Dla wszystkich Państwa, jedyne w swoim rodzaju, małe ćwiczenie z manipulacji medialnej: czwartkowa „Gazeta Wyborcza” opublikowała, jako jedna z sześciu europejskich gazet, wywiad z kanclerz Angelą Merkel na temat przyszłości Europy. Wywiad ukazał się równolegle we wszystkich tytułach: włoskim, hiszpańskim, brytyjskim, niemieckim, francuskim i polskim.
I oto mała niespodzianka. Porównajmy fragment wywiadu w wersji „Le Monde” i „Gazety Wyborczej”.
„Le Monde”:
Le ministre polonais des Affaires étrangères Radoslaw Sikorski a dit craindre davantage une Allemagne inactive qu'une Allemagne qui dirige. Les Allemands en font-ils assez ?
Je suis tout d'abord très contente que ces propos du ministre polonais expriment une grande confiance. Cela prouve à quel point nos relations ont évolué positive¬ment. Disons de manière générale que l'Allemagne est un grand pays européen et qu'elle assume la responsabilité qui en découle. D'un autre côté – et j'insiste sur le fait que je ne vise pas la Pologne en disant cela –, il arrive que quelqu'un demande à quelqu'un d'autre de diriger les affaires pour ne pas avoir à prendre lui-même de responsabilités, et ce parce qu'il sait bien que le leadership est toujours synonyme de risque. L'Allemagne ne craint pas de prendre des risques pour la bonne cause, mais nous devons avant tout nous accorder en Europe sur une voie commune.
Co się tłumaczy na polski:
Polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział, że bardziej obawia się bezczynności Niemiec niż ich aktywności. Czy Niemcy robią wystarczająco dużo?
Cieszy mnie przede wszystkim, że te słowa polskiego ministra wyrażają duże zaufanie. To pokazuje, jak pozytywnie rozwinęły się nasze stosunki. Podkreślam generalnie, że Niemcy są wielkim europejskim krajem i poczuwają się do odpowiedzialności z tym związanej. Z drugiej strony - podkreślam, że nie mówię tu konkretnie o Polsce - zdarza się, iż ktoś wzywa innego do przewodzenia, dlatego, że sam nie chce brać odpowiedzialności, a to dlatego, że przywództwo jest zawsze synonimem ryzyka. Niemcy nie unikają podejmowania ryzyka w imię słusznej sprawy, ale w Europie musimy się przede wszystkim porozumieć, dokąd zmierzamy.
A teraz ten sam fragment w wydaniu „Gazety Wyborczej” („Duży Format” - dodatek „Europa”, 26.01.2012, s.5):
Polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski powiedział, że bardziej obawia się bezczynności Niemiec niż ich aktywności. Czy Niemcy robią wystarczająco dużo?
Cieszy mnie przede wszystkim, że te słowa polskiego ministra spraw zagranicznych wyrażają duże zaufanie. To pokazuje, jak pozytywnie rozwinęły się nasze stosunki. Niemcy nie unikają podejmowania ryzyka w imię słusznej sprawy, ale w Europie musimy się przede wszystkim porozumieć, dokąd zmierzamy.
Widzicie Państwo różnicę?
Pytanie brzmi: dlaczego „GW” usunęła dwa zdania z wypowiedzi pani kanclerz? Czy czytelnicy "Gazety" są przez nią manipulowani, czy też robi się to dla ich dobra, żeby nie burzyć im logiki stworzonego sztucznego obrazu rzeczywistości, w której Nasza Pani Kanclerz nie może krytykować (nawet pośrednio) Naszego Kochanego Ministra albo wyrażać się wprost o sile Niemiec i ich aspiracjach przywódczych. Przecież tego typu zdania może co najwyżej wyrażać oszołomstwo PiSowskie.
Na wszelki wypadek i na całe szczęście, czytelnicy „GW” będą mogli spać spokojnie bez żadnych dylematów. Sprawny cenzor wyciął im niepokojące treści.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/126076-dlaczego-gazeta-wyborcza-usunela-dwa-wazne-zdania-z-wypowiedzi-pani-kanclerz-angeli-merkel