"Obecni oficerowie milczą, gdy Rosjanie oskarżają nieżyjącego dowódcę o pijaństwo i spowodowanie Katastrofy"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

Polski oficer

Historia naszego kraju jest od samego początku , w dużej części, historią naszego oręża. To Wojsko Polskie tyle razy ratowało naszą niepodległość, ponownie ją wywalczało,  powodowało, że obce kraje z respektem i szacunkiem myślały o Polsce. O jego jakości i sprawności decydowała zawsze kadra dowódcza, czyli oficerowie. Tak, jak w dawnej Polsce rycerze, tak od XVIII wieku oficerowie stanowili elitę całego społeczeństwa, a w szczególności sił zbrojnych. W średniowieczu pasowanie na rycerza było największą nobilitacją, jaka mogła spotkać młodego mężczyznę. Podobnie w wiekach późniejszych, ten kto stawał się oficerem wchodził automatycznie do grona ludzi odpowiedzialnych, będących wzorem do naśladowania. Armia  w czasach niepodległości zawsze cieszyła się bardzo dużym autorytetem. A oficerowie w tej armii  w szczególności. Jak głosi stare polskie przysłowie: „Za mundurem panny sznurem”. Za mundurem oficerskim ten „sznur” był zawsze najdłuższy.

W świadomości społecznej II Rzeczpospolitej wojsko było powodem do prawdziwej dumy. Stało się czynnikiem spajającym wszystkie obozy polityczne. Silnego wojska, ze świetnie wykształconymi, ideowymi oficerami chcieli wszyscy politycy. Czy nie można było stworzyć takiego wspólnego, ogólnopolskiego celu po 1989r?

Po odzyskaniu niepodległości w 1918r. i zaraz potem po wojnie polsko-bolszewickiej ten oficerski autorytet był bardzo widoczny. To pod dowództwem właśnie tych młodych ludzi obroniliśmy naszą niepodległość. Oficer stał się wzorem do naśladowania w całym dwudziestoleciu międzywojennym. Był tworem tamtego społeczeństwa, uosabiał jego najlepsze cechy, był obrazem państwa w „pigułce”. Ale na tę renomę musiał zapracować, już nie na polu walki, a swoim postępowaniem w życiu codziennym. Zresztą oficerem nie mógł zostać każdy. Ci którzy otrzymali stopnie oficerskie w czasie wojny musieli przejść powojenną weryfikację. Do szkół oficerskich przyjmowano najlepszych kandydatów, element niepewny (faszyści, komuniści, część mniejszości narodowych) w ogóle nie mógł się do nich dostać. Ci którzy już zostali oficerami  mogli być i byli bardzo z tego dumni. Przed wojną na ulicach widziano mnóstwo wojskowych, zawsze schludnych, w wyprasowanych mundurach i błyszczących butach. Wielokrotnie młodzi oficerowie brali ślub w galowym umundurowaniu, tak ubrani chodzili do kościoła, na bale, przyjęcia, do restauracji. Jednym słowem, na co dzień i od święta. Ilu obecnych oficerów postępuje w ten sam sposób?

Przedwojenny oficer na początku służby miewał często problemy finansowe. Praktycznie dopiero po awansie na stopień kapitana uzyskiwał jako taką niezależność finansową. Podporucznik dostający 280 zł. poborów musiał  kupić sobie za własne pieniądze m. in. : dwie pary butów, lornetkę (wartości miesięcznych poborów), pistolet,  kawalerzyści rząd koński (3-5 miesięcznych pensji),  siodło sportowe, szablę oficerską. Oprócz tego opłacał składki na fundusz święta pułkowego, bibliotekę wojskową, wyposażenie kasyna, Tow. Wiedzy Wojskowej, Fundusz Oficerskich Domów Wypoczynkowych, Ligę Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, Ligę Morską i Kolonialną, PCK, budowę szkół, dożywianie biednych dzieci. Ponadto był zobowiązany do prenumeraty dziennika „Polska Zbrojna”. Całość potrąceń wynosiła około 25 zł. Wszystkie te składki były całkowicie dobrowolne, ale żadnemu z oficerów nawet na myśl nie przyszło, żeby się od tego wymawiać. Tak byli wychowani, swoją służbę traktowali jak powołanie, pomoc innym. Ile takich dobrowolnych opłat ponosi  współczesny polski oficer?

Wyjątkowość zawodowego oficera, ale i rezerwisty podkreślało istnienie, przez cały czas trwania II RP, Oficerskich Sądów Honorowych (O.S.H.). Już w 1919r. Ministerstwo Spraw Wojskowych zatwierdziło odrębnym rozkazem (Dziennik Rozkazów Nr 86)  „Statut Oficerskich Sądów Honorowych w Wojsku Polskim”, tym samym powołując tę instytucję do życia. Art. 1 tego Statutu brzmiał: „Dla ochrony godności i honoru stanu oficerskiego w ogóle oraz czci poszczególnych oficerów – ustanowione są Oficerskie Sądy Honorowe”. Orzekały one w sprawach wszystkich oficerów: służby czynnej, rezerwy i oficerów dymisjonowanych. Kto raz otrzymał Patent Oficerski, ten był oficerem do końca życia. Obradowały w składzie siedmioosobowym  wybieranym  ze swojego grona przez „ogół danej kategorii oficerów”  na okres roku. W wyborach nie brali udziału dowódcy oddziału przy którym sąd honorowy był formowany. Sądy te były powoływane przy pułkach dla oficerów młodszych, a dla oficerów sztabowych i starszych przy Dowództwie Okręgu Korpusu. Mogły orzec karę nagany, surowej nagany i ostrzeżenia, aresztu domowego, twierdzy lub wnioskować do Min. Spraw Wojskowych o wykluczenie z korpusu oficerskiego. Jeżeli oficer miał sprawę przed sądem powszechnym, to ustawowo ta sama sprawa była rozpatrywana przez O.S.H. Znane są przypadki, że sądzony został uniewinniony przez sąd cywilny, ale za to samo skazany przez sąd honorowy. Oficerskie Sądy Honorowe stały też na straży właściwego zachowania oficera Wojska Polskiego II R.P. W 1935r. O.S.H. przy 24 Pułku Ułanów orzekł o wykluczeniu z korpusu oficerskiego podporucznika, który dopuścił do zniszczenia mienia społecznego (dowodzony przez niego szwadron użył, jako tyczek do cięcia szablą drzewek owocowych zasadzonych przy drodze). Innym razem, w tym samym pułku, sąd honorowy skutecznie wnioskował o pozbawienie stopnia oficerskiego rotmistrza, który podczas uroczystości pożegnania dowódcy brygady wykonał „kopniaka” za odjeżdżającym samochodem przełożonego. Za takie wykroczenia przed wojną pozbawiano stopnia oficerskiego raz na zawsze!

Jaką wojskową karę otrzymał kapitan, który w zeszłym roku po pijanemu oddał mocz na podłogę w Muzeum Powstania Warszawskiego? Obecnie w Wojsku Polskim (zresztą tak samo jak i w L.W.P.) w ogóle nie istnieją Wojskowe Sądy Honorowe. Jak więc oficerowie sami pomiędzy sobą mogą dbać o honor munduru?

Codzienne zachowanie „sanacyjnego” oficera było prawie zawsze godne do naśladowania. Oficer zawsze był świadomy poczucia wartości munduru, który nosił, ale i poszanowania dla innych. Przykładowo, gdy umundurowany oficer mijał kondukt pogrzebowy miał obowiązek salutowania mu na baczność bez względu na wyznanie, jakiego był zmarły .Oficer miał zakaz bywania w lokalach o wątpliwej renomie. Wykaz takich lokali znajdował się w każdym dowództwie garnizonu. Każdy nowoprzybyły do jednostki oficer musiał zapoznać się z tym spisem i bezwzględnie tych miejsc się wystrzegać. Ciekawe, czy takie zestawienia, w trosce o ochronę dobrego imienia armii, są obecnie dostępne w jednostkach wojskowych?

Jak bardzo oficer II RP cenił sobie mundur, który nosił może obrazować głośny przypadek zastrzelenia na ulicy w Warszawie przez kapitana WP, policjanta. Ów policjant mijając oficera niechcący go opluł. Kapitan kazał mu to wytrzeć, a gdy ten odmówił wyjął pistolet i go zastrzelił. Sąd karny jak i sąd honorowy uniewinniły kapitana orzekając, że działał w obronie honoru munduru. Oczywiście przykład ten (wcale przed II Wojną Światową nie odosobniony) jest bardzo drastyczny i godny potępienia, ale obrazuje postawę i poczucie wartości kadry dowódczej przedwojennej armii.

Na szczęście teraz taka sytuacje nam w ogóle nie grozi. Pułkownik WP, który chciał popełnić (lub upozorować) samobójstwo musiał najpierw przynieść sobie do jednostki własny, prywatny pistolet. Obecni oficerowie nie są na tyle godni zaufania, żeby mieli całodobowy dostęp do własnej broni służbowej! Oficer, który z racji wykonywanych czynności służbowych ma uzasadnione poczucie zagrożenia własnej osoby musi kupować sobie prywatną broń. Bardzo to wymowne. Ten sam pułkownik publicznie oświadcza, że szkolono go, iż FBI i CIA są naszymi wrogami. Ten człowiek nie wie lub nie chce wiedzieć, że od 22 lat jesteśmy w sojuszu wojskowym z krajem, gdzie działają te służby. Pytanie, kogo w takim razie uważa za sojusznika (wroga Stanów Zjednoczonych) pozostawiam bez odpowiedzi.

W dwudziestoleciu międzywojennym stosunki przełożony – podwładny były ściśle określone. Oficer nie mógł w obecności osoby trzeciej zwrócić się na „ty” do podoficera. Nawet, jeśli prywatnie mówili sobie po imieniu. Groził za to Oficerski Sąd Honorowy. Obowiązywała go forma „wy”, a w stosunkach prywatnych „pan”.

Parę lat temu w jednej z jednostek Wojska Polskiego byłem świadkiem, jak w mojej obecności i jeszcze paru szeregowych, dowódca w stopniu podpułkownika publicznie beształ sierżanta za niedopilnowanie umycia samochodu. Nie dość, że wykrzykiwał do niego cały czas na „ty”, to jeszcze używał słów powszechnie uważanych za obelżywe. Istny „homo sovieticus”. Ten człowiek przed wojną nie mógłby być nawet kapralem. Jaki autorytet może mieć ów oficer u  podwładnych ? Na jaką ich pomoc może liczyć na wojnie? Wrześniowi oficerowie nie zawodzili się na podkomendnych nie tylko z powodu poczucia ich obowiązku, ale i dzięki szacunkowi, jakim oni ich darzyli.

Czytałem w przedwojennych wspomnieniach szeregowego artylerii, jak będąc na przepustce z innymi kolegami zdrowo się upili. Wracając do koszar spotkali po drodze obcego oficera. Wszyscy pijani stanęli na baczność, a najstarszy stopniem zameldował grupę żołnierzy zgłaszających się za pijaństwo do aresztu. Taki miał autorytet ten nieznany im przełożony. Autorytet przedwojennego oficera.

I znów sytuacja sprzed dwóch lat. Sobota wieczór w stolicy. Paru podpitych żołnierzy idzie środkiem chodnika. Na widok nadchodzącego z przeciwka  majora zaczynają gwizdać, śmiać się z niego i krzyczeć. Pan major jak niepyszny szybko skręca w najbliższą przecznicę. Wie, że nie ma u nich żadnego poszanowania. Nawet nie usiłuje przywołać ich do porządku. Naprawdę, był to bardzo smutny widok.

Najbardziej wymownym, a zarazem najtragiczniejszym dowodem na to, jacy byli oficerowie II RP jest Katyń. Każdy z wziętych do niewoli naszych oficerów był po kilka razy przesłuchiwany przez Sowietów. Nie udało się przekonać praktycznie żadnego z nich do pójścia na współpracę z NKWD. To sprawiło, że uznani przez Stalina za śmiertelnych wrogów Związku Sowieckiego zostali wszyscy zamordowani. Czy potrzebny jest bardziej wyrazisty przykład?

Obecni oficerowie milczą, gdy Rosjanie oskarżają nieżyjącego dowódcę polskiego lotnictwa o pijaństwo i spowodowanie Smoleńskiej Katastrofy! Nikt z dzisiejszych naszych dowódców nie zdobył się nawet na symboliczny protest. Nie było wolno? A może właściwsze pytanie brzmi: „Nie lzia?”

Być może najważniejszym problemem obu polskich armii, tej z przed wojny i tej po 1989r. był i jest problem weryfikacji.

Każdy oficer z byłych wojsk zaborczych zgłaszający się do odradzającego Wojska Polskiego był poddawany weryfikacji przez Komisję Wojskową ks. Franciszka Radziwiłła. Sprawdzeniu podlegał jego dawny stopień wojskowy i przydatność do armii polskiej w ogóle. Marszałek J. Piłsudski w miarę wykształcania nowych kadr dowódczych przez rodzime szkoły oficerskie nakazał przenosić do rezerwy większość  byłych oficerów armii rosyjskiej. Tak na wszelki wypadek, żeby uchronić się przed bolszewicką agenturą. Nikt nie zarzucał mu wtedy, że osłabia obronność kraju. Ważniejsza była ochrona przed rosyjską penetracją w armii. Tworzono nowe, niezależne od nikogo siły zbrojne.
Ilu z oficerów po odzyskaniu niepodległości Anno Domini 89 zostało zweryfikowanych w innym stopniu niż  miało w LWP ? Ilu zostało odesłanych do cywila, jako nie przydatnych w nowej, już nie opartej na sojuszu z ZSRR, armii?

Ilu w ogóle zostało zweryfikowanych? Dlaczego wzorem roku 1918 nie powołano niezależnej komisji wojskowej, która w praktyce zakończyła by żywot „ludowego” wojska ? Dlaczego kolejnym rządom po 1989r. zabrakło determinacji w stworzeniu odrodzonego, suwerennego Wojska Polskiego na którym powinno zależeć wszystkim niezależnym siłom politycznym w naszym kraju? Czemu obecne państwo polskie nie stworzyło warunków w których polski oficer mógłby, jak jego przedwojenny kolega, być elitą społeczeństwa? Odpowiedź na powyższe pytania nie jest łatwa. Tak, jak łatwe nie jest przyznawanie się do własnych błędów. Na pewno to częściowo wina tzw. „grubej kreski”, braku determinacji  i odważnych posunięć  ludzi, którzy po 1989r. stanęli na czele naszych Sił Zbrojnych. Łatwiej było mówić o „lataniu na drzwiach od stodoły” niż  naprawdę zmieniać mentalnie, moralnie i jakościowo polskich oficerów końca XX wieku.

Jarosław Lewandowski

Źródło: warszawskipis.pl

Polski korpus oficerski

Korpus oficerski pułku piechoty , lata dwudzieste XX w. (prawdopodobnie święto pułkowe).

Podporucznik z 1 Pułku Piechoty Legionów , Wilno , 1934r.

Porucznik-pilot , Warszawa , 1919r.

Zdjęcie ślubne kapitana z 57 Pułku Piechoty Wielkopolskiej z 1938r.

 

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych