Prokuratura prowadząca jeden z wątków ws. katastrofy smoleńskiej poinformowała, że według opinii biegłych uchybienia Biura Ochrony Rządu miały wpływ na obniżenie bezpieczeństwa podczas lotu Prezydenta do Smoleńska.
Prokuratura stwierdziła, że także 7 kwietnia w dniu wizyty premiera Tuska w Katyniu BOR popełnił błędy w zabezpieczeniu. To pewnie stanie się koronnym argumentem, że skoro błędy popełniono przy obu wizytach, to nie można mówić o gorszym traktowaniu śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Musimy jednak pamiętać, że 7 kwietnia razem z Donaldem Tuskiem w Katyniu był także premier Rosji Władimir Putin. Pewne jest, że wówczas zabezpieczenie tych uroczystości było z rosyjskiej strony na najwyższym poziomie. W końcu gdziekolwiek pojawia się premier Rosji, służby rosyjskie działają be zarzutu i dbają o najdrobniejszy szczegół dotyczący bezpieczeństwa Putina i jego gości. 10 kwietnia nie było odpowiednich zabezpieczeń ze strony BOR, a strona rosyjska traktowała uroczystości z udziałem śp. Prezydenta bez należnej rangi.
Od wielu miesięcy w mediach wielokrotnie publikowane były wiarygodne informacje o nieprawidłowym zabezpieczeniu tamtego lotu. Zaprzeczał temu szef BOR, generał Marian Janicki. Ale w swoich zapewnieniach od początku był niewiarygodny. Wiadomo było, że broni własnej skóry, swojego stanowiska. W tej obronie znalazł sojuszników w osobach prezydenta Komorowskiego, premiera Tuska, ministra spraw wewnętrznych Jerzego Millera.
Już dawno szef BOR, generał Marian Janicki powinien zostać zdymisjonowany. Albo gdyby miał oficerski honor sam podał by się do dymisji. Nikt od niego nie wymaga, żeby postąpił tak, jak przedwojenni oficerowie. Przed wojną, oficer, który znalazłby się w takiej sytuacji jak gen. Janicki wybrałby zapewne jedyne honorowe rozwiązanie, które można streścić w słowach: „palnął sobie w łeb”. W tamtych czasach honor oficerski coś jednak znaczył. Dziś znaczy chyba niewiele, skoro gen. Janicki udaje jakby nic się nie stało, a zamiast dymisji, z rąk prezydenta Komorowskiego już po katastrofie smoleńskiej otrzymuje awans na kolejny stopień generalski.
Nie spodziewam się ani po panu Janickim, ani po jego zwierzchnikach honorowych rozwiązań. Nawet, takich które nie wymagają ofiary, tylko dymisji. Oni do takiego zachowania nie są po prostu zdolni.
Opinie ekspertów poważnie podważają też ustalenia komisji Jerzego Millera. Dlatego, że pan Janicki podlegał ministrowi Millerowi. To Jerzy Miller był zwierzchnikiem szefa BOR, więc stojąc na czele komisji badającej przyczyny katastrofy badał także postępowanie podległej mu instytucji. Był w pewnym stopniu sędzią we własnej sprawie. To poważnie podważa jego bezstronność i ustalenia komisji.
W sprawie katastrofy smoleńskiej nagromadziło się już tyle kłamstw, manipulacji, dezinformacji, że trudno spodziewać się, aby ludzie tak postępujący przez prawie dwa lata nagle zachowali się godnie. To po prostu nie w ich stylu. Do badania przyczyn katastrofy potrzebna jest nowa, niezależna komisja.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/126251-gdzie-jest-honor-szefa-bor-generala-janickiego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.