W sprawie ACTA, w przeciwieństwie do Zbigniewa Hołdysa - który tak naprawdę ma na względzie tylko własny interes - jestem zdecydowanym przeciwnikiem tego międzynarodowego porozumienia.
Zagrożenia dla wolności jakie z tego dokumentu płyną, ba, wręcz wylewają się szeroką falą niczym tsunami, są dużo większe niż się to na pierwszy rzut oka wydaje. Premier, który mówi teraz, że sprawdzi każdą literkę w tym całym ACTA, może sobie co najwyżej sprawdzić każdą literkę w tym co napisał Pan Prezydent i ewentualnie poprawić błędy, jeżeli będzie potrafił. Dla bardziej bystrego dziecka jest jasne, że treści zawarte w ACTA dają ogromne pole do nadużyć dla organów ścigania, które z organów ścigania przestępców, powoli stają się organami kontrolowania i ścigania wszystkich obywateli, a za chwile staną się zwykłym narzędziem represji (chociaż już przecież w pewnych przypadkach są) wobec niepokornych, nie poddających się indoktrynacji i uwielbieniu obecnego modelu sprawowania władzy.
Wracając jednak do Hołdysa. On niczemu tutaj nie jest winien. On tylko stara się dbać o swoje interesy. Można odśpiewać Hołdysowi przy tej okazji fragment jego piosenki:
Hej, prorocy moi z dawnych lat, obrastacie w tłuszcz, już was w swoje szpony dopadł szmal, zdrada płynie z ust…,
tylko to nie ma sensu. Hołdys to dziecko systemu, jak wielu artystów (ja też, żeby było jasne), którzy kontestują otaczającą nas rzeczywistość, że niby tacy zbuntowani, ale w rzeczywistości przeciwko niczemu się nie buntują. Nie jest dziwne, że największy boom polskiego rocka miał w Polsce miejsce w latach 80. już po zdławieniu „Solidarności”? Scena rockowa robiła wówczas za „pożytecznego idiotę”, kanalizowała bunt młodych, który dzięki temu nie zwrócił się przeciwko władzy.
Dziś też żyje sobie w symbiozie z systemem przeciwko któremu rzekomo występuje. Stanowi integralny element tego systemu, a nawet staje się mocnym narzędziem represji. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że wprawdzie zgodnie z prawem, ale wg mnie w sposób mocno naciągany, organizacje reprezentujące producentów i artystów muzycznych i filmowych, pobierają opłaty po wielokroć za to samo co już raz zostało sprzedane! Jeżeli w knajpie jest telewizor i radio to można być pewnym, że wcześniej czy później do lokalu zawitają przedstawiciele STOART, ZPAV i ZAIKS - organizacji, które opiniowały ACTA - aby upomnieć się po należną z tytułu publicznego odtwarzania kasę. I nie ma żadnego znaczenia, że w knajpie puszczana jest muzyka z radia, czyli ze stacji, które wspomnianym organizacjom zbiorowego zarządzania już zapłaciły za emisję!
Piętnaście osób słuchających radia indywidualnie sobie w domu lub na spacerze nie równa się tutaj piętnastu osobom słuchającym radia w knajpie. Od tej piętnastki w knajpie będzie pobrany haracz. Tak więc, jeśli słyszysz w knajpie muzykę to nie narzekaj na cenę piwa i nie miej pretensji o to do właściciela knajpy czy barmana. Miej o to pretensję co najwyżej do tego, który głośno postanowił opowiadać o tym jak to jest okradany ze swoich dóbr intelektualnych. I napisz do Hołdysa co o tym myślisz. Tyle tylko, że teraz kiedy Hołdys skasował swój profil na Facebooku, to będziesz mógł sobie pisać co najwyżej na Berdyczów…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/126346-holdys-a-acta-on-niczemu-tutaj-nie-jest-winien-stara-sie-dbac-o-swoje-interesy-hej-prorocy-moi-z-dawnych-lat