"Zapewne, że gdyby nasi ojcowie chcieli sobie zapewnić spokój, mogli to osiągnąć, stając się potulnymi niewolnikami cara"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Po upadku powstania 1830-31 Moskale odebrali wolność narodowi, dokładając zarazem wszelkich starań, by Polska już nigdy nie odżyła, jako naród i państwo. Robiono wszystko, by zatrzeć samą nazwę Polski i by naród zapomniał o swej sławnej i wielkiej przeszłości.

Wróg, nie licząc się z zasadami prawa i sprawiedliwości, prześladował nasz język ojczysty i tępił oświatę, używając do tego siły i gwałtu. Jednocześnie starał się o zubożenie kraju. Zapewne, że gdyby nasi ojcowie chcieli sobie wówczas zapewnić spokój i dobrobyt, mogli to osiągnąć, stając się potulnymi i posłusznymi niewolnikami cara i wyrzekając się na zawsze niepodległości. Mimo jednak prześladowań naród nigdy nie mógł pogodzić się z tym stanem rzeczy, nie tracił nadziei i przygotowywał się do walki na śmierć i życie, czekając tylko stosownej ku temu chwili.

Młodzież się organizowała, urządzała tajne zebrania i tworzyła spiski, mające na celu walkę o Polskę w dawnych jej granicach przedrozbiorowych. Na podtrzymanie ducha narodowego duży wpływ wywierali Polacy z zagranicy, znajdujący się na emigracji po wojnie 1830-31. Otuchy dodawał również fakt, że wielka i niezwyciężona Rosja poniosła klęskę w wojnie krymskiej 1855 roku – po tej wojnie naród zaczął się bardziej budzić i dojrzewać do czynu.  Od roku 1861 w Warszawie odbywały się uroczysta nabożeństwa okolicznościowe w rocznice bohaterów narodowych, pochody i manifestacje, które Moskale rozpędzali w sposób krwawy i dziki: kozacy szarżowali na procesje kościelne, piechota strzelała do bezbronnych tłumów na ulicach, aresztowano ludzi w czasie nabożeństwa itp.

Takie krzywdy oburzały do najwyższego stopnia naród i patrioci, zorganizowani w Centralnym Komitecie Narodowym, postanowili już dłużej nie czekać i nie cierpieć. Natomiast rząd rosyjski, widząc, że nie jest w stanie opanować rewolucyjnego wrzenia, uciekł się do podstępu i zarządził w tajemnicy, niezgodny z prawem – pobór rekruta, chcąc w ten sposób przy okazji wyłowić tych, którzy których się bał najwięcej. To zarządzenie rządowe stało się bezpośrednim powodem wybuchu powstania.

Centralny Komitet Narodowy, powiadomiony wcześniej o zamierzonej brance, w nocy z dnia 22 na 23 stycznia 1863 roku wydał manifest do narodu o wybuchu powstania, zapowiadając przy tym wolność osobistą i uwłaszczenie włościan.


CZYTAJ: 149 lat temu wybuchło Powstanie Styczniowe. Komitet Centralny - jako tymczasowy Rząd Narodowy - ogłosił wówczas narodowi

 

Wyznaczono naczelnego wodza i dyktatora w osobie generała Mierosławskiego, którego wkrótce zastąpił generał Langiewicz. Powstanie miało dobrą organizację i w całym kraju byli wyznaczeni komisarze, którzy przy pomocy zaufanych ludzi zapewniali żywność powstańcom, uprzedzali o ukazywaniu się nieprzyjaciela, prowadzili werbunek i byli wiernymi wykonawcami Rządu Narodowego.

Co do oporządzenia i wyszkolenia oddziałów stan początkowy przedstawiał się opłakanie. Poza pewną ilością oficerów i podoficerów, przybyłych głównie z zagranicy, powstańcy ćwiczyli się w lasach i w ogniu walki. Z chwilą wybuchu, powstanie liczyło zaledwie kilkaset strzelb myśliwskich i pistoletów, wskutek czego wyszli powstańcy do walki uzbrojeni w kosy i dragi, a o armatach nawet i marzyć nie mogli. Ze względu, że sąsiednie państwa robiły trudności przy przewiezieniu karabinów, liczono jedynie na zdobycie broni u wroga. Mimo to jednak duch panował w oddziałach gorący i na dany znak rzucono się na garnizony rosyjskie, nie licząc się ze stratami.

W jednej chwili cała Kongresówka stanęła w ogniu walk. Echo ich rozbrzmiewało w Płockim, na Kujawach, Kurpiach, Podlasiu, Sandomierskim, Kieleckim, Lubelskim, Kaliskim i przeniosło się wnet na Podole, Wołyń i Litwę. Wszędzie tworzyły się oddziały, zwane partiami, w których brali udział patrioci wszystkich stanów, a czynności dowódców pełnili niekiedy chłopi i księża, jak ks. Mackiewicz i ks. Brzózka.

Oddziały te obozowały przeważnie w lasach, naówczas znacznie większych niż dzisiaj, skąd urządzały napady na wroga. Będąc zawsze liczebnie słabsi, po rozbiciu w jednym miejscu, zbierali się w innym i z niesłabnącym zapałem znowu uderzali, zadając niekiedy poważne klęski i straty nieprzyjacielowi., mimo złego uzbrojenia i przemęczenia ciągłymi marszami.

W walkach tych nazwiska niektórych dowódców stały się głośne. Oprócz wymienionych 2 naczelnych wodzów, wielkie zdolności organizacyjne posiadał ostatni dyktator, Romuald Traugutt. Znani są dowódcy: gen. Jeziorański, Kruk-Heidenreich, Hauke-Bosak, Lewandowski, Taczanowski, Padlewski, Czachowski, Chmieliński i inni.
Ciekawe i znamienne, że spotykamy w powstaniu wielu cudzoziemców z Francji, Węgier, Włoch, którzy swoim udziałem dowiedli zrozumienia naszej krzywdy i okazali nam przyjaźń i serce.

Czegóż jednak mogły dokonać garstki powstańców, mające przeciw sobie przeszło 100 tysięcy regularnego wojska rosyjskiego! To tez mimo całego bohaterstwa walczących, powstanie musiało się chylić do upadku. Coraz częściej Moskale chwytali uczestników i dowódców, których przeważnie wieszali lub rozstrzeliwali. Kiedy wreszcie dyktator Traugutt został pojmany i stracony na szubienicy wraz z czterema członkami Rządu Narodowego – powstanie upadło.

Skutki i następstwa upadku były tragiczne. Zginęło na polu walki przeszło 30 tysięcy młodzieży, dziesiątki tysięcy poszło na Sybir i wygnanie i wielu znalazło śmierć na szubienicach. Mścił się wróg bezprzykładnie na pokonanym narodzie. Nałożono kilkadziesiąt milionów rubli kontrybucji i zabrano mnóstwo majątków ziemskich właścicielom – uczestnikom powstania. Pozamykano klasztory i kościoły, usunięto język polski ze szkół i urzędów i czyhano na zupełną zagładę życia narodowego.

Nie złamało to  jednak ducha narodu, lecz przeciwnie, pamięć klęski pozostała, a z nią rosła wiara w zwycięstwo. Bohaterowie styczniowego powstania przekazali następnym pokoleniom nakaz walki zbrojnej o niepodległość, aż wreszcie godzina zmartwychwstania wybiła i pewna ich ilość na własne oczy ogląda Ojczyznę niepodległą.

 

ZA: P.G. Wiarus, Warszawa, 23 stycznia 1937 roku, rok VIII, nr. 4

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych