Otóż nie zawiodła, zajęła się. Obwieściła, że dziecko było niechciane, a cała historia to dowód na rzecz zbawiennego działania aborcji. Pomijając logikę tego rozumowania, profesor Środa dla swoich celów wdarła się zabłoconymi buciorami w cudze życie. Zgodnie z zasadą: cel uświęca środki. Nie ma to jak być etykiem.
Najmniej do powiedzenia mam na temat pytania o skuteczność bądź nieskuteczność policji i prokuratury. Bo i w tej sprawie nie wszystko jest jasne. Chętnie wierzę, że tu akurat wymiar sprawiedliwości był zdeterminowany. I rzeczywiście nie dysponował metodami, jakich użył bezprawnie Rutkowski – to się na prowokację policyjną nie kwalifikowało. Prokuratorom i policjantom nie wolno było straszyć fałszywymi świadkami ani wywierać nacisku.
A zarazem Rutkowski trafił w czuły punkt Polaków. Z których każdy zna choć jedną historię, kiedy policja naprawdę nie chce pomóc. Albo jest po amatorsku nieudolna. I dlatego detektyw, postać dziwaczna i niesympatyczna, może liczyć na społeczną aprobatę. A kroki prawne przeciw niemu będą odbierane jako zemsta.
Mamy dzień pogrzebu. Pomódlmy się w intencji półrocznej Madzi i bądźmy ostrożni. Nie potępiajmy tej kobiety, ale też nie stosujmy moralnego szantażu pod tytułem: to przecież normalne, ona była nieszczęśliwa. Przyzwyczajmy się do myśli, że niełatwo jest poznać i zrozumieć cudze życie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/127100-piotr-zaremba-na-dzien-pogrzebu-madzi-kto-i-dlaczego-zrobil-z-tej-tragicznej-sprawy-igrzyska-nie-ma-to-jak-byc-etykiem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.