Fotoplastikon Markiewicza. Coś się dzieje w Gąskach. I to coś złego. Coś tu śmierdzi

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Adam Warżawa
fot. PAP/Adam Warżawa

Dziś rano doniesiono, że w gminie Mielno odbywa się referendum w sprawie budowy elektrowni jądrowej we wsi Gąski. Z tonu informacji wnosić można, że istnieje niebezpieczeństwo odmowy. To zadziwiające. Przecież podano, że Grupa Energetyczna właśnie tę miejscowość wskazała jako najdogodniejszą. Jak los na loterii.

Cztery tysiące uprawnionych. Jeśli tylko połowa będzie przeciw  w Gąskach, elektrownia nie powstanie.

Jako stały czytelnik różnych wiadomości jestem nieco zdziwiony. Nie słyszałem, by w Gąskach coś planowano. Nie słyszałem, by Pan Premier ogłosił program jądrowy, po przeprowadzonych konsultacjach, choćby z internautami.
Nie wiem, czy chcemy budować elektrownie, a pierwszą w Gąskach.
Nie wiem - czym jest Grupa Energetyczna, która snuje takie plany. Coś mi się wydaje, że jest ona wynikiem prywatyzacji, po której miało być lepiej i prąd miał być tańszy, nie droższy, jak jest teraz.
Coś się jednak dzieje, skoro gmina Mielno chce decydować.
I to coś złego.

Mieszkańcy Gąsek położonych tuż nad morzem mogą nie chcieć elektrowni, bo stracą letników. I to jest argument. Letnicy są wszak dźwignią gospodarki, elektrownie nie są.
Ten sposób rozumowania stawiałby mnie po stronie ekologów, którzy chronią bezinteresownie piękno przyrody, także w Gąskach. Lobby przemysłowe jest u nas słabe, więc się nie odzywa i nie stawia mnie za sobą, skoro o tym nie ma w telewizji.
Być może konkurencja pragnie elektrowni w Kaczkach Dużych (koło Konina) i snuje misterną intrygę, podburzając społeczność Mielna.
W Kaczkach za zgodę być może obiecano drogę gminną i nowy przystanek Pekaesu, bo stary się wali.
Coś tu śmierdzi.

Pojawi się analityk, który przypomni, że w gminie nie było referendum przeciwko gazociągowi na dnie Bałtyku, choć to też sprawa gminna, skoro gazociąg jest niedaleko gminy, więc jasne jest, że działa tu lobby określonej proweniencji i w tle jest problem Ziem Odzyskanych, nieuregulowanej własności oraz aspiracji wielkich mocarstw, którym sprzyjają komentatorzy a przeciw jest Jarosław Kaczyński.

W grę może wchodzić wariant mieszany, bo ktoś powie, że wybudujemy za naszą krwawicę elektrownię a przejmą ją inni, co bywało i trzeba się strzec.
Ciekawe, nie znamy  wyników ostatnich wyborów w Gąskach i okolicy.
Zapewne to robota PiS albo skrajnej lewicy, torpedujących zamiary rządu, wyrażane przez Grupę Energetyczną. A jeśli nie? Schetyna?
Ktoś wspomni, że to Francuzi chcieli nam sprzedawać urządzenia do elektrowni.
Nam - to znaczy komu? Grupie Energetycznej, rządowi  czy narodowi?
Brak danych.
Powinny zająć się tym służby.
Ale czy nas stać. Nas, to znaczy kogo?.
Jeśli w BOR szefem jest generał i zastępcą też jest generał, to widać stać nas. Na BOR. Ale czy na elektrownię? Albo albo...

Wiedząc jak funkcjonował specjalny pułk do obsługi specjalnych, osób czarno widzimy elektrownię w Gąskach. Wiadomo, że Chińczycy nie sprawdzili się przy drogach, to i elektrowni też nie zbudują. To kto? W tej sprawie wypowie się redaktor Węglarczyk.
Nasi kończą Stadion Narodowy. I skończą, prędzej  czy później, na co czekamy niecierpliwie, Pani Minister wspiera dzieło bieganiem wokół, by pokazać, że roboty jest huk a obiekt duży.
To jak byłoby w Gąskach? Rozryją, drogi pozamykają, obcych jakiś sprowadzą, awaria murowana.
Malkontenctwo?

Zatem trzeba popierać mieszkańców. Niech za nas wszystkich zadecydują. Demokratycznie. A jak będą głosy nieważne? Zadecyduje Sąd Najwyższy, w razie czego referendum się powtórzy. Do skutku. Jakiego skutku?
A może by ich ustawą o elektrowni w Gąskach załatwić? Też się da, a znajdzie się ze dwóch profesorów do debaty nad referendum i wyższością ustawy.
W Mielnie chyba jest kino, a jeśli jest, to dają teraz "Żelazną damę" Na sali będzie poruszenie, gdy padną z ekranu słowa antyunijne, ale będzie też poruszenie, gdy wojna o Falklandy pokaże prawdę o brytyjskości.
Jeśli seans był wczoraj, to czterdziestu widzów zaprezentuje stanowisko jednoznaczne. Tylko jakie?
Wystąpi w telewizji jakiś autorytet. Tylko czy są jeszcze żywe autorytety, skoro nawet martwe dzielą?

Może Pan Premier zaapeluje, by  Ciemnogród w Mielnie przestał hamować rozwój Gąsek,  a jeśli rozrabia lokalna PO, to się powie, że to zdrowy odruch społeczności i wyśle się ministra Boniego dla przeprowadzenia konsultacji.
Nie wiem, jakie stanowisko zajmie artysta Hołdys, choć pewne, że nie wypowie się w internecie.
Profesor Środa? No może, może, jeśli uzgodni ton wypowiedzi z redaktor Paradowską oraz porę emisji.
Innych już niewielu.

Lis? Zdymisjonowany, co znaczy, że za mało był dobry. Aż strach pomyśleć o niespełnionych oczekiwaniach mocodawców redaktora.. Redaktor Żakowski?
Mógłby coś powiedzieć o potrzebie nowoczesności , ale czy na pewno w Gąskach?
Kto nam jeszcze został z autorytetów? Już niewiele.
Ojciec Rydzyk musi uważać, bo jeszcze mu zamkną to, co ma.
Jarosław Kaczyński się odezwie, jak się zorientuje, bo programu atomowego lub antyatomowego nie ma, więc coś trzeba będzie wymyślić.
Palikot został i ten zaproponuje elektrownię w Toruniu, ze względów wiadomych, albo w Łagiewnikach pod Krakowem.
I tyle będzie z Palikota.

Niech więc zdecydują mieszkańcy Gąsek.
Odrzucą.
I będzie spokój.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych