Krzyżowanie Newta na Florydzie. Na odsiecz Herman Cain i Sarah Palin. Specjalnie dla wPolityce.pl - Paweł Burdzy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Ostanie dni przed głosowaniem we wtorkowych prawyborach na Florydzie to wojna totalna przeciw Newtowi Gingrichowi. Jego główny rywal, Mitt Romney robi wszystko, aby zniszczyć kandydaturę rywala raz na zawsze.

Jeśli szukać analogii, to kampania Romneya robi to, co gen. Sherman w swoim słynnym „marszu do morza” w czasie wojny secesyjnej. Chcąc zmusić siły Konfederacji do kapitulacji, jego żołnierze stosowali taktykę „spalonej ziemi”. Na drodze pochodu wojsk federalnych palono wszystkie budynki w jakikolwiek sposób związane z konfederatami a żołnierze Shermana nie pozostawiali za sobą nawet torów kolejowych, okręcając szyny wokół drzew. Działania przyniosły zamierzony skutek – splądrowane Południe wkrótce poddało się.

Postawić nogę na karku Newta

Odpowiednik taktyki Shermana – oczywiście w walce politycznej, bez przelewu krwi – stosuje sztab Romneya. Już nie chodzi o samą wygraną byłego gubernatora stanu Massachusetts – większość sondaży daje mu przewagę od kilku do kilkunastu procent (badania Rasmussen nawet 16 proc. – 44 do 28). Ale jak powiedział anonimowo dziennikarzom jeden z doradców Romneya: - Teraz nie chodzi już tylko o zwycięstwo, ale o zniszczenie Gingricha. I na razie się to udaje.

I niszczenie Gingricha trwa. Na zimno, metodycznie, zgodnie z wytyczonym planem (świetny opis tutaj). Pobudzony dobrym występem podczas dwóch ostatnich debat Romney atakuje rywala o każdej porze i na każdym wyborczym przystanku. Sieci telewizyjne i radiowe są wręcz zapchane negatywnymi reklamówkami (w bitwie w eterze, Romney i jego zwolennicy biją rywala w stosunku 5 do 1). Ludzie Mitta atakują Newta bezustannie w czasie wywiadów telewizyjnych i w internecie, a czwórka kongresmenów jeździ na każdy wiec rywala, aby psuć mu przekaz własnym „spinem”. Wyborcy dowiadują się więc, że Gingrich to „płaczek” (bo narzekał na ostatnie dwie debaty), ma „problemy etyczne” (musiał zrezygnować z funkcji marszałka Izby Reprezentantów „w niesławie”), „lobbysta z Waszyngtonu” udający outsidera i generalnie człowiek niegodny, aby zostać prezydentem.

Sztabowcy Romneya wiedzą, co robią. Liczą, że zdecydowane, kilkunastoprocentowe zwycięstwo na Florydzie, złamie kampanię Gingricha. Luty przedstawia się doskonale: odbędą się prawybory i tzw. caucuses w pięciu stanach (Nevada, Kolorado, Minnesota, Maine i Michigan)   w których Romney powinien wygrać. Do tego kolejna debata telewizyjna – szansa dla biegłego w debatowaniu Gingricha – dopiero 22 lutego. Zgodnie z tym planem, zwycięski w lutym Romney, wygra w większości ze stanów głosujących w tzw. Super-wtorek (6 marca) i zakończy zwycięsko walkę o nominację Partii Republikańskiej. I spokojnie zajmie się Barackiem Obamą.

Newt jak wańka-wstańka

To wszystko ładnie wygląda na papierze, ale jest jedno „ale” – czy Gingrich rzeczywiście się podda. Joe Scarborough, komentator stacji MSNBC a wcześniej kolega Gingricha z parlamentarnych ław napisał, że „tylko trzy rzeczy przetrwają wojnę nuklearną: karaluchy, piosenkarka Cher i Newt Gingrich”. Sam kandydat nie daje bynajmniej za wygraną, deklarując że pozostanie w walce „aż do samej konwencji” w lecie. – Jest powód dlaczego elity z Nowego Jorku i Waszyngtonu są przeciw mnie. Bo to ja dogłębnie zmienię polityczny Waszyngton, podczas gdy Romney będzie tylko zarządzał upadkiem – zadeklarował.

Gingrich wierzy, że partyjny establishment chce go zniszczyć już teraz, gdyż jego poparcie wśród partyjnych dołów, a zwłaszcza zwolenników Tea Party rośnie. W ostatnich godzinach kampanii dostał nie lada wsparcie. Najpierw poparł go były kandydat, czarnoskóry biznesmen Herman Cain (wycofał się z wyścigu w listopadzie). Na pomoc przyszła mu też nieformalna „królowa” Tea Party Sarah Palin. Oskarżając partyjny establishment o próbę „ukrzyżowania Gingricha”, wezwała swoich zwolenników do oddawania na niego głosu.

Jeśli nie masz innego powodu, zagłosuj z gniewu przeciw aparatowi partyjnemu, zagłosuj na Newta. Zrób na złość lewakowi. Niech prawybory jeszcze trwają – apelowała w niedzielnej telewizji Palin, używając nazwy słynnego zespołu „The Rage Against Machine”.

Gingrich wcale nie jest bez szans, jeśli poprą go entuzjaści z Tea Party w całym kraju. Gdy wytrzyma ataki Romneya, może pomyśleć o ubiciu jakieś interesu z pozostałymi dwoma kandydatami: Rickiem Santorum a zwłaszcza z Ronem Paulem. W zamian za ustępstwa programowe, Gingrich mógłby przejąć przynależnych im delegatów i – przy swoich dobrych wynikach w kolejnych prawyborach – próbować wygrać głosowanie na konwencji. Newt już chyba kładzie podwaliny pod takie rozwiązanie: w ostatnich debatach telewizyjnych z wielką rewerencją zwracał się do Rona Paula, podkreślając jak wiele ich łączy (a jeszcze przed miesiącem między obu dżentelmenami szczególnie iskrzyło).

Partia podzielona

Tymczasem walka na Florydzie coraz bardziej rozrywa Partię Republikańską. Konserwatywna publicystka Peggy Noonan zauważyła na łamach „The Wall Street Journal”, że to kolejna odsłona „dawnego sporu pomiędzy oddolnymi aktywistami a establishmentem partyjnym”. Sporu, który rozerwał Partię Republikańską przy nominacji dla Barry Goldwatera w 1964 r. Człowiekiem, który zjednoczył partię był Ronald Reagan, uważany z tego powodu nieomal za świętegp. Nowa odsłona sporu zaczęła się w ostatnich latach prezydentury George’a W. Busha (który rozdął budżet federalny i rozpoczął dwie kosztowne wojny) i trwa właściwie do dzisiaj. „Otwartym pozostaje pytanie czy ten stary podział, stara rana będzie dalej się pogłębiać i stawać się jeszcze bardziej wyraźna” napisała Noonan.

Jest oczywiście człowiek, którego krwawa jatka wśród Republikanów cieszy. To Barack Obama a stan w jakim się znajduje, świetnie oddaje okładka najnowszego „New Yorkera” (w załączeniu). – Zawsze uważałem, że Romney jest słabym kandydatem – powiedział w niedzielę główny strateg prezydenta, David Axelrod. On i jego ludzie w sztabie w Chicago mają pełne ręce roboty: zapewne zgrywają wszystkie negatywne reklamówki bijących się Gingricha i Romneya. Będą jak znalazł na jesienną kampanię Obamy.

Paweł Burdzy z Waszyngtonu

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych