Piotr Zaremba: Filozofia wspólnego wózka. Jak Platforma zareaguje na spadające sondaże. Rysuje Andrzej Krauze

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

Dwa sondaże – SMG KRC i TNS OBOP – dla opozycji są łącznie sygnałem mało klarownym.

Według pierwszego PiS stoi w miejscu, nic nie korzysta na fali kompromitacji rządu, za to do przodu prze Ruch Palikota, a na dokładkę na prawicy Kaczyńskiemu deptać po piętach zaczyna Zbigniew Ziobro.

Według tego drugiego wszyscy w jakimś stopniu skorzystali, Palikot bardziej umiarkowanie, PiS też – choć zapewne nie tyle, ile by chciał. Trudno to złożyć w całość.

Ale jedna informacja jest bezsporna – to pierwsze tak mocne załamanie się poparcia dla Platformy, od czasu przełomu roku 2009 i 2010 (po aferze hazardowej) i chwilowych wahań w czasie kolejnych kampanii. Jeśli brać pod uwagę sondaż OBOP (9 procent straty!) zresztą załamanie nieporównywalne, największe.

Politycy PO reagują nerwowymi wyjaśnieniami, czasem groteskowymi, jak wtedy gdy szef klubu Rafał Grupiński wskazuje wyłącznie te okoliczności, które są od partii rządzącej niezależne (ceny benzyny, mrozy), albo mają być wręcz chwalebne (ujawniona wreszcie pasja reformatorska). Naturalnie ta propaganda nie wytrzymuje krytyki, więc pojawiają się też interpretacje bardziej wycieniowane (rzecznik Graś zauważył jednak awantury wokół refundacji leków i ACTA), a nawet formułowane na pewnej kontrze wobec Tuska (kreujący się na specjalistę od  złych wiadomości Jarosław Gowin).

To wszystko  jest jednak szum zewnętrzny. Ważniejsze od tego, czy PO produkuje propagandę jest to, na ile jej liderzy sami w nią uwierzyli.

Z jednej strony są takie odcinki frontu, na których potrafili się wykazać elastycznością. Podzielam w pełni opinię prof. Andrzeja Zybertowicza z dzisiejszego wywiadu w "Fakcie": ACTA to wypadek przy pracy, rządowi nie zależy aby odbierać młodym ludziom igrzyska, czyli dostęp do „darmochy” w Internecie (określenia profesora). -

Myśli pan, że bunt młodych, który trwa, wygaśnie?

– pyta dziennikarka.

Tak, sądzę, że ci ludzie dostaną nowe zabawki

– wyrokuje znakomity socjolog. To dedykuję tym którzy skłonni byli w tych, skądinąd zawinionych przez obecny rząd  demonstracjach, zaczynu jakiejś pokoleniowej rewolucji.

Są i takie punkty, w których rząd ani zamierza, ani nawet może się cofać. Zmiany w listach leków refundowanych, a co więcej w zasadach zaopatrywania się w leki, na przykład przez szpitale, już przyniosły i jeszcze przyniosą masie ludzi niezliczone cierpienia, ale są elementem układanki, której nie można rozmontować bez wielkiej kompromitacji, i zresztą także bez ryzyka finansowego. Tak się składa, że chorzy nie są żadnym lobby.

Ponad konkretnymi przypadkami unosi się pytanie ogólniejsze, jak ten nowy rząd będzie rządzić. Tusk jest człowiekiem inteligentnym i elastycznym, a zarazem wypalonym przez rządzenie i pełnym złych nawyków. To te nawyki kazały mu ułożyć raczej kiepską niż dobrą Radę Ministrów. Choć historia zamętu wobec ustawy lekowej to także historia jego nietrafionej polityki kadrowej – ktoś inny niż Ewa Kopacz mógłby przynajmniej pomóc uniknąć przejściowych kłopotów  z jej wprowadzaniem w życie.

W dawniejszej Tuska optyce naprawianie błędów na przykład takiej Joanny Muchy, a czasem nawet ich nie naprawianie,  to recepta na uprawianie socjotechniki,  w logice złych (lub nieudolnych) bojarow i mądrego cara. W czasach, gdy wiatr wiał w żagle Platformy,  to się generalnie sprawdzało. Teraz może się sprawdzać mniej.

W tej samej logice Tusk rozumował zgodnie z „filozofią wspólnego wózka”. Naród miał trawić PO taką jaką ona jest, z jej średnimi kadrami i coraz większą arogancję, bo to była recepta na integrację obozu, w którym każdy miał swoje miejsce. Dlatego Tusk tak niechętnie wymieniał ministrów, wolał ich raczej publicznie upokarzać, ale trzymać na stanowiskach, to była lekcja i dla samej partii, i dla wyborców.

Teraz w kuluarach  mówi się, że zmiany będą następowały szybciej. Jesienią ofiarą może na przykład paść minister kultury Bogdan Zdrojewski, uczyniony kozłem ofiarny  za sprawę ACTA (choć realne narzędzia aby ten temat w porę wychwycić miał otoczony młodymi doradcami Michał Boni). Ale możliwe, że Tusk  wycofa się nawet i z tej zmiany, choć Zdrojewskiego nigdy nie lubił. Możliwe, że po raz kolejny ulegnie wrażeniu, że nie należy się cofać, bo wtedy wszystko zacznie się pruć, a on sam zostanie przychwycony na przyznaniu się do błędu.

Ta sama logika każe podejmować decyzje , lub raczej trwać w zaniechaniach,  jeszcze bardziej ryzykownych. Fakt, że rzecznik rządu Paweł Graś nie odbiera telefonów od dziennikarzy, a tych bardziej nielubianych obraża na Twitterze nikomu niczym nie grozi. Media już dawno przestały odgrywać rolę głównego pośrednika w relacjach władza-obywatele. Ale gdy ten sam rzecznik  ośmiesza rząd dziwacznymi oświadczeniami? A nawet zostaje przychwycony na fałszywych oświadczeniach? Czy nie ciągnie rządu w dół? Czy fakt, że jest zaufany wystarczy aby go trzymać w roli, która wyraźnie mu nie leży.

Albo trwałość partyjno-medialnej kariery Stefana Niesiołowskiego? Kiedy z szybkością karabinu maszynowego wyrzucał do kamer inwektywy pod adresem polityki PiS, mógł uchodzić za przydatnego. Ale gdy z tą samą zaciętą miną ubliża internautom? Albo oznajmia Polakom z zaciętą miną: referendum w sprawie wieku emerytalnego nie będzie. Staje się symbolem czysto mechanicznej arogancji władzy. A jego akurat liderzy PO mogliby uciszyć jedną rozmową ostrzegawczą, to nie jest Palikot z własnymi aspiracjami. Nie robią tego jednak. Mają wrażenie, że gdy nic u siebie nie zmienią, wszystko szybciej wróci do normy?

A przecież na zdrowy rozum powinni wszystko zmienić. Łącznie z absurdalnym zwyczajem wyjazdów premiera na prawie każdy weekend, kiedy kluczowe nieraz sporawy komentują nie znający jego woli i zdezorientowani ministrowie, a potem wszystko trzeba odkręcać. Kto chce zobaczyć na czym może wyglądać prawdziwe przywództwo, może sobie pójść na film o pani Thatcher, właśnie wszedł na ekrany. Na pewno nie ulega ono zawieszeniu na sobotę i niedzielę.

Najbliższe miesiące pokażą czy filozofia konserwowania „wspólnego wózka” okaże się strategią przewidującą czy samobójczą. A może zostanie ona jednak porzucona? Dziś wszystko możliwe.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych