Prof. Krasnodębski w "Fakcie": Potrzebna międzynarodowa komisja badająca 10/04/10. "Ta sprawa żżera nasze państwo"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

W dzisiejszym "Fakcie" ważny wywiad z cenionym komentatorem polskiego życia publicznego, socjologiem, profesorem Zdzisławem Krasnodębskim. W rozmowie z red. Dorotą Łosiewicz socjolog stwierdza, podsumowując niby-śledztwo smoleńskie, że w ten sposób "posyłamy w świat komunikat, że w niewyjaśnionych okolicznościach mogą ginąć najważniejsze osoby w państwie i ta sprawa może pozostać w zawieszeniu". To zaś, jego zdaniem, zachęcać terrorystów do podobnych aktów.Dlatego tak duże znaczenie mają ujawnione ostatnio manipulacje wokół raportu MAK i potem komisji Millera. Niestety, to nie przebija się do opinii międzynarodowej. - Europejskie gazety w ogóle o tym nie piszą, choć nasz rząd mógłby tu sporo zrobić - mówi profesor. Dodaje: 

Mógłby np. przygotować oświadczenie w tej sprawie dla mediów zagranicznych. Mógłby zorganizować konferencję, np. dla zagranicznych korespondentów, na której przedstawiono by nowe fakty, zrelacjonowano dotychczasowe ustalenia, etc.

(...)  Ta sprawa dokonuje erozji naszego państwa, zżera je. Niszczy polską demokrację. Skoro pomimo takiego kłamstwa dostaje się awans, to znaczy, że w Polsce nikt za nic nie odpowiada. Tuż po katastrofie słyszeliśmy, że państwo zdało egzamin, to po prostu kpina. Stan naszego państwa najlepiej widać było ostatnio po ataku hakerów na strony rządowe. Jego instytucje nie działają. W sytuacjach zagrożenia Polska jest zupełnie bezsilna. Demokracja jest w kiepskim stanie, a obywatele niemal nie chcą mieć wpływu na to co się dzieje. Udało się ich wprowadzić w taki mechanizm psychologiczny, że mimo faktów, ciągle są liczni Polacy, którzy do upadłego będą podtrzymywać wersję, że to pijany generał zmusił pilotów do lądowania.

Profesor Krasnodębski podkreśla, że Smoleńsk to ważna sprawa zasługująca na poważne potraktowanie:

W dużym kraju, który jest ceniony w świecie i strukturach zachodnich, należy do UE i do NATO ginie prezydent, jego żona, dowództwo armii, szef NBP i wielu innych znaczących polityków. I co? I cała sprawa prowadzona jest tak, jakby to był jakiś zupełnie nieznaczący epizod. To przecież ma znaczenie dla kwestii bezpieczeństwa państwa i całego regionu. Dlatego powinna powstać komisja międzynarodowa. To zmieniłoby atmosferę w tej sprawie

W ocenie rozmówcy "Faktu" brak takich działań wynika z tego, że "ludzie, którzy rządzili gdy doszło do katastrofy, bronią głównie własnego interesu, a nie interesu państwa".

Wszystko to, co działo się po katastrofie też było tragedią Polski. Minister Spraw Zagranicznych od razu rozpropagował wersję, którą przedstawili Rosjanie, skwapliwie zgadzał się z nią także polski akredytowany przy MAK Edmund Klich. Jednocześnie polską opinię publiczną, prasę, media wprowadzono w taki stan, który utrudniał domaganie się prawdy.

Ludzie żądający lepszego śledztwa, prawdy byli obrażani, publicznie atakowani. Jak na tych spod krzyża, zrobiono nagonkę, łącznie z fizyczną przemocą. Z tego stanu podziału bardzo trudno wyjść. (...) Mamy sygnały, że prokuratorzy czy eksperci, którzy zajmowali inne stanowisko od oficjalnego, byli wypychani ze śledztwa. Dziwi reakcja na badania polskich niezależnych ekspertów. (...) Przypomnijmy sobie, że premier Tusk złożył obietnice, że śledztwo będzie rzetelne i otwarte dla opinii publicznej.

- Ta obietnica została złamana. To powinno go politycznie zdyskwalifikować - podkreśla socjolog.

gim, źródło: Fakt

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych