Nowy trop ws. Gibraltaru. Są świadkowie śmierci Sikorskiego. "Premier unosił się na wodzie. Miał szeroko rozłożone ręce"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Jest szansa na przełom w śledztwie dotyczącym katastrofy gibraltarskiej, w której zginął premier polskiego Rządu na Uchodźstwie gen. Władysław Sikorski. „Rzeczpospolita” opisuje relację dwóch brytyjskich marynarzy, którzy brali udział w akcji ratunkowej na Gibraltarze.

Chodzi o 90-letnich brytyjskich weteranów wojennych Kennetha Brooksa i Sidney’a Knowlesa.

Pierwszy służył na jednostce ratowniczej, która znalazła się na miejscu wypadku sześć minut po katastrofie, drugi był płetwonurkiem, który wchodził do wraku

– zaznacza gazeta.

Knowles wspomina, że „samolot spadł dość blisko brzegu, leżał do góry brzuchem”. Opowiada, że wokół maszyny pływały trzy ciała, w tym ciało gen. Sikorskiego. Weteran wspomina, że zwłoki Sikorskiego unosiły się na wodzie, zwrócone twarzą w dół z szeroko rozłożonymi rękami.

Gdy tam przybyliśmy, przy wraku znajdowała się już inna jednostka ratunkowa. Samolot spadł dość blisko brzegu. Leżał do góry brzuchem. Część wystawała z wody. Wokół pływały jakieś przedmioty oraz trzy ciała. Między innymi, jak się później dowiedzieliśmy, ciało Sikorskiego. Świeciliśmy na nie reflektorem. Polski premier unosił się na wodzie. Twarzą był zwrócony w dół. Miał szeroko rozłożone ręce

– relacjonuje Knowles.

Brytyjczyk służył w armii, jako płetwonurek. Był jednym z ludzi, którym udało się dotrzeć do wnętrza samolotu.

Część ciał była poza samolotem, inne w środku. Do wraku dostaliśmy się przez jeden z boków, który był rozpruty jak puszka. Wewnątrz liberatora była bardzo słaba widoczność. Znajdowało się tam dużo tytoniu, który puścił sok  i zafarbował na brązowo wodę

– relacjonuje Knowles.

Zaznacza, że kierujący akcją oficerowie kazali uczestnikom akcji wydobyć z wraku „bardzo ważne dokumenty".

Rzeczywiście znaleźliśmy w liberatorze jakieś dokumenty, ale były zamoczone i rozmyte. Nie udało nam się natomiast odnaleźć córki Sikorskiego

– opowiada Sidney Knowles.

Drugi z mężczyzn, Kenneth Brooks był z kolei obecny na pokładzie okrętu HSL-181 w momencie, gdy wyciągnięto na niego ciało zabitego polskiego premiera.

Byłem radiooperatorem. Tej nocy przypadał mój dyżur i to ja odebrałem wiadomość o tym, co się stało. Była bardzo krótka. Powiedziano nam, że przy brzegu rozbił się startujący samolot, i rozkazano, abyśmy natychmiast ruszyli na pomoc. W świetle reflektorów zobaczyliśmy wystający z wody kadłub maszyny. Nie uleciała daleko. To mogło być 100, góra 200 metrów od końca pasa startowego

– relacjonuje Kenneth Brooks.

Zaznacza, że w wodzie wokół wraku pływały trzy ciała.

Zwodowaliśmy ponton ratunkowy i za jego pomocą wciągnęliśmy ciała na pokład. Okazało się, że jeden z mężczyzn żyje. Był to czeski pilot Eduard Prchal. Był w szoku. Pozostali dwaj mężczyźni byli martwi. Jednym z nich był Sikorski

– opowiada Brooks.

Marynarz wskazuje, że nie było problemu z identyfikacją polskiego premiera, ponieważ był on osobą znaną publicznie.

Choć od tego wydarzenia minęło 68 lat, cały czas mam ten widok przed oczyma. Ciało generała było mocno uszkodzone w wyniku uderzenia. Nie wyglądał dobrze. Zwróciłem też uwagę, że Sikorski był bez munduru, w samej bieliźnie

– mówi Brooks.

Katastrofa gibraltarska, w której zginął m.in. premier Sikorski, to jedna z największych i najbardziej emocjonujących zagadek w historii Polski. Wokół niej istnieje wiele wątpliwości oraz hipotez. Historycy są podzieleni w jej ocenie. Część uznaje, że był to zwykły wypadek, niektórzy sądzą, że mieliśmy do czynienia z zamachem. Są również hipotezy, że Sikorskiego umieszczono w samolocie już po jego śmierci. Być może odnalezieni Brytyjczycy i ich relacja pomogą nam dowiedzieć się prawdy o tym wydarzeniu.

Jednak w związku z ich wiekiem – Brooks ma dziś 88 lat, a Knowles 90 – IPN prowadzący śledztwo ws. katastrofy musi się spieszyć z ich przesłuchaniem.

Jeżeli ci ludzie byli przy wydobywaniu ciał i widzieli wrak samolotu, to mogą udzielić informacji kluczowych do wyjaśnienia katastrofy

– mówi „Rzeczpospolitej" Jan Ciechanowski, historyk z Londynu i weteran armii Andersa, który w latach 80. razem z wnukiem Winstona Churchilla badał okoliczności śmierci Sikorskiego. Według niego bardzo ważne mogą się okazać „wszelkie informacje dotyczące stanu technicznego wraku oraz obrażeń i zachowania jedynego ocalałego z katastrofy, Pchrala". Przez część badaczy jest on bowiem podejrzany o współudział w ewentualnym zamachu.

Dwóch Brytyjczyków na własną rękę odnalazł Mieczysław Różycki, który zajmuje się prywatnie badaniem katastrof. Do tej pory nikt w Polsce nie wiedział o ich istnieniu. Badacz poinformował o świadkach IPN. Jednak Instytut musi wypełnić szereg formalności, by móc ich przesłuchać.

Obydwaj panowie powinni zostać przesłuchani z zachowaniem wszelkich procedur i na mocy porozumień o współpracy prawnej z państwami, których są obywatelami . To dość skomplikowana operacja

– powiedział „Rz" prokurator IPN Marcin Gołębiewicz, który prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy liberatora.

Zapewnia, że IPN zwróci się do brytyjskich weteranów, jak tylko ustali ich dane.

Więcej w „Rzeczpospolitej”

saż

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych