Smoleńsk: spór polityczny czy metafizyczny. "Uderza także w same podstawy naszego człowieczeństwa"

W ciągu niecałych dwóch lat, jakie dzieli nas od katastrofy smoleńskiej, okazało się, że liczba kłamstw narosła wokół tej sprawy ostatecznie kompromituje postawę tych, którzy nie mieli odwagi sprzeciwić się rosyjskiemu przemysłowi propagandowemu.

Może to wynikać z przyczyn politycznych. Po prostu, obozowi rządzącemu i tej części medialnego mainstreamu, która go wspiera, na rękę było obciążenie odpowiedzialnością za 10 kwietnia prezydenta Lecha Kaczyńskiego i generała Andrzeja Błasika. Martwi świadkowie wydarzenia nie mogą się już bronić, można więc z nimi robić, co się tylko chce. Zwłaszcza że życie toczy się dalej. Należy straszyć społeczeństwo widmem powrotu PiS do władzy. Trzeba się też postarać, aby stosunki polsko-rosyjskie układały się na tyle dobrze, żeby światowa opinia publiczna chwaliła rząd w Warszawie za odpowiedzialną politykę w regionie.

Ale można też na sprawę popatrzeć z innej perspektywy. Takiej, jaką przyjmuje filozof, redaktor naczelny kwartalnika „Kronos”, Wawrzyniec Rymkiewicz, z którym niedawno rozmawiałem. Według niego, w Polsce nie spieramy się w tej chwili o sprawy polityczne, lecz metafizyczne:

„Kłamstwo Smoleńskie stało się kłamstwem metafizycznym; pozbawia nas nie tylko wiedzy o tym, co się wtedy stało, lecz uderza także w same podstawy naszego człowieczeństwa, w reguły, zgodnie z którymi możemy ustanowić naszą wolność”.

Jeśli jednak Rymkiewicz miałby słuszność, to należałoby zupełnie inaczej popatrzeć na kontrowersje wokół formuły „wolnych Polaków” czy pojęcia „drugiego obiegu”. Kontrowersje te okażą się wówczas drugorzędne czy trzeciorzędne, bo mają ścisły związek z bieżącą walką polityczną. W walce takiej chodzi raczej o zwycięstwo, a nie o prawdę. Chyba że jeszcze o co innego...

Zachęcam do przeczytania całości rozmowy z Wawrzyńcem Rymkiewiczem.