Pisałem wczoraj, że dziennikarze Wyborczej zostaną w sprawie smoleńskiej zmuszeni, przez nowe fakty, do uciążliwej gimnastyki. Dziś już wiemy, jak im ona wychodzi.
Wczoraj prokuratura rozesłała WSZYSTKIM redakcjom komunikaty na temat ułożenia ciał po katastrofie. Wynikało z niego, że nie było żadnych ciał w kokpicie, że zwłoki zostały porozrzucane po strefach, a generał Błasik i owszem leżał w miejscu do dawnego kokpitu zbliżonego, ale nie leżeli tam na przykład… piloci.
Jednym słowem wszelkie wnioskowanie „z ułożenia ciał” jest absurdem. A jeszcze wczoraj dziennikarze mainstreamowych mediów, po tym jak upadł „dowód z głosu” na tym opierali swoją rekonstrukcję zdarzeń.
Dziś już wiemy, jak sobie poradzili. Po prostu komunikat prokuratury pominęli. Za to z premedytacją brną w nowy wątek, wrzucony dopiero teraz przez eksministra Millera. Wątek „wielu głosów” brzmiących podobno w kokpicie na kilka minut przed katastrofą. I imienia „Tadek”, które ma wytworzyć podejrzenie, że obecny tam był nie tylko generał Błasik, ale i generał Buk, szef wojsk lądowych.
Tajemnica tych „wielu głosów” także się wkrótce wyjaśni i nie trzeba szczególnej inteligencji aby się domyśleć jaka jest prawda. Nie chcę swoim kolegom zajmującym się newsami (naturalnie nie w Wyborczej) zabierać chleba. Niemniej warto się już teraz zastanowić dlaczego nad „wieloma głosami” i „Tadkiem” nie debatowano wcześniej. Dlaczego komisja Millera nie poświęciła im choć paru zdań?
Sprawa jest prosta: wrzucono ją teraz aby osłonić zdemaskowany właśnie mechanizm mistyfikacji z rzekomym rozpoznaniem głosu Błasika i rzekomym znalezieniem go w kokpicie. W tym procederze uczestniczy nieoceniony Edmund Klich, chwilami pogubiony, ale chwilami przywracany do przytomności i angażujący się coraz mocniej w obronę rosyjskiej wersji zdarzeń. I na przykład pułkownik Piotr Łukaszewicz, przedstawiony przez Wyborczą jako były szef oddziału szkolenia lotniczego dowództwa sił powietrznych. Który mówi, że w kokpicie „było jak w Parku Łazienkowskim”.
Zobaczymy, czy za kilka dni będzie pan bronił tej tezy, panie pułkowniku. I czy powinien się pan naigrawać w ten sposób ofiar.
O gazecie, która temu patronuje, więcej nie wspomnę. Na koniec polecę tekst Pawła Reszki i Michała Majewskiego w jutrzejszej „Rzeczpospolitej”. Ci sprawni dziennikarze śledczy i z pewnością nie smoleńscy radykałowie, opowiadają krok po kroku, jak komisja Millera przyjmowała bez żadnych podstaw tezę o głosie generała Błasika. Dziś ta porażka nie ma swego ojca. Tym bardziej trzeba ją zaciemniać. „Parkiem Łazienkowskim.
Czytelnicy wiedzą, że rzadko używam mocnych słow. Ale do tego aby uczestniczyć w preparowaniu prowokacji kosztem teraz już nie jednego a kilku generałów, trzeba nie mieć wstydu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/125746-o-przykrywaniu-kleski-rosyjskiej-prowokacji-kolejnymi-teoriami-o-wielu-glosach-w-kokpicie-do-tego-trzeba-nie-miec-wstydu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.