Wydarzenie z ostatnich dni - zgoda na pakt fiskalny – to świetny symbol działań polskiego rządu na forum międzynarodowym. Sprawa paktu fiskalnego została rozegrana w typowy dla tandemu Tusk-Sikorski stylu. Słyszeliśmy buńczuczne zapowiedzi, że Polska wytycza drogę Europie, że Unia mówi Sikorskim itp. Potem premier z groźną miną pojechał na szczyt Unii i wrócił zachwycony. Przyznał wprawdzie, że nic nam się nie udało załatwić, ale i tak jesteśmy zadowoleni, więc jest sukces.
Sprawa paktu pokazuje, że krytycy polityki zagranicznej rządu mają rację. Z Polską za rządów Tuska i z samym Tuskiem nikt się nie liczy. Bo i po co. Po co oglądać się na gościa, który w Brukseli słyszy „walcie się”, a potem jedzie do swoich i ogłasza sukces. Tusk zachował się w tej sprawie, jak plemienny idiota, wysłany na negocjacje z wrogami, który wraca i cieszy się z porażki. Tyle tylko, że dziś w Polsce nikt Tuska jako idioty nie traktuje. Niepoważnie traktują go tylko za granicą. Patrząc na sprawę paktu fiskalnego, trudno im się dziwić.
Zgodnie z psychologią, w negocjacjach proponuje się tyle, ile trzeba, żeby osiągnąć cel. Negocjacje z Tuskiem są dziś wyjątkowo łatwe. Bowiem jego głównym zajęciem jest pokazywanie się wśród europejskich elit i zdobywanie ich poparcia dla swojej kandydatury na europejskie stanowiska w przyszłości. Każdą, nawet największą porażkę swojego rządu, będzie w kraju przekuwał na sukces. To oznacza, że dla europejskich elit jest dziś nikim. Z nim nie trzeba się liczyć, ponieważ on liczy na europejskie elity. Siedzi w ich kieszeni, wiążąc nadzieje na polityczną przyszłość z widzimisię unijnych decydentów.
Tusk nie musi się jednak przejmować tym, co powiedzą w Polsce o jego zachowaniu. Sprzyjające media we wszystkim pomogą, dzięki czemu opinia publiczna będzie zachwycona każdym wystąpieniem Tuska na forum UE. Jednak jest mały problem – Angela Merkel, Nikolas Sarkozy, Jose Manuel Barroso nie czytają „Gazety Wyborczej”, nie oglądają TVN. Oni nie karmią się płynącą z nich papką uwielbienia dla Donalda Tuska, nie patrzą na niego jak na męża stanu oraz wielkiego wojownika o polskie interesy. Oni widzą w nim jedynie słabego, pełnego kompleksów człowieka, który nie dorósł do rządzonego przez siebie kraju. Oni widzą, że z Tuskiem można pogrywać, jak się chce. Więc pogrywają. I będą pogrywać, dopóki premier im na to pozwalać. Niestety coraz więcej wskazuje na to, że polski premier będzie pozwalał dopóki wyborcy go nie zmienią…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/126632-tusk-liczy-na-europe-z-nim-nie-liczy-sie-nikt-bo-i-po-co-negocjacje-z-nim-sa-niebywale-latwe
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.