Nasz wywiad. Tomasz Kalita, szef Centrum im. I. Daszyńskiego: „Strategicznym celem Platformy było wyeliminowanie SLD z gry. Pełen sukces”

Joanna Miziołek: Od porażki wyborczej już trochę czasu upłynęło, tak samo jak od momentu powstania Centrum Daszyńskiego. Co takiego udało się do tej pory wam zrobić?

Tomasz Kalita, szef Centrum im. Ignacego Daszyńskiego: Nie działamy bezpośrednio dla partii. Jesteśmy klasycznym think-thankiem. SLD może wykorzystywać nasze opracowania, analizy, wszystko co organizujemy. Przeprowadziliśmy analizę porażki Sojuszu w ostatnich wyborach. Ta analiza jest w tym momencie do wykorzystania.

I co wyszło? Jaka jest przyczyna porażki SLD w wyborach?

Oprócz błędów w kampanii wyborczej, walka o wyborcę rozegrała się na poziomie metapolitycznym. Strategicznym celem Platformy Obywatelskiej w ostatniej kampanii wyborczej było wyeliminowanie SLD z gry, tak by nie decydował on o koalicji. Dlatego Sojusz stał się głównym przedmiotem ataku politycznego. Strategia ta przyniosła PO pełen sukces. To była jedna z głównych przyczyn.

Centrum Daszyńskiego, jako think-thank SLD będzie współtworzyło program partii?

Centrum Daszyńskiego nie jest think-thankiem SLD, ale oczywiście nasz dorobek będzie do dyspozycji władz partii. Zabieramy się ostro do roboty. Będziemy szukać odpowiedzi na najistotniejsze pytania dotyczące przyszłości. Już w lutym rozpoczynamy dyskusję o programie ekonomicznym. Chcemy zadać pytanie nie o przyczynę kryzysu gospodarczego, tylko o to jak z niego wyjść i jak po nim będzie wyglądał świat. W marcu z kolei zorganizujemy wielką sesję przypominającą postać Ignacego Daszyńskiego w polskiej polityce. Postać zapomnianą. Jednego z bohaterów polskiej niepodległości i historycznego lidera lewicy. W pracy Centrum będziemy koncentrować się wokół trzech zagadnień: polityki, społeczeństwa i ekonomii.

W którą stronę powinien iść Sojusz? Już teraz widać, że nie chcecie się radykalizować światopoglądowo, więc co?

SLD powinien być lewicą społeczną. Rząd Platformy nie daje żadnej odpowiedzi, jak wyjść z kryzysu gospodarczego i jak łagodzić jego skutki. Dodatkowo szykuje cięcia w budżecie państwa i wydłużenie wieku emerytalnego. Po tej reformie bylibyśmy jednym z krajów w Europie w którym pracowałoby się najdłużej. A tempo tych zmian jest szokujące. Co cztery miesiące wiek emerytalny byłby wydłużany o jeden miesiąc. Nigdzie w Europie tak się nie dzieje. To bardzo poważna reforma i wymaga równie poważnej debaty. Fundament dla lewicy to kwestie socjalne, choć absolutnie nie wolno rezygnować z kwestii światopoglądowych.

I tym ratunkiem dla lewicy ma być Leszek Miller?

Leszek Miller ma niesamowity atut. Był już premierem, wyprowadzał twardą ręką kraj z kryzysu finansowego i jest na tym polu bardzo wiarygodny. Jest człowiekiem na trudne czasy. To jest dziś jedyny lider, który może odpowiedzieć na pytanie w jaki sposób wyprowadzić Polskę z kryzysu.

Wyprowadzać Polskę z kryzysu ma Marek Dyduch, Mariusz Łapiński, Lech Nikolski? Odmłodzenie się nie udało, więc wrócili starzy działacze, umoczeni w aferach?

Nie. Zaprzeczeniem tej tezy jestem ja, ponieważ wciąż aktywnie funkcjonuję w SLD. Jestem szefem doradców Leszka Millera. Nie jest tak, że szef Sojuszu słucha tylko i wyłącznie polityków starszego pokolenia. Wróciło wielu doświadczonych polityków i to jest pozytywny proces. Najważniejsze jest to, żeby SLD się zjednoczyło. Aby wszystkie różniące się ze sobą osoby, frakcje zaczęły na nowo ze sobą współpracować. Sojusz trzeba skonsolidować. I to udaje się Leszkowi Millerowi.

A młodzi muszą się dopominać o audiencje u szefa Sojuszu? Bo podobno Napieralski z Olejniczakiem prześcigają się w odwiedzinach gabinetu Millera.

Oj, bez przesady. To nie jest tak. Napieralski i Olejniczak po prostu chcą też być wysłuchani. Nikt się nie ściga. Panowie ze sobą dobrze współpracują.