Budżet przyjęty. Tusk: chcemy chronić Polaków przed cierpieniem. Kaczyński: skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP / Grzegorz Jakubowski
Fot. PAP / Grzegorz Jakubowski

35 miliardów złotych zabraknie w tegorocznym budżecie. Wydatki mają wynieść nie więcej niż 328,7 mld zł, a dochody 293,7 mld zł. Posłowie głosowali nad 350 poprawkami. Przyjęto zaledwie sześć z nich. Wszystkie zgłosiła Platforma Obywatelska.

Wśród nich znalazła się m.in. dotycząca 300 zł podwyżki dla służb mundurowych: strażaków, funkcjonariuszy BOR, Straży Granicznej i Służby Więziennej. Środki na ten cel mają pochodzić z rezerwy na przeciwdziałanie i usuwanie skutków klęsk żywiołowych. Jeśli środki z tej rezerwy nie zostaną wyczerpane, podwyżki zaczną być wypłacane 1 października 2012 r.

Założono zamrożenie płac budżetówce i waloryzację od marca emerytur i rent. We wrześniu podwyżkę mają dostać nauczyciele - 3,8 proc.

Na koniec roku wzrost gospodarczy ma wynieść 2,5 proc., inflacja 2,8 proc., a bezrobocie 12,3 proc.

Według premiera Donalda Tuska, ten budżet „potwierdza wartość koalicji”:

Zawsze głosowanie nad budżetem jest takim bardzo poważnym testem. Po drugie zbudowaliśmy kolejny w trudnych czasach budżet zrównoważony, w tym sensie, że wypełniający w czasach kryzysu dwie największe potrzeby, czyli bezpieczeństwo finansowe państwa - tak, żeby Polsce nie groził żaden czarny scenariusz - oraz decyzje, które chronią ludzi przed nadmiernym drenarzem kieszeni.

Chcemy chronić Polskę – bez żadnych radykalnych ruchów – tak, aby ludzie nie ucierpieli nawet wtedy, gdy musimy podejmować trudne decyzje.

Jak dodał, jest dla niego ważne, że budżet został uchwalony "w momencie symbolicznym", gdy opublikowano dane dotyczące m.in. wzrostu PKB w 2011 roku - według GUS wyniósł on 4,3 proc.

Wtedy, kiedy planowaliśmy zeszłoroczny budżet i zakładaliśmy 3,5 proc. wzrostu, to na głowę ministra Rostowskiego spadły gromy ze strony opozycji i niektórych ekspertów, że przesadnie optymistycznie prognozujemy wzrost. Okazało się, że ta prognoza - tak jak obiecał minister Rostowski - była konserwatywna, czyli powściągliwa i ostrożna.

- dodał premier. Według lidera opozycji Jarosława Kaczyńskiego, ustawa budżetowa jest złą, ale "na miarę tego rządu, na miarę jego nieporadności, na miarę tej dziwnej sytuacji".

Bo skoro w zeszłym roku wzrost PKB to 4,3 proc. - no nie chciałbym tego kwestionować, bo nie mam żadnych przesłanek, żeby to kwestionować - to trzeba zadać takie pytanie: skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle?

Zdaniem prezesa PiS, budżet jest "niesprawiedliwy i całkowicie pozbawiony jakiejś idei".

Poza tą jedną: nie przekroczyć 55 proc. (w relacji długu publicznego do PKB). Przy czym to jest idea o tyle oderwana od rzeczywistości, że mamy tę sferę kreatywnej księgowości, która na pewno sięga jakiegoś tam znaczącego procentu naszych długów.

W związku z tym upieranie się przy tym, że to 55 proc. nie zostało przekroczone, nie jest akceptowane.

No choćby poza Polską, gdzie na przykład Eurostat ocenia to inaczej.

Przyjętym przez Sejm projektem w lutym zajmie się Senat. Na początku marca ustawa budżetowa powinna trafić do prezydenta.

znp, PAP

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych