Siła rządu Rzeczypospolitej w ustach rzecznika Grasia. Od Rosji nie jesteśmy w stanie nic wyżebrać

Dwa proste pytania, dwie proste i ważne odpowiedzi. Rzecznik rządu Paweł Graś dopytywany, czy premier zadzwoni do Rosjan z prośbą o poprawienie raportu MAK:

Nie sądzę, żeby premier polskiego rządu to był ktoś, kto powinien dzwonić do pani Tatiany Anodiny i sugerować jej poprawkę raportu (…) Podkreślam - odpowiedzią Polski na raport Rosjan był solidny, rzetelny, dobrze przygotowany i dobrze w świecie rozpropagowany raport komisji pana ministra Millera.

Tak, zwłaszcza w ostatnich dniach dostaliśmy sporo dowodów na solidność, rzetelność i dobre przygotowanie. Kpiny o dobrym rozpropagowaniu raportu Millera komentować nie będziemy. Szef Grasia, Donald Tusk dobrze zadbał o to, by raport Millera był nic nie wartą pisaniną w obliczu JEDYNEGO oficjalnego międzynarodowego dokumentu z badania tej katastrofy, jakim był raport MAK.

Najlepsze w zaprzyjaźnionej z rzecznikiem stacji było inne zdanie jego występu. Zapytany czy autorzy rosyjskiego raportu nie powinni teraz dokonać do niego poprawki lub wydać jakiegoś wyjaśnienia, stwierdził:

Pewnie dobrze by było, ale nie sądzę, że tamta strona jest do tego skłonna.

Nareszcie. Doczekaliśmy momentu, gdy polski rząd – ustami swojego rzecznika – przyznaje się do kompletnej bezradności i braku jakiegokolwiek wpływu na stronę rosyjską. Oczywiście, premier Polski nie powinien dzwonić do jakiejś postsowieckiej generał, ale do swojego kolegi premiera Federacji Rosyjskiej. Tyle, że nawet w takiej sprawie byłby przez pułkownika KGB prawdopodobnie po prostu wyśmiany.

Jeśli nie jesteśmy w stanie „skłonić” Rosjan do tak małych, a kluczowych spraw, to co możemy na nich wymusić, wyprosić, wyżebrać?

Dobrze, że – może mimochodem, ale jednak – wreszcie przedstawiciele najwyższych polskich władz przyznają się do kompletnej niemocy w relacjach z silnym sąsiadem. Tylko jak to się ma do zapewnień o świetnych z nim relacjach? Do nowego otwarcia, ocieplenia, normalizacji?

znp, PAP