Mieliśmy rację. My, którzy od pierwszych godzin po katastrofie smoleńskiej czuliśmy, że coś tu nie gra

Mieliśmy rację. "My" w możliwie najszerszym sensie - ci wszyscy, którzy od pierwszych godzin po katastrofie smoleńskiej czuliśmy, że coś tu nie gra. Że zbyt szybko ogłoszono, że to był zwykły, tragiczny wypadek. Że zbyt ochoczo zwalano winę na pilotów, co to rzekomo nie umieją czytać wysokościomierzy (zwalał min. Miller, który - jak się okazało - nie umie, albo nie chce, porządnie zbadać faktów). Wreszcie - że nadto gorliwie obarczano winą śp. prezydenta, albo polskich generałów.

A przy tym ten niewolniczy brak reakcji na niszczenie wraku, na pozostawienie go w stanie urągającym zachodnim standardom. Nie zadbano też o równy dostęp do śledztwa. Finał znamy - najpierw upokarzający, jawnie kłamliwy raport MAK, a później polski raport, dziś już wiemy, że nie tyle odtwarzający stan rzeczy, co dopasowujący fakty do założonej z góry tezy.

Dziś obóz władzy ma dwa wyjścia: brnąć w coraz bardziej zawiłe, już jawnie pełne nieprawdy łamańce myślowe (Jerzy Miller, Paweł Graś) albo uciekać ze strefy sporu o fakty na pole propagandy i sączyć tę swoją truciznę, że winny śp. prezydent, bo nie chciał się spóźnić (Stasiński). Choć dowodów na to drugie nie ma żadnych, pomijając już ten fundamentalny fakt, że piloci nie lądowali, ale odchodzili.

Zresztą to niezwykle pouczające, że medialno-polityczny obóz władzy nie kryje smutku z faktu, że wersja rosyjska upadła...

Obalenie wersji MAK-owsko-millerowskiej to sukces Polski i Polaków. Bo po pierwsze w tej sprawie musimy dojść do prawdy z racji naszych obowiązków wobec tragicznie zmarłych. A po  drugie - godząc się na ten sowiecki styl traktowania tragedii - poniżylibyśmy samych siebie, zdegradowalibyśmy całą wspólnotę.

Ale to sukces nie państwa polskiego, ale odniesiony wbrew państwu polskiemu. To sukces odważnych ludzi w instytucjach, działających wbrew albo pomimo instytucji. To sukces - w większości wyrzuconych z mediów oficjalnych - rzetelnych dziennikarzy. To sukces niepokornej opinii publicznej. To sukces tak wykpiwanych marszów smoleńskich, to  wreszcie osobisty sukces Antoniego Macierewicza. Bez stałej presji ze strony jego zespołu smoleńskiego tak daleko byśmy nie zaszli.

Sprawy trzeba pilnować do końca, do czasu jej pełnego wyjaśnienia. Nie przesądzając, czy to był wypadek, czy też zadziałały inne czynniki. Bo choć intuicja jest raczej jednoznaczna - to przecież to mógł być wypadek. Ale na pewno nie był to taki wypadek, jaki opisała polska komisja. Dziś możemy już powiedzieć głośno: ta wersja została obalona, legła w gruzach.

Mieliśmy rację. Ale nie dalibyśmy rady, gdyby nie miliony ludzi dobrej woli, którzy oparli się tej niezwykle sprawnej operacji propagandowo-specsłużbowej. Im wszystkim - Wam wszystkim - należą się słowa podziękowania.

 

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych