Wbrew obiegowym opiniom Parlament Europejski nie głosował do tej pory w sprawie ratyfikacji porozumienia ACTA. Postępowanie w tej sprawie dopiero się rozpoczyna. 29 lutego 2012 poseł-sprawozdawca Kader Arif będzie wraz z przedstawicielami Grup Politycznych prezentował swoje stanowisko w sprawie ACTA na forum Komisji Handlu Międzynarodowego PE. To będzie pierwsza wymiana poglądów w sprawie ostatecznego stanowiska Parlamentu wobec ratyfikacji. W tym samym czasie przygotowane będą opinie w Komisjach: Przemysłu, Rozwoju, Prawnej i Wolności Obywatelskich. Wszystkie one złożą się na raport, który Parlament Europejski być może zdąży przyjąć przed tegorocznymi wakacjami.
24 listopada 2010 Parlament Europejski przyjął natomiast niewiążącą rezolucję dotyczącą stanu negocjacji nad ACTA. Jej autorami byli posłowie konserwatywni (EKR) i chadeccy (EPP), grup politycznych do ktorych należą posłowie PO i PiS. Wcześniej odrzucono rezolucję przedstawioną przez europejską lewicę (socjalistów, komunistów, zielonych i liberałów), której politycznym celem było zamrożenie procesu negocjacji ACTA i podniesienie roli instytucjonalnej Parlamentu Europejskiego ponad rozstrzygnięcia traktatu lizbońskiego, który akurat w obszarze umów handlowych daje Parlamentowi znacząco więcej kompetencji.
Przyjęta rezolucja wnosi szereg zastrzeżeń do porozumienia ACTA, choć faktycznie nie neguje go w całości. Chociażby dlatego, że dotyczy wielu innych spraw niż ochrona praw autorskich w środowisku cyfrowym.
Zgodnie z oczekiwaniami, podkreślano w przyjętej rezolucji, że ACTA, jako umowa „dotycząca wyłącznie środków egzekucyjnych”, nie może tworzyć nowych praw własności intelektualnej.
Parlament Europejski - czytamy w punkcie 6 rezolucji - podkreśla, że ACTA nie zmieni dorobku prawnego UE w zakresie egzekwowania praw własności intelektualnej, ponieważ przepisy prawne UE są już znacznie bardziej zaawansowane niż obecne normy międzynarodowe, a zatem umowa stanowi okazję do wymiany najlepszych praktyk i wytycznych w tej dziedzinie.
Co do zmian, jakie w ramach ACTA mogą zajść w przyszłości, to posłowie podkreślili, że
że każda decyzja podjęta przez Komisję w ramach komisji ds. ACTA musi mieścić się w zakresie wspólnotowego dorobku prawnego i nie może jednostronnie zmieniać treści ACTA; uważa zatem, że wszelkie proponowane zmiany ACTA musiałyby zostać przyjęte przez Parlament i Radę zgodnie z art. 207 i 218 TFUE. (pkt. 13).
Z kolei w punkcie 14. PE
wzywa Komisję do potwierdzenia, że wykonywanie ACTA nie będzie miało wpływu na prawa podstawowe i ochronę danych, na bieżące działania UE zmierzające do harmonizacji środków wykonawczych w dziedzinie ochrony praw własności intelektualnej ani na e-handel.
W Preambule zwracaliśmy też uwagę, że PE ma
na uwadze, że każde porozumienie osiągnięte przez UE w sprawie ACTA musi być w pełni zgodne ze wspólnotowym dorobkiem prawnym i że odnosi się to szczególnie do nałożonych na UE zobowiązań prawnych dotyczących prywatności i ochrony danych, ustanowionych przede wszystkim w dyrektywach 95/46/WE i 2002/58/WE oraz w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Trybunału Sprawiedliwości.
Była to istotna, choć nie jedyna przesłanka szerokiego poparcia dla tej rezolucji w ławach europejskiej prawicy, także wśród polskich posłów do Parlamentu Europejskiego z EPP i EKR.
Mimo to na gruncie prawa polskiego ACTA przedstawia kilka problemów, nad którymi warto się pochylić.
W zasadniczej części dotyczą one art. 27 ACTA, gdzie pozostawione są daleko idące luzy interpretacyjne, które mogą skutkować presją na zmianę legislacji krajowej w przyszłości w potencjalnie niepożądanym kierunku. Cóż ma, bowiem oznaczać zapis art. 27 pkt. 3 mówiący o tym, że
każda strona dąży do wspierania wspólnych wysiłków przedsiębiorców na rzecz skutecznego zwalczania naruszeń praw związanych ze znakami towarowymi, praw autorskich lub praw pokrewnych (...)
Punkt 4 tego samego artykułu idzie jeszcze dalej. Stanowi o możliwości ustanowienia przepisów zgodnie, z którymi państwo ma prawo przekazywać dane abonentów przedsiębiorcom, którzy mają podejrzenie, że konto danego użytkownika było wykorzystane do naruszenia ich praw.
Ponadto wyjaśnienia wymagają relacje polskiego prawa autorskiego do ACTA w obszarach takich jak prywatny użytek, ściganie z urzędu określonych przestępstw, czy zakres penalizacji naruszeń praw autorskich. Umowa jest w tych obszarach dość ogólna, a jej przyjęcie będzie oznaczało jej prymat wobec polskich ustaw. To nie buduje pewności obrotu prawnego w Polsce ani pewności, co do zakresu praw obywateli.
Osobnej dyskusji wymaga trend globalny, który zakłada coraz większe zaprzęgnięcie organów państwa w ściganie i karanie czynów godzących w prawa autorskie. Ich właściciele powinni chyba w większym stopniu ponosić trudy egzekwowania swoich praw w drodze cywilnej. Ale o tym nie zdecydujemy przy okazji debaty ratyfikacyjnej ACTA.
Z całą pewnością ACTA nosi ze sobą problemy prawne, które powinno się rozwiązać przed podjęciem decyzji ratyfikacyjnej w polskim Sejmie.
Przyjęcie lub bardziej dziś prawdopodobne odrzucenie umowy ACTA w Parlamencie Europejskim bedzie dotyczyło tych części umowy, która wchodzi w zakres kompetencji UE. Jednak to polski Sejm będzie decydował o ratyfikacji umowy w obszarach, które leżą poza kompetencją unijną, w szczególności dotyczących prawa karnego.
To z podziału kompetencji między Unię, a państwa członkowskie bierze się podwójna ścieżka ratyfikacji.
Jeśli rząd chce realnego wyłączenia tych części ACTA, które odnoszą się do najbardziej kontrowersyjnego art. 27 ACTA, musi próbować użyć zastrzeżenia traktatowego w formie protokołu. Klauzule, o których wspominają przedstawiciele rządu, mają charakter interpretacyjny, ważny dla orzecznictwa międzynarodowego w sporach, które mogą powstać na gruncie tego traktatu. Protokół ma moc wiążącą, równą samemu tekstowi traktatu. Analogicznie do tzw. protokołu polsko-brytyjskiego, jaki złożono do Karty Praw Podstawowych przy okazji ratyfikacji traktatu lizbońskiego. Pozostaje otwartym pytanie, czy inne strony zgodzą się na polskie wyłączenia, jeśli pójdą one naprawdę daleko? Mogą być one skutecznie oprotestowane.
Uważna praca nad zredagowaniem takich zastrzeżeń traktatowych będzie zdecydowanie bardziej produktywna niż z jednej strony straszenie internautów stanem wyjątkowym, a z drugiej opowiadaniem, że ACTA to cenzura, niedostępność leków, czy żywności.
Prawodopodobnie jest jednak już o wiele za późno na takie pragmatyczne rozwiązania. Rząd zbytnio ufając amerykańskiej, bardzo dyskretnej taktyce negocjacji w tej sprawie nie tylko strzelił sobie w stopę w planie politycznym. ACTA przypuszczalnie właśnie idzie na dno wraz z potrzebnymi Europie rozwiązaniami w obszarze ochrony własności intelektualnej, w tym ochrony oznaczeń pochodzenia geograficznego, które nie mają nic wspólnego z wolnością Internetu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/126103-wbrew-obiegowym-opiniom-parlament-europejski-nie-glosowal-do-tej-pory-w-sprawie-ratyfikacji-porozumienia-acta