Zaremba: a oni w "Wyborczej" dalej swoje. Fachowcy już wszystko w sprawie Smoleńska zbadali. W jaki sposób?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

"Jest przy tym głęboko przekonany, że to dwaj profesorowie z Ameryki, którzy do wraku Tupolewa nawet się nie zbliżyli, są znacznie bliżsi prawdy niż eksperci z komisji Jerzego Millera, którzy na miejscu katastrofy byli, przebadali wrak, odsłuchali nagrania z czarnych skrzynek, przesłuchali setki świadków itd"

- tymi słowami Krystyna Naszkowska z Gazety Wyborczej gani bardzo spokojnego posła PiS Andrzeja Dudę.

W ostatnią sobotę Wyborcza zarządziła piórem Piotra Stasińskiego koniec debaty o Smoleńsku. Bo zwykły Polak nie ma kwalifikacji aby się nią zajmować. Po czym każdego dnia na stronie Wyborcza.pl,  a często i w papierowej wersji gazety, ukazują się na smoleńskie tematy komentarze tak znamienitych znawców spraw lotniczych jak Agata Nowakowska,  Agnieszka Kublik,  a teraz także Krystyna Naszkowska, którzy na wyścigi sprawą się zajmują.

Mogą naturalnie powiedzieć: my tylko przypominamy aby szanować fachowców. Rzecz tym, że morał z historii obecności w kokpicie generała Błasika nie dotyczy tylko sporu o tak zwaną teorię nacisków. Otóż tych kilkunastu ekspertów podpisało się pod opinią nieudowodnioną, więc nieprawdziwą. Na podstawie przesłanek, których sami nie potrafią dziś sensownie bronić. A przecież do ostatniej chwili słyszeliśmy: najpierw, że rozpoznano głos , potem że dowodem jest ułożenie ciał, wreszcie, że przecież słyszymy "kilkanaście rożnych głosów", a kokpit (który nie przetrwał katastrofy) był "salą konferencyjną".

Dziś rzecznicy tezy o Błasiku w kokpicie przypominają znanego niegdyś polityka SLD Danutę Waniek, która już po orzeczeniu Sądu Najwyższego, że Aleksander Kwaśniewski nie jest magistrem, dowodziła, że ona nadal "wierzy Olkowi".  Krystyna Naszkowska chce wierzyć "fachowcom".

Ale czy jest naprawdę pewna, że członkowie komisji Millera badali wrak, przesłuchali setki świadków itd? Przypominam dla przykładu, że komisja Millera nie miała w ogóle prawa nikogo przesłuchiwać, a udział polskich prokuratorów  w przesłuchaniach dotyczył tylko tych osób, których Rosja przesłuchać pozwoliła. Czy rozmawiano z tymi, którzy podejmowali realne decyzje, czyli byli na drugiej końcówce gorącej linii z kontrolerami lotu? Jestem ciekaw, czy pani redaktor, znakomita specjalistka od spraw rolnych, jest w stanie odpowiedzieć mi na to pytanie.

A jak wyglądały owe oględziny wraku? Kto je przeprowadzał? Akredytowany Klich? Polscy prokuratorzy? Członkowie komisji? Czy pani redaktor jest w stanie choć w przybliżeniu te czynności opisać? Po historii z odtwarzaniem losów generała ja w każdym razie nie przyjmę na wiarę oświadczenia typu: przecież eksperci coś miarodajnie zbadali. 

Redaktor Naszkowska ma rację w jednym: po pierwszej strasznej wpadce, temu gremium nie będziemy już wierzyli w niczym - i to jest destrukcyjne. Ale jaka jest na to rada? Że to oznacza w praktyce pata? Oznacza. Ale to nie my wymyśliliśmy tę sytuację. I nie my ją dziś autoryzujemy.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych