W USA nie mówią o ustaleniach ws. gen. Błasika. Rosyjskie kłamstwo poszło w świat. Polska prawda na razie się nie przebiła

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Wikipedia
Fot. Wikipedia

Informacji o tym, że generała Błasika nie było w kokpicie samolotu, który się rozbił w Smoleńsku, nie widziałem w żadnej amerykańskiej prasie czy telewizji

– mówi w „Naszym Dzienniku” prof. Zbigniew Dybczak, mieszkający w USA.

Rozmówca „ND” przyznaje, że dziwi go cisza na ten temat, jaką widzi w mediach:

Żadna ze stacji telewizyjnych, jak chociażby CNN czy FOX, nie mówiąc o pozostałych, nie wspomniała nawet, że były jeszcze jakieś dalsze ustalenia czy że jakieś nieznane fakty wychodzą na jaw. Nie wiem, dlaczego istnieje taki brak informacji, nawet nie mówi się tu o raporcie Millera. Niestety, w świat poszedł tak naprawdę tylko kłamliwy raport MAK. Tak jakby nikt w Stanach nie śledził bieżących informacji.

Dybczak zaznacza jednak, że w siłach NATO nikt nie brał za pewnik rosyjskich tez z raportu MAK. Wskazuje on, że zarówno gen. Błasik, jak i polskie lotnictwo cieszy się w Sojuszu uznaniem

Oficerowie NATO od początku nie wierzyli w to, co Rosjanie mówili na temat gen. Błasika, bo był on bardzo szanowany w NATO, jak w ogóle całe polskie lotnictwo. Cały czas dobrze wypowiadają się również na temat szkolenia polskich pilotów. Wydaje mi się, iż argumentowanie przez komisję Millera, że w polskich Siłach Powietrznych były braki szkolenia i pochopne rozwiązanie specpułku wiele nie pomogły nam w budowaniu obrazu naszego lotnictwa na świecie, lecz dużo napsuły

– tłumaczy.

Szansą na przełamanie kłamstw rosyjskich powtórzonych przez komisję Millera jest dziś ekspertyza krakowskiego instytutu na temat zapisów rejestratorów lotu Tupolewa oraz analiza przygotowana przez prof. Biniendę.

Zdaniem Dybczaka, wyniki prac krakowskiego Instytutu im. Sehna mają bardzo dużą wagę, wywracają one bowiem tezy przedstawione przez komisję Jerzego Millera.

Przecież na obecności gen. Błasika w kokpicie Tu-154M oparto raporty MAK i Millera. Dowodzono, że obecność dowódcy Sił Powietrznych wywierała presję na pilotów, żeby ci za wszelką cenę lądowali w Smoleńsku, mimo złych warunków atmosferycznych. Ta teza naciskowa upadła

– wskazuje profesor.

W jego ocenie w związku z ustaleniami krakowskiego instytutu należy obecnie „szczególną uwagę poświęcić rozmowom kontrolerów z Siewiernego z Moskwą”.

Dybczak pytany, czy w mediach amerykańskich można było przeczytać coś o analizie przygotowanej przez prof. Biniendę, która podważa ustalenia rosyjskiej i polskiej komisji, mówi, że „w prasie pojawiła się jedynie wzmianka o tych badaniach”.

Szczerze mówiąc, gdybym w internecie nie śledził prasy polskiej, niewiele bym wiedział na temat tych badań. A są one bardzo ważne, bo potwierdzają jedynie to, o czym wielu już mówiło wcześniej, że samolot, gdyby się nawet zderzył z brzozą, to nie straciłby skrzydła i nie uległby tak strasznej destrukcji. Sądzę, że analiza profesora Biniendy jest trafna. I dowodzi, że premier Tusk i minister Miller powinni teraz tym bardziej zwrócić się do NATO z prośbą o ustanowienie międzynarodowej komisji w związku z nowymi badaniami i faktami

– tłumaczy Zbigniew Dybczak.

Zdaniem rozmówcy „Naszego dziennika”, obecnie należy jak najszybciej doprowadzić do powstania międzynarodowej komisji, która miałaby wyjaśnić przyczyny tragedii z 10 kwietnia.

To pan Tusk i pan Miller powinni dołączyć do tych głosów, że jednak komisja międzynarodowa powinna zbadać tę katastrofę. Dziwi mnie to, że ci panowie nic na ten temat nie mówią, a raczej starają się przejść nad tym do porządku dziennego. Jeśli uważają, że informacje, które podała prokuratura, nic nie zmieniają w ich raporcie, to znaczy, że sami zaprzeczają wnioskom ekspertów z Instytutu Sehna. Według mnie, po takiej ekspertyzie polska komisja powinna zwrócić się chociażby do krajów NATO, swoich partnerów, żeby pomogli w poznaniu prawdy o tym, co się stało 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku. Nie wiem, niestety, na ile można liczyć w tej sprawie na prezydenta Obamę, czy on się tym w ogóle interesuje, bo znany jest - jak nasi rządzący w Polsce - z naiwnej wiary w to, co mówią Rosjanie

– zaznacza profesor.

Ze słów prof. Dybczaka wynika to, o czym część komentatorów mówiła od dawna. Przez zaniedbania polskich władz, w tym premiera Donalda Tuska, to Rosjanie kształtują międzynarodowy obraz katastrofy smoleńskiej. Choć dziś już wiadomo, że tezy MAK są kłamliwe, a prace Komitetu nierzetelne, minie zapewne wiele lat, nim prawda dojdzie do opinii publicznej zarówno w kraju, jak i za granicami. Nie mamy jednak złudzeń, że w końcu prawda zwycięży.

Cały wywiad z "Naszym Dzienniku".

saż

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych