Gdyby rzecz działa się za rządów Prawa i Sprawiedliwości, niejeden socjolog z profesorskim tytułem rozwodziłby się na temat "podskórnej frustracji", "gęstej atmosfery", "poczucia braku perspektyw" - i całej masy innych czynników, które miały pchnąć młodzież do aktywnego sprzeciwu. Dziś tego typu głosów - wyłączywszy polityków opozycji - nie słychać.
Ale pytanie pozostaje, i jest to pytanie ważne: czy masowe protesty w sprawie ACTA są oznaką czegoś więcej, niż tylko - mniej lub bardziej adekwatnego do zagrożenia - alarmu w sprawie swobód obywatelskich, w sprawie zagrożonej, dotąd nieograniczonej swobody w internecie?
Byłem na demonstracji pod przedstawicielstwem Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego w Warszawie - największej w ostatnich 20 latach demonstracji wymierzonej przeciwko regulacji unijnej (do tej pory złe były zawsze władze w Warszawie, Bruksela zawsze w porządku). Protest robił wrażenie - młodzi ludzi wypełnili całą przestrzeń Świętokrzyskiej między Jasną a Nowym Światem. Kilka, może nawet 10 tysięcy osób. Zabawnie przerażeni urzędnicy unijni - nawykli raczej do medialnych pieszczot - z niedowierzaniem zerkali przez przeszklone ściany.
Ale była to młodzież, którą - poza sprawą internetu - niewiele łączy. Całe spectrum - od lewa do prawa. Anarchiści, kibice, narodowcy, palikotowcy, korwinowcy, i - najliczniej obecni - słabo zorientowani w szczegółach sprawy, ale autentycznie zaniepokojeni gimnazjaliści i licealiści. Studentów mało. Obok haseł wolnościowych - spora domieszka retoryki skrajnie lewicowej, potępiającej kapitalizm i wolny rynek. W imię czego, nie bardzo wiadomo.
Do tego - brakuje jakichkolwiek innych sygnałów niezadowolenia. To pokolenie skazane na tzw. umowy śmieciowe, na konfrontację rozbudzonych oczekiwań w sferze konsumpcji z dekadą zaciskania pasa, bezrobocia i zablokowanych kanałów awansu, a nawet z ograniczoną już możliwością emigracji (kryzys także w Anglii). A mimo to wspierające dotąd bardzo lojalnie "system", zarówno w swoich wyborach politycznych, jak i również medialnych.
Czy wyszli na ulice, bo uderzono w centralny nerw ich świata - internet? W nerw, którego są w stanie bronić nawet na siarczystym mrozie, ale jednocześnie nerw, który w jakiejś mierze sprowadza ich świat - nie zawsze, ale często - wyłącznie do konsumpcji kolejnych gigabajtów rozrywki. Który mniejszość angażuje w sprawy publiczne, ale większość od tych spraw skutecznie, już od małego, odciąga.
A może wyszli, bo przeczuwają, że czas się zbuntować przeciwko światu, który w sumie tak niewiele im daje? Nawet jeśli tak, to jest to bunt skłonny do ulegania fałszywym tropom. Bo przecież nic nie wskazuje na to, by ci młodzi ludzie razem z nami zaczęli bronić demokracji i cywilizacji w ramach państwa narodowego - jedynej skutecznej zapory przeciwko wszelkim "izmom". Raczej uderzą w resztki tego państwa w złudnej nadziei, że coś sensownego z tego się wyłoni (wyłoni się więcej eurokratów, którym wygrażali na Jasnej róg Świętokrzyskiej, i jeszcze więcej władzy dla korporacji).
Przy tym wszystkim trzeba pamiętać, że taka skala buntu - socjologicznie patrząc - musi mieć jakieś głębsze podłoże niż sama sprawa, której dotyczy. Zwłaszcza, że podpałką nie były tradycyjne media, raczej łagodzące nastroje i osłaniające władze - te krajowe, i te unijne.
Nie mam jasnej odpowiedzi na pytanie, czy z tego będzie coś więcej, choć dziś wydaje mi się, że jednak nie. Że rzeczywiście coś tam się dzieje, ale jest to tak nieokreślone, tak różnorodne, iż nie przyniesie konkretu, przynajmniej nie szybko. Do tego owo "coś" jest raczej związane ze zmianami cywilizacyjnymi niż z choćby prepolitycznym niezadowoleniem. Na solidniejsze wnioski trzeba poczekać.
Jedno warto jednak podkreślić już dziś: protest uwypuklił centralną, fundamentalną rolę internetu w życiu tak wielu ludzi. To rewolucja, którą niby już wielu opisało, ale której wciąż nie doceniamy. Dopiero widok tych tysięcy na mrozie uświadamia, jak bardzo życie młodego pokolenia toczy się na ekranie komputera.
Zresztą, czy tylko młodego pokolenia?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/126220-czy-protesty-w-sprawie-acta-sa-oznaka-czegos-wiecej-niz-tylko-alarmu-w-sprawie-zagrozonej-swobody-w-internecie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.