Jan Krzysztof Bielecki: "przesuwamy Polskę z peryferii do centrum Europy"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

Konrad Piasecki: Panie premierze, rozczarowała pana miękkość Donalda Tuska w sprawie paktu fiskalnego?

Jan Krzysztof Bielecki: Nie, panie redaktorze. Uważam, że premier po prostu podjął decyzję...

Ale decyzję szczęśliwą?

On przede wszystkim podejmuje decyzje. Trudne, nie zawsze popularne. Tutaj mieliśmy częściowy sukces, ale premier powiedział też, że nie jesteśmy Wielką Brytanią i trzymamy się wielkiej rodziny krajów europejskich. Sam pakt, to dyscyplinowanie, nie jest dla nas zbyt straszne. Idziemy dalej.

Przed poniedziałkiem mówił pan: "Bez paktu nie umrzemy. Dla obłudy nie ma miejsca". A w gruncie rzeczy pogodziliśmy się z obłudą i takim skazaniem na Europę obrzeży.

Zawsze patrzmy na to, co jest naszą alternatywą. Tutaj alternatywą jest co? Możemy być Wielką Brytanią. Wielką Brytanią nie jesteśmy...

Albo braćmi Czechami możemy być, którzy powiedzieli: "Dziękujemy. Nie podpisujemy".

Bracia Czesi już wielokrotnie robili różne wolty. Obecny prezydent Klaus jest specjalistą w takim robieniu wolt europejskich. Trochę to przypomina taką wałęsologię - jestem za, a nawet przeciw.

Ale trudno też powiedzieć, żeby Czesi na tym jakoś specjalnie źle wychodzili.

No tak. Być może to jest jakiś dodatkowy przykład. Generalnie ma pan tutaj pewne założenie, że dyscyplina fiskalna nie jest zła z punktu widzenia europejskiego, Polska może takie kryteria osiągać i w związku z tym przesuwamy się dalej.

Opozycja mówi: "To rozpaczliwa klęska. Jesteśmy pod stołem. Polska jak służba - doproszona do pańskiego stołu w drodze kaprysu pana".

To jest taki ton wiecznego zgłaszania pretensji, dosyć typowy, a równocześnie niemówienie tego, co się proponuje. U nas bycie w opozycji pozwala wyłącznie na takie permanentne jęczenie lub proponowanie happeningu. Jaka jest alternatywa?

W tym przypadku można było coś zademonstrować. Demonstrujemy coś, nie podpisując paktu, demonstrujemy polski sprzeciw wobec tego, że Europa ugina się w dużej mierze pod żądaniami Francji. W przyszłości wszyscy bardziej liczyliby się z naszymi groźbami.

Tak, ale jeżeli pan będzie wykluczony zupełnie, to jest pytanie, gdzie pan będzie swoje groźby demonstrował. Jak pan widział wypowiedź prezydenta Francji na temat demonstracji czeskiej, to on powiedział w taki bardzo francuski sposób: "Ok. No co? W grudniu mówili tak, teraz mówią inaczej. Ich sprawa". Świat się od tego nie zawali. My przesuwamy Polskę przez te ostatnie 20 lat z jakichś absolutnych peryferii, z kraju, który był za murem berlińskim, do tego centrum Europy i jesteśmy średnim graczem. Może za 5 lat będziemy wielkim graczem.

Jan Krzysztof Bielecki RMF FM, 1 lutego 2012 roku

"U nas bycie w opozycji pozwala wyłącznie na takie permanentne jęczenie lub proponowanie happeningu". Może i tak, ale lepsze to niż ten ocen picu, który - na każdym polu - proponuje nam władza. Bo jak poważnie traktować deklarację o "przesuwaniu Polski z peryferii do centrum Europy" po klęsce brukselskiej? Przecież to jest alternatywna rzeczywistość, prawdziwy drugi obieg myślowy.

Pat

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych